Mój ch³opak nie jest gejem
hellip;o nas…czy raczej, dlaczego nie ma ¿adnej szansy na „nas”.
– Bryan…– Kyle spróbowa³ mu przerwaæ. Nie móg³ patrzeæ jak jego przyjaciel znów odp³ywa, jak bez hamulców znów pozbywa siê ca³ej pewno¶ci siebie.
– Nie, wiem, ¿e bredzê. Znów. Po prostu to jak z katastrof± kolejow±. Z ka¿dym s³owem zbli¿am siê coraz bli¿ej do kraksy, a nadal nie mogê nic zrobiæ ¿eby przestaæ.
Kyle u¶miechn±³ siê do niego i obj±³ k³ad±c niemal na swojej piersi. To wszystko by³o taaaaaaaaaaakie zakrêcone. Bryan wydawa³ siê wykoñczony, blady i nadal jako¶ roztrzêsiony wewnêtrznie.
– Wiesz, wydaje mi siê, ¿e za du¿o my¶lisz.– Stwierdzi³ spokojnie k³ad±c rêkê na karku Bryana unosz±c jego twarz trochê do góry.
– Och, co ty nie powiesz.– Parskn±³ sarkastycznie Bryan znów siê czerwieni±c. Kyle przytrzyma³ jego g³owê, kiedy stara³ siê odsun±æ.
– I zdecydowanie za du¿o gadasz.– Doda³ ca³uj±c Bryana po raz kolejny, ale delikatnie i stanowczo. Przeczeka³ pocz±tkowe zaskoczenia Bryana i przeczeka³ próbê pog³êbienia poca³unku. Chcia³, aby to by³o wyj±tkowe i cudowne. Bardziej pocieszaj±ce i uspokajaj±ce ni¿ erotyczne. Terapeutyczne, albo tak to sobie przynajmniej t³umaczy³. Pie¶ci³ wypuk³e, ca³u¶ne usta Bryana wolno i delikatnie. Muskaj±c je i pieszcz±c w³asnymi ustami. Li¿±c k±ciki jego ust i ³askocz±c jego brodê w³asn±. Bryan zdawa³ siê wstrzymywaæ oddech z pocz±tku, wkrótce jednak przylgn±³ do Kyla i rozp³yn±³ siê w jego objêciach. Gdyby pozosta³o Kylowi, choæ kilka dzia³aj±cych komórek mózgowych, pewnie zastanawia³by siê, dlaczego tak bardzo uwielbia jego smak, jego zapach? Jak to mo¿liwe, ¿e ca³owanie go wydaje siê najnaturalniejsz± rzecz± na ¶wiecie?
Jakim cudem nigdy ¿adna dziewczyna nie pasowa³a do jego objêæ tak idealnie? I jak to siê sta³o, ¿e niczego bardziej nie pragn±³ na ¶wiecie ni¿ z³agodziæ wszystkie smutki Bryana, wszystkie jego rany. Otoczyæ go opiek± i trosk±. Dobrze jednak, ¿e ca³a sp³ywaj±ca na po³udnie krew pozbawi³a jego mózg mo¿liwo¶ci martwienia siê o tak nieistotne problemy. Ca³ym sob± by³ skoncentrowany na g³adkim, lekkim wsuniêciu jêzyka miêdzy perfekcyjne usta jego przyjaciela. Bryan odpowiedzia³ natychmiast. Jego jêzyk wyszed³ mu na spotkanie w powolnej pieszczocie. Nie mo¿na by³o zbadaæ cudzych ust bardziej szczegó³owo, bardziej dog³êbnie, z wiêksz± pasj±. Kyle nie wiedzia³, co w niego wst±pi³o, ale chcia³ poznaæ ka¿dy niuans cia³a Bryana. Zaczynaj±c od jego ust. Bryan westchn±³. I w tym westchnieniu zawarte by³o wszystko, rado¶æ, podniecenie i wyczerpanie. Kyle powoli zsun±³ siê po ¶cianie na bok nadal go mocno obejmuj±c. Po chwili i ma³ej poprawce, le¿eli twarz± w twarz, nadal ca³uj±c siê delikatnie. Kyle w koñcu u³o¿y³ g³owê Bryana w zag³êbieniu swojego ramienia. Mê¿czyzna zaprotestowa³ lekko.
– Musisz odpocz±æ.– Wyszepta³ Kyle do Bryana. Poca³owa³ go delikatnie w czo³o, pó¼niej w nos.– Bêdê tu, kiedy siê obudzisz.
– Nie chce mi siê spaæ.– Bryan nawet nie mia³ si³ otworzyæ oczu. Ale obawia³ siê, ¿e Kyle zniknie jak, te tysi±ce razy wcze¶niej w jego snach. Zostawiaj±c go pustego, osamotnionego, za³amanego i bardziej ni¿ kiedykolwiek nieszczê¶liwego. Kyle musia³ czuæ, ¿e znów siê napina, bo pog³aska³ go, delikatnie ca³uj±c.
– ¦pij, bêdê tutaj, obiecujê.– Znów zacz±³ go delikatnie ca³owaæ. „OK” wymamrota³ mu Bryan wprost do ust. Sto poca³unków pó¼niej, westchnieñ i jêków obaj zasnêli. Ale to mo¿e dobrze,
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora