Mój ch³opak nie jest gejem
bo zwolni³o to Kyla z my¶lenia, o rzeczach, które nie mia³y wyja¶nienia, ale nigdy nie by³y w³a¶ciwsze w jego ¿yciu.
3
Gor±ce usta zabiera³y go do raju wprost z wygodnego, ciep³ego snu. Przy¶pieszaj±c bicie jego serca do niemal bolesnego, szaleñczego rytmu. Kyle zamruga³by z zaskoczenia gdyby jego oczy nie zaczyna³y wpadaæ mu do ty³u g³owy. Wydawa³o siê jakby ca³a krew odp³ynê³a mu w kierunku jego pulsuj±cej pachwiny. Wilgotny, zmys³owy taniec jêzyka na jego cz³onku sprawia³, ¿e niemal wsi±kn±³ w poduszkê. I wszystko by³oby cudownie gdyby móg³ zidentyfikowaæ osobê robi±c± mu najcudowniejszego „loda” w ¿yciu. Po trzecim podej¶ciu, determinuj±c ca³± jego siln± wolê uniós³ g³owê, aby spojrzeæ w kierunku swojego krocza. Blond g³owa pochyla³a siê pracowicie a czerwone lekko opuchniête usteczka zaciska³y na wszystkich tych najcudowniejszych miejscach.
– Bryan!?...– Kyle wychrypia³. Potrzebowa³ odchrz±kn±æ kilka razy zanim w ogóle móg³ wydobyæ g³os. Bryan uniós³ na chwilê g³owê na tyle, aby spojrzeæ mu w oczy. Pó¼niej zacisn±³ powieki ciasno i wróci³ do pieszczenia go, jeszcze bardziej zdeterminowany, pozbawiæ go ostatków rozumu. Kolejne „Bryan” by³o bardziej jak jêk ni¿ s³owo. Kyle wplót³ palce w w³osy Bryana i poci±gn±³ a¿ g³odne usta mê¿czyzny oderwa³y siê od jego bole¶nie twardego przyrodzenia.
– Nie mo¿esz tego robiæ.– Wyjêcza³ zanim Bryan znów siê do niego przyssa³ z nowym entuzjazmem. Kolana Kyla zaczê³y dr¿eæ.– Nie …nie…nie musisz…eee, to znaczy nie …och…fuck…nie tam, nie tam …och! Bryan! – Jêzyk Bryana zna³ wszystkie jego najczulsze punkty. Nagle powody, dla których nie powinien tego robiæ z Bryanem…z mê¿czyzn±…przesta³y byæ takie istotne. £omot jego serca nie bardzo pozwala³ mu skoncentrowaæ siê na czymkolwiek innym ni¿ jêzyk Bryana, k±pi±cy go gor±cymi li¼niêciami od nasady po samiutki czubeczek.
– Bryan to na serio nie konieczne… to znaczy… nie powiniene¶… och, yyyyy, och… nie rób tego… Noooo… tego… tak, tak, tego...Oooo…Bryan!
Cichy chichot by³ jego odpowiedzi± a przynajmniej pierwsz±, któr± zrozumia³.
– Mam przestaæ? – Bryan zapyta³ uwodzicielsko wpychaj±c czubek jêzyka w jego ociekaj±c± szczelinkê. Natychmiast niemal wsysaj±c ca³y czubek do wnêtrza swoich gor±cych, wilgotnych ust. Kyle niemal poderwa³ siê z ³ó¿ka. Patrz±c na niego têpo.
– Och Bryn! Och Bo¿e.– Kyle pad³ z jêkiem na ³ó¿ko – To nie jest odpowiedni moment, aby o to pytaæ, wiesz? Ty w³a¶ciwie nie powiniene¶ o to pytaæ! To nie sprawiedliwe, ¿e o to TERAZ pytasz! – Kyle jêkn±³ za¿enowany. Bryan tylko zachichota³ i po³kn±³ go w ca³o¶ci. To by³o dok³adnie tyle ile zajê³o Kylowi, aby wybuchn±æ z fajerwerkami wprost w usta Bryana.
Kyle poczu³ siê jakby nagle znalaz³ siê na pograniczu utraty przytomno¶ci. Jego g³owa eksplodowa³a barwami. Wzd³u¿ karku, krzy¿a i wnêtrza ud sp³ynê³a mu lawa. Jego j±dra wpe³z³y do wnêtrza jego cia³a. A puls po pulsie jego orgazmu, wype³ni³y jego brzuch i klatkê piersiow± ogniem. Nigdy, przenigdy
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora