Love in the saddle 2

Autor: InezStanley
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 1

Czy coś się stało , czy Matt mógł coś zrobić mojemu bratu.-myślałam gorączkowo, gdy ruszyliśmy po schodach do mojego pokoju. Kiedy zamknęły się za nami drzwi. Nathan padł na łóżko i pociągnął mnie za sobą.

- No więc- zachęciłam brata, by zaczął mówić. Szturchnęłam go w żebra jeszcze.

-Auć- syknął z bólu. Na jego twarzy pojawił się grymas bólu.

Głośno wypuścił powietrze.

Przestraszyłam się . Czyżby Nathana ktoś pobił. To on by prędzej kogoś zatłukł. Był przecież mistrzem szkoły w kickboxingu. Startował w zawodach między szkolnych i między stanowych. Rodzice byli dumni z jego sportowych osiągnięć. Miesiąc temu odbyły się zawody sportowe o stypendia uniwersyteckie. Które on wygrał i mógł wyjechać do L.A. na roczne stypendium.

-Nathan dobrze się czujesz?- zapytałam zaniepokojona.

-Tak – odpowiedział, a na jego twarzy pojawił się blady uśmiech , ale w oczach nadal widziałam ból. -Nie raz i nie dwa widziałam jak nasi podopieczni wyglądają i jak się czują. Przeżywając odnowa to , co widzieli na wojnie. Takie wspomnienia pozostają z nimi na zawsze. Tata i reszta pracowników bardzo się starają każdego dnia i nocy , by ułatwić im funkcjonowanie w normalnym życiu. To jest ciężka syzyfowa praca. Podziwiam tatę za jego cierpliwość do tych mężczyzn i ich rodzin.

-Posłuchaj Nessie- odezwał się po chwili milczenia mój brat. Spojrzałam na jego twarzy , miał zamknięte oczy.- Matt dzień po tamtych zawodach. Napadł na mnie z ochroniarzami swojego ojca.-wyszeptał.- Co to niemożliwe.-przemknęło mi przez głowę.- To nie mógł być Matt. Nie potrafiłam do końca zrozumieć co przed chwilą wyznał mi mój brat. W całym Seattle, wszyscy wiedzieli, że ojciec Matta. Pan Olivier Whiteman jest właścicielem rodzinnej firmy, Whiteman Holdings Inc. , zajmującej się różnymi branżami, od fabryk stoczniowych po wydawnictwa. Pan Whiteman, był też cichym sponsorem naszej szkoły.

Podniosłam się na łokciu, by spojrzeć bratu w oczy. Musiałam to zrobić delikatnie, by znowu nie zrobić mu krzywdy. Spojrzał na mnie.

- Dlaczego, Matt miał by to zrobić...- oznajmiłam nadal z szokowana jego wyznaniem.

Nathan patrząc mi w oczy powiedział.

- Bo to właśnie jest Matt Whiteman, ten który ma wszystko co chce i nikt nie może mu tego odebrać. Zawsze będzie walczył oto. Nie zważając na konsekwencje. Wtedy powiedział mi, że stypendium jest jego i mam mu je przynieść w zębach do szkoły.

Jezu , zimne poty mnie oblały. Może faktycznie nie powinna iść jutro na tę imprezę- zastanawiałam się. Choć w głębi duszy bardzo chciałam.

- Zrobiłeś to – zapytałam się.

-Nie-odparł uśmiechnął się do mnie. – Tylko, że wczoraj znów mnie dopadł po treningu i...-urwał. A jednak został pobity, przez Matta.- Boże-Znów przytuliłam się do niego.

- Dlatego nie chcesz bym szła na tę imprezę, tak- odparłam. Już teraz wiedziałam, dlaczego Nathan mnie ostrzegł dziś przy obiedzie.

Pokiwał głową.

- Jeśli tak bardzo ci zależy na pójście tam , to śmiało.-powiedział i zaczął mnie łaskotać.

-Dzięki Braciszku- wydyszałam, gdy tylko przestał mnie łaskotać. Pocałował mnie w policzek.

Przez kolejne półgodziny rozmawialiśmy o jego oczekiwaniach , kiedy będzie już w L.A. To stypendium jest spełnieniem marzeń.- Dla niego sztuki walki to pasja i rozrywka w jednym, która utrzymuje jego ciało w dobrej kondycji, nie wspominając oczywiście tego ,że świetnie jeździ konno , tak dobrze jak ja . Od małego to umiemy.- Nie pamiętam kiedy zasnęliśmy.

Obudziłam się o świcie. Sama w łóżku. Nathan musiał się zmyć z mojego pokoju, gdzieś w środku nocy. Nasze pokoju dzieliła ściana. Wstałam i poszłam do łazienki wziąć prysznic.- Kilka minut później- Byłam już w kuchni i musiałam być bardzo cicho , bo reszta domowników jeszcze spała. Po szybkim śniadaniu. Wyszłam przed dom i skierowałam się do stajni. Miałam ochotę na poranna przejażdżkę. Gdy tylko otworzyłam wielkie drzwi stajni, która znajdowała się najbliżej domu.- Do moich nozdrzy wdarł się zapach koni i siana. Z jednego z boksów wyjrzał biały piękny rumak , rasy andaluzyjskiej. Cień. Mój koń.- Dostałam go na dziesiąte urodziny. Stał się moim najlepszym przyjacielem . Łączyła nas silna więź. Ostrożnie podeszłam do jego boksu. Inne konie nas na swój sposób obserwowały.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
InezStanley
Użytkownik - InezStanley

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2019-06-15 17:21:13