Love in the saddle 13
ROZDZIAŁ 12
Zakochani bez pamięci… i niewygodne pytania
„Zakochanie to zaledwie przedsionek miłości. Stąd, do tego co najlepsze, czyli kwintesencji uczucia, jeszcze długa droga.”
JAMES
Mój aniołek czekał, aż zniknę mu z oczu. Widziałem jej promienną , zarumienioną twarz we wstecznym lusterku, aż jej sylwetka stopniowo stawała się mniejsza i w końcu znikła. Zatrzymałem się na światłach, przed wjazdem do centrum.
Do niedawna nie byłem pewien, co oznacza miłość. Nie byłem nawet ciekaw. Nigdy nie spotkałem osoby, do której czułbym coś więcej, mógłbym ją pokochać. Nie czułem się przez to gorszy, tylko nie miałem potrzeby bycia zakochanym. Utwierdzałem się w przekonaniu że miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieje. Za wszelką cenę chciałem zapamiętać każdą cudowną chwilę , którą razem spędziliśmy przez ten weekend. A najbardziej chciałem ją zapamiętać. Zakochałem się bez pamięci. Ines , była jedyną kobietą , którą dopuściłem do siebie tak blisko, od bardzo dawna. Nigdy żadnej dziewczyny, czy kobiety nie pozwoliłem się zbliżyć do siebie. Po prostu panicznie się bałem, że one będą takie jak Maggie, więc nie umawiałem się z żadną, aż do spotkania z Ines. Przy niej, dopiero na nowo zaczynałem żyć. Te trzy noce bez koszmarów, były niesamowite. Nie budziłem się z bijącym niczym młot serce, ani zlany potem. Chociaż pierwsza noc razem napawała mnie strachem, że jednak mogą mnie w nocy nawiedzić koszmary z przeszłości. Byliśmy tacy sami, okaleczeni na duszy i ciele. Zranieni przez ludzi nieskorych do empatii, miłości, oni byli egoistami i samolubkami. Świadomość tego , że zasypiałem trzymając w ramionach niezwykłą dziewczynę, dodawała mi sił, nie bałem się już. Ines była dziewczyną, która wycierpiała tyle samo co ja. Sam jej słodki kwiatowy zapach i dotyk tak niezwykle delikatny, niczym piórko był dla mnie jak najsilniejszy narkotyk. Wabił mnie. A ciemne macki przeszłości , uciekały przed nim. Po prostu czułem się naprawdę szczęśliwy. Pragnąłem się od niego jak najszybciej uzależnić. Kiedy kolejnej noc, spędziliśmy nasz pierwszy raz. Było magicznie, cudownie. A to co się wydarzyło dzisiejszego poranka w trakcie wspólnego prysznica , to było niespodziewane i niesamowite zarazem. Na samą myśl o tym, nadal czuję w środku te same emocje, które towarzyszyły nam tej noc. Już zaczynałem tęsknić za jej miękką, gładką i aksamitną skórą i nie tylko…- Do rzeczywistości sprowadza mnie dźwięk klaksonu. – Więc ruszam z piskiem opon przez centrum miasta i nagle zauważam otwartą kwiaciarnię. Nie wiele myśląc, postanawiam wejść do niej, bo do głowy wpadł mi spontaniczny pomysł. Zatrzymuję się przed sklepem. Gdy już znalazłem się w środku, moją uwagę wzbudził ogromny bukiet czerwonych jak dojrzałe wino róż oraz piękne białe kalie, które postanowiłem dać mojej mamie . A róże będą dla mojego aniołka.
- Witam – odezwałam się za lady ekspedientka.- W czym mogę pomóc, młody człowieku- dodała.
- Dzień dobry- odparłem z szerokim uśmiechem.- Właściwie to ja już wybrałem. Chciałem tylko jeszcze zapytać czy prowadzi pani pocztę kwiatową.
Kobieta uśmiechnęła się do mnie serdecznie i rzekła.
- Tak , proszę pana. Prowadzę. Jest to darmowa wysyłka na całym terenie miasta.
- Och, to wspaniale.- odparłem szczerze uradowany.- Chciałbym wysłać ten wielki bukiet róż i białe kalie, które są tuż obok.- Świetny wybór, jest ich 25.- rzekła ekspedientka i wyszła z za lady , po róże.- Chce pan napisać liścik.
Tak!!
Już nawet wiedziałem co w nim się znajdzie.
- Tak, chciałbym- odparłem.
Kobieta ruszyła z naręczem róż do lady. Zawinęła je w celofan i podała mi, średniej wielkości biały kartonik oraz długopis.
Powiem ci jak Cię kocham?