Małpki idą do nieba

Autor: Jim_Stark
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Obudził mnie nagły, ostry dźwięk. Wiśniowe wino i pół butelki whiskey bezczelnie o sobie przypominały. Byłem rozpieprzony. Głowa odmawiała podejmowania jakichkolwiek decyzji, nie potrafiła złożyć w spójną całość wczorajszego dnia. Oczy, ręce, nogi nie były pewne co robić, więc zdezorientowane czekały na nienadchodzący rozkaz poruszenia się. W ustach czułem niekomfortowy posmak przetrawionego alkoholu.

Dźwięk ponownie zaatakował moje bezbronne ciało. Dzwonek do drzwi. Z trudem znalazłem w sobie siły by otworzyć powieki. Jaskrawa plansza oznaczająca przerwę w nadawaniu programu, wyświetlona na ekranie, wydającego jednostajny pisk telewizora, oświetlała beznadziejnie pustą półlitrówkę, czerwoną popielniczkę „Marlboro”, wypełnioną martwymi papierosami pochowanymi w pozostałościach po spalonym tytoniu i mnie cholernie samotnego i zmęczonego.

Nie miałem pojęcia która była godzina, lecz nie próbowałem znaleźć zegarka. Zbyt często mnie okłamywał. Spojrzałem w okno. Słońce powoli wschodziło, ale latarnie wciąż nie gasły. Komu, kurwa, chce się dzwonić o takiej porze? To na pewno policja do spraw nadużywania alkoholu wśród nieletnich. Ktoś na mnie doniósł, albo zrobiłem coś bardzo głupiego, coś czego nie potrafię sobie przypomnieć. Wszystko jedno i taka mam przejebane, jeśli zobaczą mnie w tym stanie. Żaden proces nie będzie potrzebny. Dostanę dożywocie bez możliwości wcześniejszego zwolnienia za dobre sprawowanie.

Nie zdziwiłby mnie także widok ojca Marty ze spluwą, próbującego wejść do mojego domu, chcącego raz na zawsze, uniemożliwić mi zbliżanie się do jego córki. Równie prawdopodobnie zasnąłem na kilka dni, a w drzwiach stoją moi rodzice, którzy zdążyli wrócić z urlopu. Uradowani, opaleni, z ciężkimi bagażami. Miałem szczerą nadzieję, że moje przypuszczenia nie znajdą urzeczywistnienia i że po prostu wczoraj, po wychyleniu ostatniego kieliszka zamówiłem pizze i dużą butelkę wody, z dostawą.

Zresztą ktokolwiek to był, przestał się już dobijać, tym oschle wibrującym dźwiękiem, rozbrzmiewającym po naduszeniu cholernego dzwonka do drzwi. To była prawidłowa decyzja. Najlepsza jaką mógł wybrać, bo i tak nie miałem zamiaru otwierać. W mojej głowie, rozpaczliwie wysuszone trybiki, odpowiedzialne za podtrzymywanie powiek zgrzytały, by w końcu przestać się poruszać.  Powieki opadły i dały mi do zrozumienie, że nie powstaną ponownie, dopóki nie naoliwię mechanizmu. Gdzie ta pieprzona woda? Przed opadnięciem na łóżko, jeszcze przez chwilę, po omacku, próbowałem ją odnaleźć, jednak zrażony brakiem sukcesów dałem za wygraną.

Po kilku przyjemnych chwilach spędzonych wewnątrz siebie, znów zaczęły docierać do moich uszu odgłosy z zewnątrz. Notoryczne, niegłośne stukanie, którego źródło, sztuką skacowanej dedukcji, umiejscowiłem w okolicach okna. Czym dłużej starałem się je ignorować, tym stawało się szybsze i lepiej słyszalne. W końcu stało się prawie nie do zniesienia. Przynajmniej tak odbierał je mój drugi zmysł, delikatny, przewrażliwiony, odczuwający skutki taniego alkoholu, równie dotkliwie, co jego właściciel.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Jim_Stark
Użytkownik - Jim_Stark

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2009-08-27 13:22:59