Love in the saddle 13
Skinęliśmy sobie głowami.
Gdy tylko minąłem schody prowadzące na piętro … nieoczekiwanie moje nozdrza uderzył cudny zapach polędwicy z dzika. W salonie tata zapalił w kominku, ale on krzątał się wraz z matką w kuchni. Razem przygotowywali obiad. A moje siostry: Lilith „ Lilly” i Sara nakrywały do stołu.
- Część wszystkim- przywitałem się wchodząc do jadalni.
- Cześć brachu- zaćwierkała Lilith, cmokając mnie w policzek.
Uśmiechnąłem się szeroko do Lilly.
- O jejku, mój kaczorek przyjechał- krzyknęłam moja mama Elisabeth. Jak ja nienawidziłem tego przezwiska , którego używała, gdy miałem 5 lat. Sara i Lilly zaczęły cicho chichotać. Spiorunowałem je wzrokiem. Mama wyskoczyła z kuchni , jak z procy i rzuciła mi się w ramiona. Objąłem ją.
- Witaj , mamo.
Elisabeth, odsunęła się ode mnie i przyjrzała mi się bacznie. Ona nadal przeżywała to co się mi przytrafiło.
Uśmiechnąłem się do niej i wręczyłem jej kwiaty. Z zaskoczenia aż klasnęła w dłonie.
- Och, Jay, są piękne dziękuję.
- Drobiazg, mamo.
Zabrała kwiaty do kuchni, by pewnie je wstawić do wazonu. Niedługo, potem wszyscy zasiedliśmy za dużym stołem. Po wspólnie zjedzonym obiedzie. Siedziałem z rodziną przy kominku i razem wspominaliśmy dawne czasy . Na co dzień bardzo mi ich brakuje , jednak nie da się porównać tego z tym jak bardzo tęsknię za Nessie. Marzę , żeby być teraz obok niej i ją przytulić . Dwa dni nie jest to dużo , ale dla mnie dwa dni bez niej trwają wieczność . Teraz nie będę się z nią widział przez dwa tygodnie, bo muszę się zając sprawami kliniki, a ja tak rozpaczliwie pragnę być z nią tu i teraz .
Moja siostra najwidoczniej zauważyła , że kompletnie się wyłączyłem z rodzinnej rozmowy :
- Co jest braciszku , o czym tak myślisz? - powiedziała .
- O niczym - odpowiedziałem z uśmiechem na ustach .
Sara poprosiła mnie na rozmowę . Wiedziałem , że będzie wypytywać o Ines. Wyszliśmy na taras. A ja jeszcze nie byłem gotowy mówić o uczuciach, jakimi pałałem do niej. To dla mnie delikatna sprawa. Zaczerpnąłem haust świeżego powietrza , by przygotować się psychicznie , wpatrywałem się w ciemny bór, ona oparła się o barierkę i powiedziała :
- James , czy mnie się wydaje , a może nie. Wyglądasz jakbyś się zakochał. Kim ona jest? - powiedziała i tym samym zaskoczyła mnie swoją błyskotliwością . Jednak nie dałem się zwieść z tropu . Ponieważ , Maggie chodziła z moją siostrą do liceum, a gdy wyszło na jaw co próbowała mi zrobić , Sara zerwała z nią wszelkie kontakty.
Skinąłem głową.
Nie wiedziałem , jak mam jej to powiedzieć, bałem się że poleci od razu do salonu i opowie wszystko rodzicom. A tego bym nie chciał. Te ich nie wygodne pytania, aluzje. Choć w głębi duszy bardzo chcieli moje szczęścia, szczególnie po tym moim porwaniu. Po tym wszystkim z nikim się nie spotykałem. Zająłem się pracą.
- Brachu, to co zrobiła ci Maggie, to było jedno wielkie świństwo. A ja uparcie was ze sobą poznałam i myślałam , że może… Ona jest niewinna… Ona cię Kocha.- pomimo , że dokładnie wiedziałem co ma na myśli ... Sara nadal myślała, że jak raz Maggie mnie wykorzysta, to mógłbym z nią być. Tak toksyczny związek na lata. Brawo siostra. Skąd ona może to wiedzieć, przecież ta suka jest w szpitalu psychiatrycznym.
- Nie waż mi się wspominać o tej suce przy mnie. To już przeszłość.- warknąłem przez zaciśnięte zęby.
- Słuchaj… Ona jest wspaniałą, wrażliwą i kochaną dziewczyną. Ona jest zupełnym przeciwieństwem Maggie.- oznajmiłem z szerokim uśmiechem na twarzy. Ines sprawiła, że do mojego serca zawitało słońce, które odganiało mrok panujący w nim. - Jeszcze nikogo tak bardzo nie kochałem, jak ją.- dodałem rozmarzony.