"Jak prawie zostałem mężczyzną"
Odświętna garderoba „kowboja” uzupełniona śnieżnobiałymi skarpetami, trzymana przez kobietę w ręce sztuczna róża na druciku oraz wpięta w jej włosy oczojebna spinka w kształcie dziwacznego zawijasa jednoznacznie wskazywały, iż para wraca z jakiegoś niedzielnego odpustu, dożynek lub innej ludycznej zabawy.
Pociąg gwałtownie ruszył, a stojąca na holu wagonu Władysława nie trzymająca się żadnego uchwytu, chichocząc wpadła na Ryszarda. Biust zafalował, oponka przesunęła się nieznacznie w górę, zaś Rysio wykazując refleks godny Chucka Norrisa pewnie złapał swoja ślicznotkę w pół. Przy tej okazji, sprytnie wyeksponował żylastą, owłosioną rękę na której przedramieniu wytatuowano ładnych parę lat temu rozlewający się obecnie tatuaż. Jeżeli dobrze dostrzegłem, przedstawiający jakieś połączenie kotwicy z warszawską syrenką i chyba literami kobiecego imienia.
- Czymaj się Władzia mocno, najlepi mnie, to nie zginiesz - sprytnym żartem skwitował incydent Rychu, spoglądając lubieżnym wzrokiem na obfite kształty towarzyszki podróży.
- Czymam się czymam - śmiejąc się, odpowiedziała Władka chwytając się jednocześnie wolna ręką kolejowej poręczy, w drugiej dzielnie dzierżąc ustrzeloną dzisiejszego dnia z wiatrówki plastikową różyczkę.
- Puszczać się dzisiaj nie będę, a na pewno nie z tobą - dodała.
Oboje zaczęli głośno śmiać się patrząc sobie w oczy i nie zważając na pozostałych podróżnych, średnio zainteresowanych (prócz jednego trzynastolatka) treścią ich zaczepno-romansowych dialogów.
Tymczasem pociąg minął niestrzeżony przejazd kolejowy w Chodaczowie zwany „ósemką” i zaczął powoli zwalniać bieg.
Zaczyna się, pomyślałem.
Do drzwi podszedł wpierw facet w ortalionowej ciemnej kurtce z nałożonym na głowę filcowym kaszkietem, trzymający w ręce zawinięty w rzeszowski dziennik „Nowiny” pakunek. Wtedy pomyślałem o nim jak o czterdziesto- pięćdziesięcio- letnim „dziadku” . Dziś powiedziałbym : mężczyzna w kwiecie wieku. Brzmi znacznie lepiej nieprawdaż ?
Mężczyzna o fizjonomii chłopo-robotnika, prawdopodobnie wracał do domu z trzeciej zmiany po pracy w Hucie Stalowa Wola , Fabryce Maszyn, Zakładach Chemicznych Organika lub innym socjalistycznym kombinacie dającym pracę i utrzymanie znacznej ilości mieszkańców Podkarpacia. Zdecydowanym ruchem otworzył ciężkie drzwi wagonu, szybko wszedł na schodki i pewnym ruchem wyskoczył z jadącego wolno pociągu. Nie obyło się bez strat. Pakunek wskutek wstrząsu rozerwał się i na zieloną trawę nasypu kolejowego wypadło z niego pęto kiełbasy. Facet po wyhamowaniu z biegu, w który wprawił go przy zeskoku jadący pociąg, szybko cofnął się, zebrał z trawy cenny ekwipunek i raźnym krokiem oddalił się w kierunku najbliższych zabudowań.