Miastoprojekt
k za karę”. Była zbrodnia będzie kara. Rajca: Chcę wyjaśnić, że celem naszym było bezpieczeństwo. Zresztą potem wstrzymano burzenie, bo Pan hrabia Raczyński zechciał odbudować zamek. Andrzej: No właśnie patrzał dalej niż wy. Wiedział, co będzie ważne w przyszłości. Popatrz Pan lepiej, Panie rajco, na model miasta idealnego. Rajca: Dla mnie miasto idealne, to miasto z czasów, kiedy ja w nim mieszkałem. Tamci ludzie, tamten – jak to Pan mówi – klimat. A to, to jest mi zupełnie obce. Obce i niezrozumiałe. Andrzej: Mówi pan, panie rajco, jak jakiś poeta. Może pan coś wyda? To co napisać? Oprócz burzenia zamku, jakie jeszcze mieliście pomysły? Rajca: Prawdę napisz, nasza decyzja była słuszna. Andrzej: Słuszna decyzja, akurat. Będzin bez zamku. Panie Rajco bez zamku w Będzinie żyć nie sposób. Co malarze –artyści by malowali, a fotografowie co by uwieczniali na kliszach albo wyobraź Pan sobie kalendarz o mieście, bez zamku, rzecz nie do pojęcia. Ale skończyło się dobrze. Przyjezdny z Poznania uratował zamek. Chwała mu za to. (Rajca, tak jak tajemniczo się zjawił, tak odszedł) Andrzej: Panie rajco, Panie rajco gdzie Pan jest, chciałem zapytać o parę rzeczy......! Niech Pan się nie obraża… Chciałem dobrze…jeszcze gotów mi zaszkodzić i nigdzie mi książki nie wydadzą. Akt I Scena III Andrzej śpi przy komputerze. Wchodzi Paweł czyta wydruki komputerowe książki o mieście, potem nastawia radio budzi go. Paweł: Wstawaj, już hejnał grali. Andrzej: Budzić ludzi porządnych tak wcześnie , to powinno być karalne. Co to, już południe? Paweł: No, aż tak dobrze to nie ma; O, dużo napisałeś. Andrzej: Słuchaj, mam wrażenie, że ktoś tu był. Paweł: Kto? Kiedy? Andrzej: Jakaś postać z XIX wieku. Rajca miejski czy ktoś w tym stylu. Paweł: Z XIX wieku? Aha, rozumiem, kolega się Wyspiańskiego naczytał, „Wesele” się jawi, chochoły, złote rogi, i te tam różne zjawy. Andrzej: Piszę teraz o zamku. Paweł: To uważaj, żeby jakiś Hamlet nie przyszedł z czaszką tego, co go odłamek z zamku przygniótł. Andrzej: A ty skąd o tym wiesz? Paweł: Przeczytałem , jak spałeś. Co ty wypisujesz? Andrzej(nie podejmuje tego tematu): Kiedy zacznie żyć to twoje miasto? (dochodzi do makiety) Teraz to jest makieta szklanych domów. Wprowadź w życie swoje idee, a przekonamy się czy pomysł jest dobry. Paweł: Na wszystko przyjdzie czas. W moim mieście nie będzie takich sytuacji, żeby kogoś zabił odłamek, czy kawał muru. Andrzej: No tak. Żadnego zamku tu nie widzę. Paweł: Bo moje miasto to miasto bez historii. A historia jak widzisz jest niebezpieczna. Moje miasto, to miasto przyszłości. Andrzej: Mówisz jak jakiś wizjoner. Uważaj, to się zawsze źle kończy. Paweł: Dla kogo źle? Chcę stworzyć nowy wspaniały świat, czy to źle? Andrzej: A pytałeś kogoś, czy chce żyć w takim świecie? Paweł: Ja wiem , co jest dobre dla ludzi. Akt I Scena IV Przy komputerze Andrzej i Paweł rozmawiają, spierają się. Andrzej: …bo Przemsza kiedyś była nieuregulowana, na wiosnę wylewała, a dawniej to statki pływały po niej, takie na parę. A ryb tyle. Ryby można było łowić koszami. I młyny były, mieliły mąkę... (Reflektor na stół. Przy stole siedzi Boruta. Elegancko ubrany, z laseczką.) Andrzej: Paweł, zobacz, nowy gość, niezapowiedziany. Paweł: Kim pan jest, jakim prawem wszedł pan do obcego mieszkania? Andrzej, co się dzieje? Boruta mówi jadowitym szeptem. Boruta: Panowie spierają się co do Przemszy. Panowie wiedzą, że to ja – panowie pozwolą, że się przedstawię – Boruta jestem- że to ja uczyniłem waszą rzekę Czarną. Na zawsze już. Andrzej: To przecież legenda o tym Pana czarnym guziku od żupana, co go Pan cisnął z pasją w rzekę i stałą się czarna. Boruta: Przy mnie słowa pasja proszę nie używać, to nie mój rejon, a swoją drogą legenda jest trwalsza od rzeczywistości. Andrzej: No nie wiem. Boruta (zwraca się do Pawła): A Pan widzę, tworzy