Mój ch³opak nie jest gejem
matycznie obj±³ Bryana i niemal schowa³ w swoich ramionach. Ich serca bi³y zgodnym szaleñczym rytmem. Tym razem to Bryan zakl±³.
– To chyba twoja komórka.– Stwierdzi³ w koñcu, kiedy Kyle nie ruszy³ siê, aby j± odebraæ tylko nadal mia¿d¿y³ w swoich ramionach. Telefon musia³ wy¶lizgn±æ siê mu z kieszeni podczas snu i le¿a³ teraz gdzie¶ na ³ó¿ku. Z oci±ganiem wielki mê¿czyzna usiad³ i rozejrza³ siê w poszukiwaniu domagaj±cego siê uwagi urz±dzenia. W koñcu wydoby³ go z fa³d narzuty.
– Halo? – Z roztargnieniem przeczesa³ swoje miodowo–blond w³osy. Zawsze perfekcyjnie rozkosmane i niedbale nastroszone, nic nie straci³y na swojej atrakcyjno¶ci, po ich zapasach…i innych rozrywkach. Ale Kyle po prostu zawsze mia³ wgl±d niegrzecznego ch³opca „wprost z ³ó¿ka”. Bryan st³umi³ jêk. Nie daj Bóg us³ysza³by go kto¶ na drugiej stronie tej monosylabowej rozmowy. Ca³ym sob± jednak niczego bardziej nie pragn±³ ni¿ tylko przylgn±æ do szerokich pleców Kyle. Jego sztywna postawa i oszczêdne ruchy, wskazywa³y jednak, ¿e nie docenia³by tego w tym momencie. T³umi±c kolejny jêk, tym razem rozpaczy, Bryan rzuci³ siê na ³ó¿ko zas³aniaj±c oczy przedramieniem. Chryste, co on najlepszego zrobi³? Zaatakowa³, rozebra³ i niemal uwiód³ najlepszego „hetero” przyjaciela swojego brata. Matt go zabije za to, ¿e mu „popsu³” kolegê.
Z rozpacz± i ³zami d³awi±cymi go w gardle skuli³ siê w kulkê i spróbowa³ udawaæ, ¿e jego wcale tu nie ma. Kyle z westchnieniem zamkn±³ telefon i siedzia³ patrz±c przed siebie nie poruszaj±c siê. A Bryan obawia³ siê otworzyæ ust. Albo wydobywa³y siê z nich straszne rzeczy albo by³y przytwierdzone do jakiej¶ czê¶ci cia³a Kyla. Kolejny jêk da³ radê jednak umkn±æ przez jego bole¶nie zaci¶niête usta.
– To by³a mama. Zastanawia³a siê gdzie przepad³em. Muszê wróciæ do domu, bo co¶ chce ode mnie… – Kyle w koñcu spojrza³ na Bryana. M³ody jednak odmówi³ spojrzenia na niego. Oczy i usta mia³ silnie zaci¶niête. Kyle wolno wyci±gn±³ d³oñ i pog³aska³ go po g³owie, odgarniaj±c d³ug± grzywkê z jego czo³a.– Wrócê i wtedy porozmawiamy. Nigdzie nie wychod¼.
Po kilku minutach bez odpowiedzi Kyle wsta³ i poszed³ do pokoju jego brata. W sekundê wróci³ zak³adaj±c jego czarn± prost± podkoszulkê. Z wahaniem przystan±³ w progu. Nie wiedzia³, co zrobiæ ani jak siê zachowaæ. Nie wiedzia³, co powiedzieæ nie pogarszaj±c sprawy. W koñcu zdecydowa³ siê na neutralny temat.
– Bryan zjedz obiad i odpocznij. Ja wrócê.
Jego jedyn± odpowiedzi± by³a cisza i Kyle w koñcu wyszed³ cicho. A Bryan … Bryan po prostu dr¿a³.
4
Kyle wszed³ do domu Bryana z wahaniem, w dalszym ci±gu zastanawiaj±c siê, co te¿ najlepszego robi. Jego zdrowy rozs±dek podpowiada³ mu, ¿e powinien uciekaæ i udawaæ, ¿e nigdy nic siê nie sta³o. W duszy jednak wiedzia³, ¿e sta³o siê. I ¿e ju¿ nic nigdy nie bêdzie takie samo. Nie dla niego przynajmniej. Bryan by³ w nim zakochany. Co mia³ z tym pocz±æ? Nie mia³ bladego pojêcia. By³ przera¿ony i zafascynowany. A mimo to sta³ w progu pokoju Bryana z sercem w gardle.
M³ody mê¿czyzna siedzia³ przy biurku ko³ysz±c siê na dwóch tylnych nogach krzese³ka. Musia³ wzi±æ prysznic
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora