Małpki idą do nieba

Autor: Jim_Stark
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Wsiadali przegrani alkoholicy i nasi rówieśnicy, którzy wyglądali jakby przed kilkoma sekundami zeszli z planu nowego teledysku Justina Timberlake’a.  W oryginalnych Conversach. W wielkich, przeciwsłonecznych muchach, choć od tygodni nie widać słońca. Ja i Marta byliśmy dla nich „passe”. 

Tak naprawdę jesteśmy tacy sami. Urodzeni w tych samych bezbarwnych czasach, bez szans na przeżycie wyjątkowych, newralgicznych zdarzeń. Ominęło nas lato miłości i „Beverly Hills 90210”. Nie poczekał na nas zaspany Manchester końca lat siedemdziesiątych, budzący się codziennie dzikim krzykiem Johnny’ego Rottena, zasypiający melancholijną deklamacją Ian’a Curtisa. Nie tańczyliśmy na nieokrzesanych, bitnickich prywatkach, w rytm jazzowych improwizacji Dizzy’ego Gillespie. Nigdy nie zamówiliśmy taniej, gorącej kawy, we flanelowych Stanach Zjednoczonych jesienią ’92.  

Minęło tak niewiele zasranych lat, a wszystko zdążyło doszczętnie spłonąć, pozostawiając po sobie czarną dziurę, na której już nigdy później nic nie miało wyrosnąć. James Dean jeździł zbyt szybko. Elvis przytył, a Kennedy i Lennon oberwali. Vicous bawił się zbyt ostro, a Curtis był przesadnie wrażliwy. Cobainowi udało się połączyć wszystko. Rzeczywistość nie wytrzymała tylu ciosów, zaczęła krwawić. Ran wystarczyło, abyśmy na początku dwudziestego pierwszego wieku, znaleźli jej bladego, zimnego trupa. Jak mamy być normalni skoro wciąż dzielimy z nim łóżko?

W ten sposób tworzymy puste pokolenie, bez wspólnych ideałów i wartości, bez piękna w nas. Większość nauczyła się z tym funkcjonować. Chodząc w Nike’ach prawdziwe ideały zastąpiła sobie walką o wolność Tybetu i sprzeciwem wobec wyzysku dzieci w chińskich fabrykach. Zamiast prawdziwych idoli i autorytetów znalazła sobie Paris Hilton i  Eminema. Ja i Marta raczej nie potrafiliśmy umieścić w tym siebie. Trafiliśmy w niewłaściwe miejsce w niewłaściwym czasie. Nasze oczy wciąż szukały nowego horyzontu napotykając jedynie wyblakłe relikty przeszłości.

Marta doskonale zdawała sobie sprawę z naszego położenia, być może uwierało ją ono znacznie bardziej niż mnie i pewnie gdybym nie złapał jej tam na dworcu, teraz jechałbym samotnie.

- Rodzice napisali, że chcieliby mnie zobaczyć dziś wieczorem w domu. Chyba pójdę. – powiedziała, wpatrując się w wibrujący przez chwilę wyświetlacz komórki.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Jim_Stark
Użytkownik - Jim_Stark

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2009-08-27 13:22:59