OLIVIA
siebie jestem osobą na 1 gr. ,o stopniu znacznym i mama z ojcem poprosili z Administracji elektryka o udostępnienie licznika, bo nasz był za słaby. W między czasie, gdy zdążyła inwalidka wytłumaczyć w czym rzecz facetowi z elektrowni, jej matka znalazła kartkę z zapisanym stanem licznika datą i podpisem elektryka z Administracji i swoje dokumenty. -Dobrze już wierzę, przepraszam za najście, ale był telefon i ktoś wymienił wasze nazwisko, adres i doniósł, że kradniecie prąd. Współczuję paniom takich sąsiadów, przepraszam jeszcze raz i dobranoc. Nazajutrz historia powtórzyła się, ale tym razem ktoś doniósł na policję o to samo na nich telefonicznie . No i przyszło z rana dwóch funkcjonariuszy, a jeden z nich był dzielnicowym. -Dzień dobry co tu się dzieje?! Proszę się wylegitymować! Grzybowska tym razem ze strachu o mało trupem nie padła przed tymi mężczyznami w umundurowaniu. Ostatkiem sił otworzyła szufladę w regale i wyciągnęła trzymając w drżącej dłoni jak osika tę samą karteczkę i dowód osobisty. Obydwaj policjanci przeczytali, spojrzeli na siebie, pokręcili głowami.-No to nieźle! Gratulujemy pani takiego sąsiedztwa. My mamy poważniejsze sprawy na co dzień, niż w urojone łamanie praw. Przepraszamy, do widzenia. Szczęśliwie Arkadiusz Jemiołuszko wyrobił się w terminie z pochylnią, wykonał solidnie i ładnie. Oliwia z rodzicami nie posiadała się ze szczęścia i nie mogła doczekać się wiosny. Do kwietnia 2005 r. spłacała jemu raty. Niestety kiedy ostatnią z nich oddała trzeciemu wykonawcy, nagle otrzymała od adwokata Pawła Wójcika i z Sądu Rejonowego pismo, w którym zarzucano jej dług za kosztorys i mapki pochylni pozywając na rozprawę sądową, oraz to iż nie zgodziła się, aby Wójcik dokończył wykonanie pochylni. Domagał się od inwalidki 470 zł. zapłaty włącznie z procentem kosztów sądowych, które miała ponieść. Rozprawa sądowa odbyła się zaocznie ze względu na stan zdrowia pozwanej i była rozprawą cywilną. Oliwia nie broniła się , nie stać było jej o zwrócenie się do adwokata o pomoc w sprawie tak małej kwoty pieniężnej. Jak dla kogo małej zresztą, bo sama nie wiele więcej otrzymywała co miesiąc renty socjalnej. Raz opisała ze swojej strony zeznania szczerze tak jak było naprawdę, ale dzięki temu to tylko na kilka miesięcy wszystko ucichło. Za niedługo ponownie Paweł Wójcik pozwał Oliwię Grzybowską do sądu. Donosząc jeszcze niesłusznie na inwalidkę na 1 gr., iż dorabia w domu pracując, a tym czasem dziewczyna była tylko po podstawówce. Dziewczyna bardzo wierzyła w sprawiedliwość sądu. Usiadła do maszyny i jeszcze raz opisała słowo w słowo zeznania, wyjaśniając dlaczego jej nie będzie ponownie na rozprawie sądowej. Prosiła najwyższy sąd o obiektywne i sprawiedliwe rozpatrzenie tej rozprawy, oraz dopisała prośbę do Sądu Rejonowego iż jak zostanie jej przysądzone spłacanie tych kosztów, to aby ten wyrok był przysądzony jej w miarę możliwości z małymi ratami miesięcznie do spłacenia. Paweł Wójcik sprawę cywilną wygrał z Oliwią Grzybowską 17 października 2005 r. o 12:15. Dziewczyna będąc nie świadomą czekała przeszło miesiąc na wyrok pisemny od listonosza. Jednak listonosz nie pojawiał się z niczym urzędowym. Coraz bardziej zaczęła obawiać się, że nie zna wyroku przysądzonego przez Sąd Rejonowy, a tu znowu procentu jej narosło z dnia na dzień. Zadzwoniła więc do sądu. Przedstawiła się, podała numer rozprawy i datę jej odbycia się. –Czy mogę dowiedzieć się jaki zapadł wyrok?- O proszę panią wyrok już dawno zapał od razu tego samego dnia. Poinformowała kobieta. –Tak? A jaki on jest? Spytała dziewczyna. –Wprost zadowalający. Uśmiechnęła się rozmówczyni. –Tak? A to zależy chyba jak dla kogo, proszę pani?... –A to pani jest pozwaną, bardzo przepraszam po prostu źle się wyraziłam. Kobieta jakby ugryzła się w język. –To kiedy otrzymam pocztą ten wyrok? Oliwia dociekała. -A pisała pani prośbę na ten temat do Sądu Rejonowego? –Niestety nie. Odparła inwalidka. O niczym nie było mi wiadomo, proszę pani