opowiadanie, które nie ma jeszcze tytułu :P
- Przepraszam, ale musi pani złożyć zeznania. Uległa pani wypadkowi. Wezwaliśmy pogotowie. Sprawdzą, czy nic pani nie jest.
- Nic się nie stało. Tylko trochę się potłukłam. – odparła grzecznie, choć tak naprawdę nie stało jej się nic.
- Mimo wszystko proszę, żeby pani poszła ze mną. – nalegał mężczyzna.
- A ja proszę, żeby zostawił mnie pan w spokoju. – odparła mimowolnie. Ku jej zdziwieniu facet posłuchał.
- Jak pani sobie życzy. – powiedział i zrobił coś, co jeszcze bardziej zbiło ją z tropu. Odchodząc ukłonił się nisko. Przerażona Annie spojrzała przelotnie na bruneta ze szkoły i szybko odeszła z miejsca zdarzenia.
ROZDZIAŁ VII
To wszystko jest naprawdę dziwne. Jak to możliwe, że przeżyła tak poważny wypadek? Przecież nie miała szans. Nagle przypomniała sobie słowa lekarza, który zajmował się nią po wypadku z Endym.
- Miałaś wiele szczęścia. Nie masz żadnych obrażeń, a to się rzadko zdarza po takim wypadku. Właściwie to już mogłabyś wyjść ze szpitala, ale lepiej zostań jeszcze dwa dni.
Wtedy Annie nie zwróciła uwagi na to, co powiedział lekarz, bo była w szoku po wiadomości, że Endy nie żyje. Teraz pamiętała te słowa bardzo dokładnie. I jeszcze ta akcja z policjantem. Wcale nie zamierzała mu rozkazywać. Nawet by się na to nie zdobyła. To wszystko było nie do pojęcia. Annie miała nadzieję, że cała ta sprawa szybko się wyjaśni.
W tej chwili do pokoju wszedł chłopak. Ale nie byle jaki, tylko ten sam, który przyglądał się całemu zdarzeniu.
- Kim ty jesteś? – zapytał bez ogródek.
Sama chciałabym wiedzieć, pomyślała Annie.
- Nikt cię nie nauczył, że najpierw się puka, a dopiero potem wchodzi? – zapytała zirytowana, czym lekko zbiła z tropu chłopaka. Mimo to odparł:
- Powiedz, kim jesteś. Nie jesteś normalna.
- I kto to mówi? Nie będę z tobą rozmawiać, jeśli masz zamiar mnie obrażać. – powiedziała.
- Mam cię dość. Po co tu przyszłaś? – zapytał.
- Na pewno nie po to, żeby słuchać idiotów.
Chłopak patrzył na nią wściekle.
- Za kogo ty się uważasz? – zapytał.
- Za osobę, która nie chce wysłuchiwać bzdur jakiegoś chorego psychicznie chłopaka.
W tym momencie chłopak nie wytrzymał. Podszedł do niej i uniósł dłoń tak, jakby chciał ją uderzyć. Zatrzymał się w porę. Jego twarz wylądowała tuż naprzeciwko jej twarzy. Patrzył jej teraz prosto w oczy. Annie stała tak i myślała, że zaraz odpłynie. Już czuła, że uginają się pod nią nogi. Upadłaby, gdyby chłopak w porę nie zareagował. Złapał ją i nie czekając dłużej złożył na jej ustach długi namiętny pocałunek.
ROZDZIAŁ VIII
W pierwszej sekundzie Annie chciała odwzajemnić pocałunek, jednak przypominając sobie, jak została przed chwilą potraktowana odsunęła się od chłopaka i uderzyła go prosto w twarz.