Mój ch³opak nie jest gejem
Autor: AkFa
Czy podoba³ Ci siê to opowiadanie? 0
; Zapyta³ z wahaniem Kyle. Bryan zesztywnia³. Przynajmniej pasowa³o to do reszty jego niesfornego cia³a. Teraz szczê¶liwie wbijaj±cego siê w brzuch Kylowi. Dopóki ¿aden z nich nic nie nadmieni³ na ten temat, mogli obaj udawaæ, ¿e podobny problem nie wbija³ siê w po¶ladek Bryana.
– Mmm… chyba jeszcze nie a¿ tak dobrze.– Odpar³ z oci±ganiem Bryan. Tak szybko jak zamkn± siê za Kylem drzwi, prawdopodobnie nie bêdzie mia³ mo¿liwo¶ci, zbli¿yæ siê ju¿ nigdy wiêcej do niego na sto metrów.
– Ale…Bryan? Ty nie my¶la³e¶ chyba na powa¿nie…o tym umieraniu? – OK, wnioskuj±c po minie Bryana to nie by³a najm±drzejsza rzecz, o jak± móg³ zapytaæ, zw³aszcza po poca³unku, takim jak ten. Ale to by³o zaraz nastêpn± rzecz±, która martwi³a go najbardziej, tu¿ „po poca³unku”. Z tym, ¿e na ten temat nie by³ gotów rozmawiaæ. Czy my¶leæ, je¶li o to chodzi.
– Ok, chyba nie–powa¿nie. Na tamten moment nie czu³em siê jakbym mia³ ochotê ¿yæ…dalej.– Bryan znów zacz±³ ocieraæ siê o jego bark policzkiem.– Z tym, ¿e to nie koniecznie znaczy³o, ¿e mia³em ochotê umieraæ.– Doda³ zdecydowanie. Nie chcia³, aby Kyle mu tu zacz±³ bzikowaæ.
– Och…och, rozumiem.– Odpar³ Kyle z ulg±.
– Nie rozumiesz, ale to ok.– Stwierdzi³ smutno Bryan spogl±daj±c na Kyla z g³ow± wci±¿ wspart± na jego ramieniu. Kyle musia³ pochyliæ g³owê, aby móc spojrzeæ mu w oczy. Ich twarze znów by³y cale od siebie. Obaj prze³knêli ¶linê g³o¶no. Sytuacja, w której siê znale¼li by³a tak oczywista. A mimo to obaj bali siê cokolwiek zrobiæ. Ca³a masa my¶li i w±tpliwo¶ci odbija³a siê na jego twarzy. I Bryan absolutnie wiedzia³, ¿e powinien go pu¶ciæ i pozwoliæ mu odej¶æ. ¯e to by³o jak kontynuowanie ¿ycia w LaLaLandzie. Ale przecie¿ jeszcze chwila nie mog³a zaszkodziæ? Szkoda, ¿e nie czu³ siê na tyle pewnie ¿eby po prostu poca³owaæ Kyla znowu. Pod uwa¿nym spojrzeniem niebieskich oczu Kyla, Bryan z trudem st³umi³ potrzebê wiercenia siê na jego kolanach.
– Och, to takie bezsensu.– Wyjêcza³ w koñcu.
– Co ty nie powiesz?– Kyla odpar³ trochê ironicznie.
– Nie chce o tym rozmawiaæ, choæ wygl±da na to, ¿e powinni¶my. To… to…To jak pakowanie siê w ca³kiem nowy zestaw problemów. Gorzej, to jak wci±ganie ciebie w te w³a¶nie problemy, choæ w pierwszym miejscu, za³ama³em siê staraj±c siê „nie” wci±gaæ ciê w nie.
– Ok, Ok. nie denerwuj siê. Nie musimy o tym rozmawiaæ. Nie w tej chwili, je¶li nie chcesz. Ale nie nakrêcaj siê od nowa. Nie wiem czy mam wiêcej pomys³ów na to jak ciê pocieszaæ.– Kyle uspokajaj±co zacz±³ znów g³adziæ plecy Bryana.– Powiedz mi tylko jedn± rzecz Bryan. Jak znalaz³em siê w tym wszystkim? Podejrzewam, ¿e gdybym to móg³ zrozumieæ, ca³a reszta by³a by o wiele prostsza.
– Och Kyle! – Bryan usiad³ prosto z przera¿on± min± i przeczesa³ w³osy nerwowo d³oñmi.– To o to chodzi. Ty nie mia³e¶ wiedzieæ. Wszystko opiera³o siê o to, ¿e „nie” wiedzia³e¶.
– A teraz, dzi¶ konkretnie, co¶ siê zmieni³o i okaza³o siê, ¿e mogê siê dowiedzieæ? – Kyle zapyta³ cicho. Bryan najpierw wzruszy³ ramionami a potem z wahaniem skin±³ g³ow±. Kyle st³umi³ u¶miech. Wszystko zaczyna³o nabieraæ sensu powoli. Choæ jeszcze nie wiedzia³ jak sobie z tym wszystkim poradzi w ostatecznym rozrachunku. Przyjdzie pora, bêdzie rada. Bryan rzuci³ mu nie¶mia³e spojrzenie z pod niesamowicie d³ugich rzês. Grube i gêste du¿o ciemnie