Ody do wody!
Kamieniołomy, Magda i Tomasz pod daszkiem obok wejścia do kopalni, na ziemi bałagan, porozrzucane bloki kamieni. Tomasz, wysoki chłopak, skóra koloru dębowej kory, spojrzenie jak u pantery, płaski nos, grube wargi. Pomiędzy nimi stało wiadro i kilof oparty o ścianę. Chłopak przysunął się do dziewczyny, złapał ją za ramiona, lecz Magda zrobiła znudzoną minę, odwróciła głowę.
-Nie całuj mnie tutaj, ktoś nas zobaczy, nie trwońmy uczucia...
-Nie wpadaj w paniki wnyki, nie ma tu nikogo, możemy rozmawiać, całować się do woli
-Pani Bożena, moja nauczycielka, która ma trudny charakter, trudny jak woltyżerka, zleciła mi wykuć w kopalni trochę kamienia i ułożyć te kostki porozrzucane. Muszę zaraz wziąć się do pracy, bo inaczej ściągnę na siebie katusze. Przerażające, nie mogę nawet o tym myśleć!
-Nie martw się, pomogę.
-Mieliśmy dziś wykład z cyklu „Praca w teorii”. Ach, Jezu, jak było fajnie, ach, fajnie, fajnie... Pani Bożena opowiadała o układach geometrycznych, pod koniec wykładu doceniła wkład Arka w zajęcia fajne.
-Kto to Arek?
-Mój dobry kolega z grupy, na pewno ci o nim wspominałam...
Od strony bazaru szedł Kola, w rękach trzymał dwuosobowy parasol, przystanął przy kamieniołomach, podskoczyło mu ciśnienie na widok stojących obok siebie Marty i Trytona, zacisnął pięść i jął krzyczeć.
-Widzę, że świetnie się bawicie, Magdo, przepraszam, ale czy ciebie trzeba o wszystko prosić? Przypominam, teraz jest czas na pracę! Niestety, naukowym obowiązkom nie służy wasza gra. Pamiętasz dzisiejsze zajęcia? Sama zgłosiłaś się na ochotnika, kiedy pani Bożena prosiła o pomoc, a widzę teraz, że wybrałaś coś innego, romantyczny wywczas...
Magda chciała uspokoić Kolę, zaczęła coś do niego mówić, ale on tylko odwrócił głowę i ruszył szybko w stronę budynku. Tomasz zaproponował, że pomoże dziewczynie i wykona pracę w kopalni, a ona w tym czasie poukłada kamienie.
Tomasz uderzał w ścianę z całych sił, lecz przez nieuwagę trzonek kilofa wyślizgnął się chłopakowi z ręki, odbił się z impetem od skały i ranił jego nogę. Tomasz zawył z bólu i kulejąc wyszedł na zewnątrz, spojrzenie srającej sarny w stajence, nie wiedział co zrobić. Dziewczyna na widok krwi wytrzeszczyła oczy, potem odwróciła wiadro i kazała chłopakowi usiąść.
Nagle przy kamieniołomach pojawili się Irek i Kola, podeszli do kopalni.
-Chyba jest wam potrzebna pomoc, widzę, że nie dajecie rady, Irku, czy udźwigniesz ciężki kilof? Pomóż Magdzie, będzie wdzięczna. A co do Tomasza, to powinieneś, kolego, pokazać nogę lekarzowi, chyba jest potrzebny szew, tuż przy metrze jest przychodnia, tam na pewno pomoc zostanie tobie udzielona.