Mój chłopak nie jest gejem
go od stóp do głów. Z jękiem oderwał się od pięknego ciała Kyla.
- Mmmm…nie żebym narzekał, ale nie wiem jak długo jeszcze dam radę się powstrzymywać.– Wiedział, po prostu wiedział, że sobie tego nie wybaczy, ale musiał dać szansę Kylowi, aby się wycofał. Ulec chwili było łatwo, żyć z konsekwencjami tej nagłej decyzji już nie.– Doceń, więc mój gest i wiej, puki masz spodnie na sobie.
Kyle wybuchnął śmiechem, trochę roztrzęsionym i lekko ochrypłym, ale jednak śmiechem. Zrobił też krok do tyłu. Drżącymi dłońmi rozkosmał włosy jeszcze bardziej. Bryan musiał usiąść. Jego nogi nie mogły utrzymać go już dłużej.
- Co teraz? Nie zamierzasz skręcić mi karku?– Bryan wsunął się dalej na łóżku i oparł o ścianę, jak poprzednio siedział Kyle. Mężczyzna zrobił kilka kroków niezdecydowanie. Widać było jak intensywnie myśli. Bryan starał się uspokoić bicie swojego szalonego serca. Musiał nastawić się na najgorsze. Kyle miał wszelkie prawo, aby być wściekłym. Gdyby ludzie się dowiedzieli miałby zszarganą reputację. Kyle przyjrzał mu się przez chwilkę i w końcu wpełzł na łózko tuż przy nim. Wkrótce siedzieli bok przy boku.
- Czego byś chciał Bryan? Tak naprawdę bardzo? – Zapytał cicho. Młody wzdrygnął się lekko i spojrzał na Kyla zaskoczony, ale i zakłopotany. Przyznawanie się do własnych uczuć zawsze było trudne. I normalnie nie dałby rady wykrztusić z siebie słowa. Ale dzisiejszy dzień był inny niż wszystkie. Może to był moment, kiedy należało podjąć wyzwanie i sięgnąć po to, czego się pragnęło?
- Tak naprawdę bardzo bym chciał…nie, źle to ująłem. Wszystko, czego pragnę to… ciebie Kyle. Możliwości kochania cię i bycia z tobą. Troszczenia się o ciebie i wspierania.– Przyznał Bryan cicho głęboko patrząc w błękitne oczy.– Problem w tym, że ty mnie nie potrzebujesz.
Brwi Kyla uniosły się w zaskoczeniu na ciche stwierdzenia Bryana. On zdecydowanie powinien popracować nad jego poczuciem własnej wartości.
- Może byś pozwolił mi o tym zadecydować? – Bryan zarumienił się na łagodną reprymendę.– Czyli oględnie mówiąc, pragniesz być ze mną?
- Tak.– Odpowiedz była natychmiastowa, ale zdecydowane łuki brwi Bryana zmarszczyły się podejrzliwie.
- Możesz mi wytłumaczyć jak to się stało? Dlaczego ja?
Tym razem jego przyjaciel popatrzył na niego jak na wariata.
- Gorzej ci? Jesteś jak moja erotyczna fantazja przywołana do życia. Na dodatek jesteś miły, dobry, grzeczny i serdeczny. Proszę cię, nie narodził się idiota, który by cię nie chciał.– Bryan wydawał się podejrzanie oburzony na taką możliwość. Kiedy Kyle znów się roześmiał, gorące rumieńce zalały jego policzki.– To nie jest śmieszne. Byłem zadurzony w tobie od chwili, kiedy wszedłeś do tego domu po raz pierwszy potykając się o swoje długie nogi w wieku czternastu lat. Kiedy uśmiechnąłeś się do mnie, miałem ochotę paść na kolana i cię wielbić.– Wyznał lekko zirytowany Bryan. Dlaczego Kyle nie potrafił tego pojąć?
- Nikt nigdy jeszcze nie powiedział mi nic równie wspaniałego.– Kyle objął kark Bryana dłonią i pocałował go lekko. Bryan jednak odsunął się. Tym razem to Kyle się zirytował, zachowanie Bryana było nie do przewidzenia.
- Nie rób tego. Nawet nie wiesz, co mi robią twoje pocałunki. Wkrótce nie będę mógł bez nich żyć, a ty znikniesz nie oglądając się za siebie. Nie traci się czegoś, czego się nigdy nie miało! – Szybko wytłumaczył Kylowi
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora