Love in the saddle 2
- Spokojnie. Wszystko poszło dobrze. -powiedział doktor Parker.- Stan małej jest dobry. Wiem od komisarza Matter , że to państwo od teraz jesteście rodzicami adopcyjnymi Inez, tak.- Państwo Davis skinęli twierdząco głowami. -Więcej opowiem państwu w moim gabinecie. Proszę.
Nie wiele myśląc ruszyliśmy za doktorem do jego gabinetu. Po kilku minutach państwo Davis siedzieli w fotelach w gabinecie Parkera. Na oddziale neurologii. Lekarz przekazał najważniejsze informacje o chorobie małej i o tym , że czeka ją długoletnia rehabilitacja oraz stała opieka lekarska.
Państwo Davis pełni nadziei oraz obaw o zdrowie i życie małej kruszynki, której jeszcze nie mogli zobaczyć. Opuścili szpital.
Trzy miesiące później mała Inez była już w domu państwa Davis. Mała rozwijała się dobrze i rosła jak na drożdżach. Była oczkiem w głowie pana Davisa, a mały Nathaniel pokochał małą siostrzyczkę od pierwszego wejrzenia. Lata mijały rehabilitacja i terapia z końmi w ośrodku rodzinnym dały olbrzymie efekty, bez dużego wsparcia rodzinny , nie udało by się Inez osiągnąć tego co dziś potrafi. Inez samodzielnie chodziła , uczyła się dobrze. Była pełna energii i pozytywnie patrzyła w przyszłość. Dziewczyna z czasie dowiedziała się prawdy , że została adoptowana i krewni ze strony jejzmarłej biologicznej matki nie chcą mieć z nią kontaktu. Dziewczyna nieupierała się , by ich rzeczywiście poznać. Od lat uważała za swoich rodziców państwa Davis.
Do czasu...
***
Mieszkaliśmy na terenie ośrodka w drewnianej stodole. Ośrodek był duży , znajdował się tam też pensjonat dla setki pracowników ośrodka , jak i hotel dla naszych podopiecznych. Były 4 stajnie , dwie ujeżdżalnie i parkury z przeszkodami, padok i ogrodzony pas zieleni, gdzie konie się pasły. To był nasz dom i miejsce pracy. Kiedy przejmowałem od ojca, weterana wojny w Wietnamie, to miejsce. Wiedziałem już wtedy, że chcę pomagać byłym żołnierzom.
Gdy Inez zaczęła uczęszczać do liceum, wtedy wydarzyło się coś , co na zawsze zmieniło jej życie...
Natomiast Nathaniel, również był w liceum w klasie wyżej, też dobrze się uczył. Kochał sporty walki, w tym kickboxing i krav magę.
Rok wcześniej rodzice, dziewczyny wyznali jej całą prawdę, że została adoptowana zaraz po jej urodzeniu. Powiedzieli jej , również o tym , że jej biologiczna matka zmarła. Po za tym krewni ze strony jej biologicznej matki nie chcieli i pewnie do tej pory nie chcą mnie nic wspólnego ze swoją jedyną wnuczką. A biologicznego ojca nie znają. Dziewczyna nie miała im za złe, że dopiero teraz się dowiedziała, iż została adoptowana. Kochała swoich rodziców.Owszem przepłakałą wtedy kilka nocy, ale nie nieznawidziła rodziców zastępczych. Była z nimi naprawdę szczęśliwa. Dali jej dom, pokochali ją, mimo swojej choroby. Akceptowali ją.
Kilka dni po szesnasty urodzinach Inez. Znajomi zaprosili dziewczynę na imprezę z okazji rozpoczęcia się wakacji.
Państwo Davis wraz z dziećmi, jedli niedzielny obiad na patio, był słoneczny ciepły dzień.
- Mamo, Tato- zwróciła się niepewnie do rodziców Inez, jej brat spojrzał na nią ze strachem, ale uśmiechnął się do nie ciepło. Wiedział jak ciężko w szkole. Zawsze jej bronił przed głupimi gnojkami na przerwach. Martwił się o nią. Przecież była jej młodszą siostrzyczką.
- Tak, kruszynko- odezwał się do niej tato.
Uśmiechnęła się do niego. Uwielbiała gdy, tatko tak do niej mówił. Czuła się wtedy jak mała dziewczynka.
- Moi znajomi organizują jutro wieczorem imprezę w domu Matta Whitemana- oznajmiłam i oblałam się delikatnym rumieńcem.