Małpki idą do nieba
Podszedłem do okna, chwyciłem za klamkę, obróciłem
ją o dziewięćdziesiąt stopni i pociągnąłem do siebie.
- Uważaj – krzyknęła Marta, zasłaniając ręką
roześmiane usta. Stała na dole, na budzącej się ze snu, wilgotnej ulicy. W jej
lewej ręce tlił się Pall Mall, druga wykonała zamach posyłając w moją stronę
kamyk. Uchyliłem się tak zwinnie, jak tylko pozwoliły mi na to, moje niebędące
w szczytowej formie mięśnie.
17
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora