OLIVIA
mie jak zwykle z uśmiechem. W takim razie poproszę jak można o pierwszą ratę tej kwoty pieniędzy. Zwrócił się do rodziców Oliwii. Matka jej bez zastanowienia się, wyciągnęła 200 zł. i podała je Wójcikowi. Proszę. Za miesiąc otrzyma pan następną ratę. – Bardzo dziękuję. Schował 2 stówy do kieszeni, spojrzał na zegarek. Przyjadę za kilka dni. –Zaraz, zaraz proszę pana, a gdzie pańskie pokwitowanie? –Pokwituję następnym razem jak przyjadę, teraz jestem już bardzo spóźniony, przepraszam i do widzenia. Odjechał. Faktycznie nie było go kilka dni, właśnie był późny wieczór. Oliwia bardzo dziwnie się czuła jakby zaraz miała stracić przytomność. Na wymioty wzbierało ją, czuła iż traci siły, w uszach jej dzwoniło, rodziców słyszała coraz bardziej i bardziej jak zza światów. W końcu zdążyła tylko powiedzieć do matki: - mamo nie dobrze mi. Zanim kobieta do niej podeszła dziewczyna zemdlała. Romek, Romek wstawaj szybko! Mąż zerwał się jej na równe nogi ze snu. -Co się stało?! -Oliwka znowu ma atak! Boże jaki długi i silny! Trzymaj ją! Poderwał się w stronę córki, która była całkiem bezwładna, miała oczy zamknięte i zęby mocno zaciśnięte. Na twarzy była zupełnie sina. Jego żona błyskawicznie doskoczyła do umywalki w kuchni, zmoczyła ręcznik w zimnej wodzie i położyła go córce na twarzy. Po czym próbowała wsadzić swój palec w usta chorej, aby ona sobie nie przegryzła języka. Nagle poczuła jak jej córki zęby omal nie odgryzają wskazującego palca , więc sycząc szybko zabrała z ust jej ten palec.-Przynieś szybko z kuchni łyżeczkę. Powiedziała do męża. Zanim mężczyzna wrócił z łyżeczką w ręku, systematycznie po woli Oliwia wracała do przytomności. Dochodziła już 22-ga na zegarze, kiedy Oliwia chciała położyć się spać. Nagle domofon zadzwonił. Odebrała go zdziwiona: -tak słucham. –Paweł Wójcie przyjechałem z umową. Przepraszam, że tak późno. –Dobrze, nic się nie stało, proszę wejść. Oliwia nadusiła przycisk w domofonie.-Kto to? Zapytała ją matka. –Pan Wójcik mamo z umową. –O tej porze? Zapytała zaskoczona kobieta. –To co miałam go nie wpuszcza… Nagle przerwał dzwonek do drzwi. Otworzyła je kobieta.- Proszę. Odpowiedziała. -Dobry wieczór, proszę mi wybaczyć, że dopiero teraz przyjechałem, ale nie wyrobiłem się wcześniej. Mam tu do podpisania gotową przez pani córkę umowę przez siebie sporządzoną.- Ale nasza córka przed chwilą miała silny atak Epilepsji proszę pana, nie wiem czy będzie w stanie zapoznać się szczegółowo z tą umową.- Zaręczam pani, że to zajmie tylko chwileczkę córce. Nie będzie musiała czytać jej dzisiaj, przeczyta jutro, wystarczy mi podpis. Oliwii nie podobało się to, ale czas ponaglał wrzesień kończył się. Dziewczyna zdawała sobie sprawę, że lada dzień znów czeka ją pisanie następnego podania do MOPR-u z prośbą o przedłużenie umowy. Coraz bardziej obawiała się, że wybrany wykonawca Paweł Wójcik nie wyrobi się z wykonaniem tej pochylni. Przyjdzie listopad, może nawet październik chwyci przymrozek, zacznie padać śnieg… Wójcik nie dopuścił do pokaźnego pliku kartek maszynopisu umowy, aby to przejrzała matka Oliwii. –Pani córka jest osobą dorosłą i to ona ma prawo zapoznać się z jej opisanymi warunkami . Po czym podszedł z tym stekiem dokumentów i długopisem do Oliwki. Ona pobieżnie najpierw spojrzała na ten plik i dostrzegła drobny druk. Mało tego stronic było bez liku. Pomimo tego, rzekła: -wolałabym całą umowę od pana dokładnie przeczytać przed podpisaniem, bo nie wiem co to jest. -Niestety jest już bardzo późno, również i mi się bardzo śpieszy i jestem bardzo zmęczony. Proszę podpisać, nalegam. Ponaglał Wójcik. Widać było, że był zdenerwowany. Podsunął dziewczynie dokumenty, ale trzymał je w taki sposób, by nie miała możliwości przewertować po kolei stronic.-O proszę tu podpisze pani czytelnie imieniem i nazwiskiem, dalej może być nieczytelnie. Oliwia spojrzała na ojca i matkę, czując iż coś niedobrego się święci. Miała bardzo złe przeczucie. –No nad czym si