"Jak prawie zostałem mężczyzną"

Autor: Maryjusz70
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Przez pierwsze dziesiętne części sekundy wydawało się, że skok zakończy się szczęśliwie. Tuż po zetknięciu z podłożem, rozpędzona Władka podrobiła kilkoma malutkimi, kroczkami w kierunku zgodnym z ruchem pociągu. Jednakże z każdą upływającą nanosekundą, stromość nasypu, jak i odchylające się zgodnie z prawami ciążenia na zewnątrz nasypu dorodne piersi Władysławy, spowodowały powolną utratę przez nią równowagi. Nie można powiedzieć, że nie próbowała się bronić. Dziewczyna była chyba charakterna. Z impetem zaczęła wymachiwać rękami próbując jeszcze zachować szansę na odzyskanie utraconej przez obfitość swoje tuszy równowagi. Na darmo. W kolejnym ułamku sekundy nie mogła już nic zrobić... Prawa fizyki są nieubłagane ! Na nic zdały się starania biegnącego tuż za nią Rysia, który tym razem bardzo nieudolnie próbował pochwycić kibić Władzi swoją wytatuowaną ręką. Władysława wyciągając instynktownie ręce do przodu jak długa wyłożyła się pomiędzy czerwonymi makami i niebieskimi bławatami, które wręcz idealnie pasowały do jej makijażu i elementów ubioru. Co ciekawe, w prawej, mocno zaciśniętej dłoni nadal trzymała odpustowy druciano-plastikowy kwiat.

Stojąc już na stopniach wagonu wychyliłem się jeszcze do tyłu, widząc jak Rycho podnosi rechocząc Władkę z murawy, a ta również głośno się śmiejąc wprawnym kobiecym gestem rozprostowuje te elementy garderoby, które ucierpiały w starciu z nasypową łączką. Już z oddali dostrzegłem, jak w chwilę potem amant obejmuje i namiętnie całuje swoją wybrankę i trzymając się za ręce, oddalają się ścieżką w stronę wsi.

Dzisiaj, mogę się jedynie domyślać jak zakończyła się dla pary która, szczęśliwie opuściła pociąg osobowy relacji Rozwadów-Przeworsk wspólna konsumpcja chłodnego winka, które Staszek już pewnie wyciągał z piwniczki.

Zapewne oboje odnaleźli późnym czerwcowym wieczorem miły zakątek w ogrodzie Staszka. Być może w tym zakątku podczas obserwacji świetlików i przy cykaniu świerszczy Rysiek miał okazję po wielokroć nacieszyć się do woli wdziękami Władzi.

To dzisiaj. W dniu 28 czerwca 1983 roku o godzinie 13.34 z sekundami, miałem zupełnie inny problem.

Zerknąłem pod stopy na przesuwające się w dole podkłady kolejowe i kamienie poprawiając umocowany na plecach bagaż. Popatrzyłem w prawo. Do mostu zostało jakieś trzysta metrów. Trzysta metrów by w końcu podjąć prawdziwą męską decyzję.

- Jak nie dzisiaj to kiedy ? - powiedziałem głośno do siebie dla dodania sobie odwagi.

W oddali widziałem truskawkowe pole dziadków i kilka pochylonych przy łubiankach sylwetek. Pewnie już od rana zbierają, pomyślałem. Jak uda mi się skoczyć to pewnie wszyscy, a zwłaszcza dziadek zobaczą i powiedzą , jaki to ze mnie sprytny gieroj, ile drogi zaoszczędziłem, no i wiadomo… , przecież to już ósma klasa !

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Maryjusz70
Użytkownik - Maryjusz70

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2024-11-01 17:41:22