Opowiadania z lumpeksu - SKROMNE PRAGNIENIE
- I ja się cieszę, Madamme.
Obejrzały kolejny odcinek serialu, Pani Etienne zjadła kolację i pożegnała się
z Mathilde.
- Idź już do siebie dziecko, ja jeszcze pooglądam i pewnie usnę, ale telewizor sam się wyłączy. Śpij dobrze, jutro wstaję o ósmej. Dobrej nocy!
Po kąpieli w ogromnej łazience, postanowiła iść spać. Była zmęczona. Przez chwilę patrzyła na figurkę Madonny, stała w cieniu i wydawała się być tylko gipsową postacią. To była pierwsza, spokojna, ciepła noc Mathilde od czasu, kiedy wysiadła z pociągu na Gare du Nord.
We śnie okazało się, że może latać. To było takie proste! Wystarczy odbić się lekko i rozpostarłszy ręce, zwinnie wyfrunąć przez okno, a potem latać nad Paryżem jak mewa, prawie nie poruszając rękami. Zmiany kierunku sterować jedynie myślą. Latać jak anioł, ptak, balonik, w kryształowym powietrzu, bez zmęczenia i strachu.
O ósmej zadzwonił budzik. Mathilde czuła się wyspana i szczęśliwa. Pobiegła
do Madamme prosto z łóżka. Staruszka nie spała. Patrzyła na nią ciepło mówiąc:
- No, nie aż tak punktualnie, Mathilde! Ubierz się w to, co tam masz i zrób nam śniadanie. Musisz dzisiaj wyjść z Amele i kupić sobie jakieś ubrania, bo moje nadają się chyba do teatru, jako rekwizyty.
O dziesiątej Przyszła Amele. Madamme zaróżowiona, umyta i nakarmiona siedziała w ulubionym fotelu, obok którego Mathilde postawiła mały stoliczek na filiżankę i kilka kruchych ciasteczek.
- Co ja widzę! – zawołała Amele. – Proszę! Mathilde lepiej daje sobie radę niż ja! Wiedziałam, kogo pani polecić, Madamme. Spędziły godzinkę
na pogaduszkach. Czegoś takiego salon pani Etienne nie widział od kilku lat. Przyjaciółki przestały odwiedzać chorą, która nie grała w brydża, nie przygotowywała kanapeczek i na dodatek poprosiłaby o coś, co trzeba by było dla niej zrobić.
- Amele, jak będziesz wychodzić, zabierz ze sobą Mathilde. Ona nie ma się
w co ubrać. Proszę podaj mi ten kuferek! Tu masz pieniądze, pomóż jej kupić parę rzeczy, dobrze?
- Ale Madamme ja mam trochę pieniędzy, mogę sobie sama kupić – próbowała powiedzieć Mathilde.
- O nie, dziecko, zachowaj sobie na gorsze czasy. Każdy człowiek musi mieć
jakąś rezerwę. Ja muszę cię wyposażyć, w końcu pracujesz u mnie!
Kiedy wyszła z Amele przed bramę, przez chwilę poczuła się niepewnie.
Szybko założyła okulary i kapelusik, aby zasłonić nieszczęsny, wycięty na głowie wzór. Wsiadły w metro przy Madeleine i pojechały na Montmartre. Tam są tanie sklepy z tanią odzieżą.
Kupiły perukę, aby Madelaine nosiła ją na ulicy, dopóki nie odrosną jej włosy, kilka koszulek, bieliznę, czarne spodnie, sandały i bluzę sportową z kapturem. Tylko jedna sukienka wykraczała poza margines rzeczy potrzebnych, to Amele nie mogła oderwać od niej oczu. Klasyczna, prosta sukienka z paskiem w talii, ale z pięknym wzorem różowych peonii na szaro seledynowym tle liści.
- Musisz mieć coś ekstra, wprawdzie nie pójdziesz z Madamme do opery,
ale powinnaś mieć coś na specjalne okazje!