Opowiadania z lumpeksu - SKROMNE PRAGNIENIE
Madamme Etiene założyła okulary, aby lepiej przyjrzeć się dziewczynie.
- To jest Mathilde, Madamme. Mieszkała u nas w Zgromadzeniu, ale jej jest pisany kontakt ze światem i ludźmi. Myślę, że będzie dobrą towarzyszką.
- Zobaczymy! – uśmiechnęła się do dziewczyny, która chyba nie zauważyła prezentacji i oszołomiona, oglądała wnętrze pokoju, obrazy i lustra, meble, wystrój, którego nigdy nigdzie nie widziała. Czuła się jak w pałacu.
-Mathilde! Puk puk! Obudź się! Popatrz chociaż na swoją Panią!
- Bardzo panią przepraszam M…Madamme! Takie cuda! jak w Wersalu, chyba!
- Skąd jesteś?
- Mieszkałam niedaleko Bolbec w Górnej Normandii, u rodziców.
- Nie chcesz tam wrócić?
- Nie chciałabym, nie było mi tam dobrze.
- A tu lepiej?
- Też nienajlepiej… jakoś mi się nie układało. – Odpowiadała skubiąc rękaw koszuli.
- Ładna dziewczyna z ciebie, tak samo jak Amele, też jest ładna, szkoda,
że Szarytka. Nie mam o czym z nią pogadać! Może nam lepiej pójdzie!
- Mathilde, ucz się jak należy się opiekować Madamme. Dziś będziemy razem.
Przedpołudnie minęło szybko. Madamme usnęła jak zwykle przed południem. Amele wróciła do swoich obowiązków, więc Mathilde poszła do swojego pokoju. Okna wychodziły na ulicę. Pod jednym z nich stało wygodne łóżko, przykryte kapą w róże. Kremowe meble też miały podobny wzór kwiatowy.
W rogu pokoju stała komódka a na niej figurka Matki Boskiej. Jej oczy wpatrzone były w Mathilde.
- Patrzy wprost na mnie… a jeśli przejdę trochę w bok? – figurka zdawała się wodzić za nią oczami.
- To pewnie złudzenie - pomyślała. – To tak jak z tymi reklamowymi postaciami
z tektury, w sklepach. Jak nie staniesz to masz wrażenie, że na ciebie patrzą.
Podeszła do niej bliżej i wtedy wydało się jej, że szata Madonny lekko się poruszyła, tak jak firanka w oknie.
- To niemożliwe. A jednak? Może Madonna będzie mieć mnie w swojej opiece
i tak daje mi znak? – Pogłaskała postument figurki palcem, bo nie wiedziała jak wyrazić swoją czułość dla niej. Uśmiechnęła się nawet. Potem zaczęła wkładać do szafy swój skromny majątek z worka. Torebka Hermesa już nie budziła takiej radości z faktu jej posiadania, ale położyła ją na osobnej półce, aby nie stykała się z pospolitymi przedmiotami.
W kuchni, zaczęła przygotowywać posiłek dla siebie i dla Madamme. Czuła ciepło tego domu, które zasnęło na jakiś czas. Teraz ma szansę mieszkać i żyć tak jak zawsze pragnęła. Panią Etienne będzie traktować jak babcię, której nigdy nie znała.
Staruszka była drobna i lekka. Mathilde nie miała kłopotu z sadowieniem jej w fotelu, co zapobiegało odleżynom, a przy tym Madamme mogła patrzeć przez balkon na skwer ze starymi drzewami.
- Cieszę się, że jesteś Mathilde! To miłe jak się budzę i patrzę, że nie jestem tu sama.