Que debemos pasar tiempo juntos. Tom II. Rozdział 22

Autor: Pilar
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Promienie słoneczne raziły go. Biegał wesoło po ogrodzie, bawiąc się swoimi kolorowymi zabawkami. W rogu ogrodu była duża piaskownica. W niej znajdowały się grabki, dwa kolorowe wiaderka. Na samym środku, przed chwilą zbudowali duży zamek, wokół którego chłopiec za chwilę miał wybudować fosę. Stawiał bardzo wolno swoje małe kroczki, usiłując utrzymać nadal chwiejną równowagę. Dziewczyna w tym czasie siedziała nieopodal na huśtawce, stukając uporczywie w małe guziki swojego telefonu. Była przy tym niezwykle skupiona. Jej niezwykle łagodne rysy twarzy przybrały wyraźniejszych zarysów. Co i rusz uśmiechała się do wyświetlacza, co oznaczało, że nadawca napisał, coś śmiesznego, a może nawet miłego?

Nagle chłopczyk potknął się o leżące na ziemi małe grabki. Nastolatka natychmiast poderwała się i podniosła malca. Z małego kolana sączyła się strużka krwi. Biorąc go za rękę, zaprowadziła malucha do stojącej w pobliżu altanki, a sama pobiegła do domu po apteczkę.

Chłopiec siedział na wiklinowym krześle i ocierał mokre od łez oczka. Pieczenie, które czuł w okolicach powstałej w wyniku upadku rany, dawało o sobie coraz bardziej znać. Siedząc tak, poczuł, jak ktoś bierze go na ręce. Zostawszy odwróconym ku twarzy tej osoby doznał szoku. To był mężczyzna. Wyrywał się, ale ten zakrył mu twarz jakąś szmatką nawilżoną alkoholem etylowym.

Nagle wszystko się rozmyło, a on znalazł się powrotem w czterech ścianach, wynajętej przez znajomego Basi, kawalerki. Otarł pot i wstał, by napić się zimnej wody. Jego sny stawały się coraz bardziej realne. Wiedział, że jest to sprawa powracającej przeszłości.

To było bardzo trudne, nie znać nawet własnego imienia. Jeśli, ktokolwiek był bardziej anonimowy, to tylko on. Każdego dnia starał sobie przypomnieć, chociaż imię. Jednak labirynt ludzkiego umysłu jest bardziej skomplikowany. Nie można na nim wymusić żadnej oczekiwanej reakcji. Luki musiały się same wypełnić. Lekarze, którzy otoczyli go opieką również tak twierdzili. Z jednej strony cieszył się, że dzięki panu Maksowi nie została wezwana policja, ale wiedział, że w ten sposób mógł dowiedzieć się czegoś, zanim odzyska pamięć.

 

 

***

 

Basia w tym samym czasie siedziała w recepcji i starała się dobrze wykonywać swoje obowiązki. Pomimo, że sezon powinien zacząć się za dwa miesiące, leśniczówka zaczynała tętnić życiem. Przed chwilą dziewczyna wydała klucze do pokoju młodemu małżeństwu. Podpisując księgę gości, kobieta powiedziała, że to ich podróż poślubna. Byli tak szczęśliwi, iż niemalże frunęli po schodach, prowadzących na górę. Z daleka było słychać ich śmiech. W pewnym momencie Basi utkwiło w pamięci pewne stwierdzenie. Kiedy chwycili swoje bagaże kobieta powiedziała: „No, to panie detektywnie, idziemy szukać naszego pokoiku.”   To właśnie zdanie zaczęło jej od tego momentu dźwięczeć w głowie niczym dzwon, wymierzający kolejną godzinę w pobliskim kościele. To było dla niej, jak zapalnik w bombie. W jej głowie narodził się pewien pomysł, który postanowiła wprowadzić w życie następnego dnia. Musiała dać nowożeńcom chwilę dla siebie, choć i tak miała ogromne wyrzuty sumienia, że ośmiela się zaburzać spokój ich lokatorom. To według jej rodziców było nie etyczne, co usilnie im wpajali, powierzając pomoc w prowadzeniu pensjonatu. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że jeśli rodzice dowiedzieliby się o jej zamiarze, stanowczo by jej to wyperswadowali, co więcej – odsunęliby ją od pracy w recepcji.

Ona jednak była na tyle zdeterminowana do pomocy swojemu, nieznajomemu koledze, że spychała nauki rodziców w najciemniejszy kąt swojej pamięci. Musiała pomóc chłopcu. Może to jedyna droga i szansa ku temu? Nie dowie się tego, jeśli nie spróbuje. Nawet, jeśli to miałoby zniechęcić tą parę do pobytu tutaj.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Pilar
Użytkownik - Pilar

O sobie samym: Jestem kim jestem, nie zmienię się, nie chcę, choć już rozumiem dziś coraz więcej, uczę się żyć tak, by dać sobie szczęście, by widząc całe zło tu czuć się bezpiecznie.... Potrafię mieć słabość do ludzi, którzy mnie prawdziwą poznali, pokazali siebie, przy sobie zatrzymali. Potrafię zmienić zwykły czas w tą jedną chwilę, zatrzymać ją, zapomnieć o wszystkim na chwilę. Potrafię wybaczyć, ale nie zapominam...
Ostatnio widziany: 2017-05-21 19:51:23