Mój chłopak nie jest gejem
. Miał już dość odpowiadania na pytania. Teraz miał kilka własnych. Pytanie główne czy Kyle udzieli mu jakichkolwiek odpowiedzi?
- Jesteś bardzo szczery, prawda? Niczego nie owijasz w bawełnę.– Kyle przyglądał mu się uważnie. Chciałby móc czytać w jego myślach i był pewny jak jasna cholera, że nie chciałby, aby Bryan mógł czytał w jego myślach.
- Nie wiesz, jakie to dołujące, bez przerwy ukrywać prawdę, tłumić emocje, obawiać się odezwać? W tej chwili pozwalam sobie na to, ponieważ jestem załamany i chyba, dlatego że przy tobie czuję się bezpiecznie.
- To bardzo dobrze Bryan. Bardzo. Możesz polegać na mnie, zawsze.– Kyle poklepał Bryana po kolanie lekko. Jego przyjaciel popatrzył na jego dłoń nadal spoczywającą na jego nodze. Dokąd to wszystko prowadzi? Co dalej?
- Kyle wyłudziłeś ode mnie wszystkie informacje, jakie tylko się dało, odpowiedz mi teraz na moje pytania, mógłbyś? – Starał się nadać głosowi tak wiele stanowczości jak tylko udało mu się wymustrować. Ale szczerze powiedziawszy żołądek podchodził mu do gardła.
- Chciałbym móc. Jeśli jednak chodzi o to, co dzieje się między nami. Nie jestem pewien czy sam wiem, co się dzieje. – Kyle wzruszył szerokimi ramionami. Nie bardzo też umiał spojrzeć mu w oczy.
- Ale…? Pocałowałeś mnie. A nie lecisz na facetów. Wiem, bo tuziny lasek przewijały się przez twoje łóżko. – Bryan wypalił zirytowany. Kyle rzucił mu ironiczne spojrzenie.
- Nie wiem czy powinienem czuć się pochlebiony czy zirytowany. Nie każda laska wylądowała w moim łóżku. Choć chciały, aby wszyscy w to wierzyli. – Bryan parsknął na buńczuczne słowa Kyla.
- Szczęściary.
- Skoro tak twierdzisz.– Garnitur bielutkich zębów Kyla niemal go oślepił w szerokim uśmiechu.
- Więc co robisz ze mną? I wierz mi zdaję sobie sprawę z tego, że ci się podobało.– Może to był upór, ale Bryan nie potrafił sobie odpuścić.
- To prawda. Dlatego nadal tu jestem. Chcę…mmm… Chcę dowiedzieć się więcej. Sprawdzić…- Kyle przerwał, kiedy Bryan zerwał się z łóżka i stanął po drugiej stronie pokoju patrząc na niego na przemian wściekły i zrozpaczony. Kiedy Kyla chciał podejść zaczął gwałtownie potrząsać głową.
- Nie, nie, nie… Nie będę twoim eksperymentem. Nie mogę. Nie zniósłbym, kiedy zaspokoiłbyś swoją ciekawość i wrócił do swoich wielbicielek.
- Bryan to nie tak. Nigdy bym ci czegoś podobnego nie zrobił. Nie przemyślałem sobie jeszcze wszystkiego, bo wziąłeś mnie przez zaskoczenie, ale chcę być z tobą. – Kyle wpakował dłonie w kieszenie swoich grzesznie obcisłych jeansów. Minę miał niepewną i trochę nieśmiałą. Bryan miał wrażenie, że zemdleje.
- Ty chyba zwariowałeś!
- Pewnie tak. Wierz mi sam się nad tym zastanawiałem. Ale to ma sens.– Kyle zaśmiał się nerwowo. Jednym ruchem długiej ręki pociągnął Bryana w swoje ramiona. Mocno i zdecydowanie objął go i spojrzał mu w oczy.
- Cco…to dla mnie znaczy? – Bryan zbyt długo był w życiu rozczarowany, aby teraz uwierzyć w niewiarygodne.
- To mój drogi znaczy…, że zabiorę cię na bal!– Kyle niemal nie dał rady powstrzymać śmiechu na widok zszokowanej miny Bryana. Niechciał jednak, aby Bryan doszedł do wniosku, że żartuje. Bo nie żartował, bez względu na to jakby to nie było szalone.
9 10 11 12 następna ostatnia→
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora