Mam nadzieje, że tak będzie...
Po
niezręcznej chwili milczenia zapytała – dlaczego nic nam nie powiedziałaś?
Odpowiedz na to pytanie była gotowa w chwili kiedy dowiedziałam się, że
umieram… nie chciałam czuć się bezradna poza tym myślisz, ze gdybym Wam
powiedziała, że jestem chora to coś by zmieniło się, że nagle zaczęłybyśmy
rozmawiać i w ciągu miesiąca nadrobiłybyśmy 25 lat mego życia? Raczej mi się
nie wydaje…
Po
wyjściu rodziców do sali wślizgnął się On. Uśmiechnął się i powiedział – cześć
słyszałem, że umierasz… po chwili dodał usłyszałem to w Dawson’s Creek.
-
całkiem nie źle a jak żona? – zapytałam
-
jeszcze teraz masz ochotę stronić sobie żarty?
-
czemu nie! – odparłam dzień jak co dzień, spokojny jakbym polerowała rutynę
swojego życia nadając jej idealny połysk…
Usiadł
przy mnie i w milczeniu patrzyliśmy ja w okno o On w ścianę. W końcu odezwałam
się – nawet nie wiem jakich użyć słów aby wynagrodzić Ci krzywdę, którą Ci
wyrządziłam…
-
przestań było minęło – powiedział
- daj
mi skończyć, proszę… całe moje życie jak już zdążyłeś się przekonać to jeden
wielki żart. Byłam dumna z tego, że bawię się cudzymi uczuciami. To w końcu
obróciło się przeciwko mnie i straciłam pierwszą osobę, którą pokochałam.
Wiesz, jestem nikim bez Ciebie…
Nie
tego się spodziewał, po chwili spojrzał mi w oczy i powiedział – to nie tak to
ja to popsułem...
Potem
już nikt nic nie mówił. Kiedy spotkał swoją żonę przeklinałam los, że dał mu
spotkać ją teraz gdy umieram wiem, iż dobrze się stało.
Teraz
kiedy tak sobie leżę i czekam przypominam sobie niektóre noce spędzone w
akademiku. Wtedy noc stwarzała nam okazję aby wypowiedzieć to co w dzień jest
dla nas absurdalne a w nocy wydawać się może słuszne a może to, że nie
patrzyłyśmy sobie w oczy dawało nam odwagę aby obnażyć siebie z najskrytszych
tajemnic. I tym samym każda noc sprawiał, że stawałyśmy się sobie bliższe.
To
chyba była nasza pierwsza nocna rozmowa, Kaśka tak nie śmiało zapytała nas czy
śpimy? Kiedy okazało się, że nie zapytała nas o nasz pierwszy raz?