Opowiadania z lumpeksu - SKROMNE PRAGNIENIE
- Musze jej kupić jutro zmywacz- pomyślała Amele. – No jak? Przestaniesz
już płakać? Musisz zająć się sobą. Jesteś właścicielką swojego życia. Od ciebie zależy jak je przeżyjesz.
- Już mi lepiej. Bałam się, kiedy uciekałyśmy stamtąd. Oni są do wszystkiego zdolni.
- Do domu nie możesz wrócić?
- Mogę, ale nie chcę. Wydadzą mnie za jakiegoś osiłka i będę klepać taką samą biedę jak oni. Ja już tego nie chcę. Czuję się dobrze w mieście. – Powiedziała, chowając otrzymany worek pod łóżko. – Dziękuję ci Amele. Chciałabym mieć tutaj jakieś zajęcie. Potrafię gotować, sprzątać, sama opiekowałam się braćmi. Na wsi rodzice pracują, najstarsze dziecko opiekuje się młodszymi.
Amele przyszedł do głowy pewien pomysł.
- Muszę go przedtem omówić z siostrą Marthe – pomyślała.
Następnego dnia, z wielką radością szła do swojej podopiecznej. Miała poczucie spełnienia czegoś ważnego i pięknego. Platany ze swoją „cementową” korą budziły się z zimowej nagości. Między wiszącymi kulkami zeszłorocznych nasion pojawiły się młode liście. Wszystko było dzisiaj piękne i jasne.
Kiedy mijała ławkę, na której wczoraj siedziały z Mathilde, zobaczyła Arny’ego,
który z telefonem przy uchu zbliżał się do kosza, z wyrzuconym telefonem.
Sięgnął i wyciągnął dzwoniącą komórkę.
- Putain! warknął. - Putain! Putain! - Znajdę cię! Już nie żyjesz!
Wyłączył oba telefony, schował do kieszeni i szybko odszedł w stronę metra. Teraz już nie było odwrotu.
Pani Etienne jak zwykle powitała ją słowami, że tak dawno jej nie było i pewnie
już o niej Amele zapomniała, i teraz przyjdzie jej umierać w samotności.
- Madamme, Pani nie wie, co to jest samotność. Ma Pani sporo przyjaciół.
Nawet ja i gosposia jesteśmy przyjaciółkami.
- Jakie tam z was przyjaciółki! Jedna wpada na pięć minut coś tam pomiesza
w garnku i ucieka, a druga przychodzi, kiedy zechce.
- Jest pani niesprawiedliwa. Ja tu jestem dwa razy dziennie. Proszę o tym pamiętać, Madamme.
Usadowiła gderającą staruszkę w fotelu z filiżanką herbaty, a sama zajęła
się tym, co zawsze.
- Dzisiaj mamy kąpiel, Madame! Pójdę zakręcić wodę w wannie i zaraz wrócę.
Kąpiel, to był najgorszy z obowiązków Amele. Pani Etienne głośno jęczała przy każdym ruchu, przeklinała starość i niedołężność, ale kiedy już znalazła się w ciepłej wodzie, milkła i wydawała się zadowolona. Proces wydobywania jej z wody był jeszcze gorszy. Madamme bała się poślizgnąć, trzęsła się z zimna, mimo, że natychmiast była otulana w miękki ręcznik. Amele otuliła jej nogi i zawiozła powrotem do łóżka.
- Co ja bym bez ciebie zrobiła! – Tym razem zdobyła się na wdzięczność.
– Po kąpieli tak mi lekko, jakbym kilo brudu zmyła – uśmiechnęła się Madamme. – Żeby jeszcze ta samotność…