Kołobrzeg
Siedziała samotnie na mokrych schodach prowadzących na plażę. Deszcz padał przez większość dnia, więc deski były mocno nasiąknięte wodą. Jednak zupełnie jej to nie przeszkadzało, nie teraz.
Głowę miała opartą na dłoniach, a łokcie wsparte na kolanach. Delikatny, chłodny wietrzyk rozwiewał jej gęste, ciemne i długie włosy. Zazwyczaj irytowało ją, gdy niesforne kosmyki łaskotały ją po twarzy. Dziś nie zwracała na to uwagi.
Czuła, że spodnie zaczynają się robić mokre, ale pomyślała, że zaraz wyschną, po tym jak wstanie i zacznie spacerować brzegiem morza. Jej jedynymi towarzyszami będą mewy domagające się chleba. Przyzwyczajone do turystów stały się zuchwałe wręcz.
Uwielbiała Kołobrzeg. Miała do niego niesłychany sentyment. Od zawsze, aż po dziś dzień. Najbardziej kojarzył się jej z Nim. Spędzili tu niesamowite chwile, szkoda tylko, że już nigdy nie wrócą.
Targało nią wiele emocji, od tęsknoty, przez rozczarowanie, ból, aż po miłość. Tak, nadal go kochała, chociaż jeszcze do niedawna nie zdawała sobie z tego sprawy. Myślała, że jest jej obojętny. Tak by było najlepiej dla niej, ale tak nie jest. Mimo tego wszystkiego co doświadczyła przez niego, mimo łez, niepewności, upokorzenia, nadal go kochała. Była zła na siebie za to, niemal wściekła. Miała wrażenie, że jest na siebie tak wściekła, że jest to aż namacalne, że powietrze wokół niej gęstnieje, że może je chwycić i przelać między palcami.
Musiała tu przyjechać, dla samej siebie, żeby się uwolnić, żeby zamknąć ten rozdział w swoim życiu, to przecież już prawie dwa lata...
Wynajęła nawet ten sam pokój, jechała pociągiem o tej samej godzinie i pojechała tam tego samego dnia listopada co 4 lata temu. Tylko, że wtedy pojechała z nim.
To był ich pierwszy wspólny wyjazd, nie znali się długo, ale byli w sobie zakochani. On bardziej, ona podchodziła z lekkim dystansem przez kilka pierwszych miesięcy, co nie znaczy, że nie była szczęśliwa. Przecież była. Poznawali się coraz lepiej, z każdą minutą, godziną, dniem. Piękny czas, kiedy dwoje zakochanych ignoruje wady.
W pociągu na początku było zimno, skład bez przedziałów, niezbyt wygodnie, ale do zniesienia. Nikomu nie powiedziała, że wyjeżdża, po prostu zostawiła kartę, że nie będzie jej kilka dni. Nie chciała zniknąć bez żadnej wiadomości, ale musiała zrobić to dla siebie. W pociągu wysłała tylko smsa do przyjaciółki, że wyjeżdża na krótko i to wszystko.
W Poznaniu za bardzo się dusiła, tak wiele miejsc kojarzyło się z nim boleśnie. Łęgi Dębińskie – tyle spacerów, Centrum, restauracje. Mieli swoje ulubione parki, trasy. Nie mogła na to patrzeć, nie chciała, żeby wszystko ciągle się jej kojarzyło. Z takim balastem nie może iść dalej, bo sama pozwala na to, aby ten rozdział pozostał otwarty, a robi sobie tym tylko krzywdę. Nic więcej. Siebie krzywdzi. Mimo że doskonale wiedziała, że tak już zostanie, ale nie potrafiła się z nim rozstać tak do końca.
Zimny pociąg rozgrzał się po godzinnej jeździe, nawet nieco się zdrzemnęła. Podróż minęła zaskakująco szybko, ani się obejrzała, a już wysiadała na stacji w Kołobrzegu. Ciężką walizkę musiała dźwigać sama, ostatnim razem on się przecież tym zajął. Gdy tylko postawiła stopy na betonowym peronie, poczuła zapach innego powietrza. Uśmiechnęła się w duchu do siebie i ruszyła do podziemnego przejścia. Miała wrażenie, że zatapia się w ten beton, że jest miękki, a powietrze jakby delikatnie się iskrzyło. Wiedziała, że to tylko jej wyobraźnia, ale mimo wszystko to było przyjemne uczucie.
Zaczepiało ją mnóstwo prywatnych osób oferujących wynajem pokoi, ale starała się nie zwracać na nikogo uwagi. Gdy uporała się z wniesieniem walizki po schodach, poszła w stronę postoju taksówek. Tym razem nie chciała jechać autobusem, za ciężko by jej było. Wsiadła do pierwszej z brzegu i podała adres: Szafirowa 26. Jeszcze raz obróciła głowę w stronę dworca i miała wrażenie, że zobaczyła go, ale pomyślała, że to przecież nie jest możliwe, nie tutaj. W Poznaniu nie mogą się spotkać, a w Kołobrzegu by mieli? Nie, to nierealne. Szybko zapomniała o tym i podziwiała widoki. Cieszyła oko miastem, którego tak dawno nie widziała. Niby zwykłe, ale jednak nie dla niej.