Kłótnia Czworga
Mała sala, jeden stolik pośrodku pokoju siedzi przy nim na drewnianych twardych krzesłach czterech ludzi. Nazywają się Arid, Agito, Lee i Bezilon. Spoglądają na siebie gniewnym wzrokiem poza Lee który uśmiecha się do reszty jak wogóle nie przejmował się atmosferą jaka była w tym pokoju. Był jeszcze jeden człowiek z nimi, syn Lee po imieniu Sil. On stał obok nich... a wszystko zaczęło się od tego:
- Wszyscy znikajcie stąd tu musimy porozmawiam w małym gronie osób. Ty możesz zostać wydajesz się na odpowiednim poziomie żeby prowadzić z nami rozmowę - powiedział Bezilon początkowo do kilku osób które znajdywały się w pokoju a później do Sila jako że czuł że jest on lepszy od tej zgrai słabeuszy którzy go otaczali poza kilkoma wybitnymi jak on sam jednostkami.
- Zostanę i wam pokaże co potrafię i co wiem. Jesteście nieźle ale ja was wiedzą zjem. - powiedział pysznie Sil. Zobaczył że Lee zaczął się śmiać po jego słowach bo wiedział że jego syn nie jest taki potężny i wiedzący sporo jak pozostała trójka osób którzy siedzieli przy stoliku.
- To co ty takiego wiesz że się tak chwalisz sobą. - zapytał Arid Sila i wpatrując mu się głęboko w oczy w ich najgłębszą głębie badał co Sil teraz zrobi.
- Wiem sporo o duchowym świecie i o genetyce. Stworzyłem swoją armie potężnych demonów i swoją gwardie o 7 członkach każdy z nich potężny wielki na 2,5 metra i szybki jak biegnący galopem koń.
- Tak masz jakieś tam małe osiągnięcia w tej kwestii ale z czym do ludzi myślisz że jak jesteś niezły to od razu możesz grać wszechwiedzącego, wszechpotężnego. Jesteś tylko pyłkiem który bym zmiótł w maksymalnie pół minut z swojej drogi. - odpowiedział mu Arid który też o genetycznym tworzeniu i wzmacnianiu istot wiedział sporo może nawet więcej od Sila bo sam miał małą grupkę ludzi którzy byli przez niego stworzeni lub genetycznie wzmocnieni poprzez mutacje ich ciał z różnymi potężnymi bestiami lub w inny sposób.
- Ja jestem niezły, nie wiesz do kogo mówisz bym spokojnie mógł z tobą walczyć jak równy z równym i miałbym spore szanse aby cię pokonać. - powiedział do Arida Sil.
- Chwal się dalej nawet nie widziałeś jaki ja jestem potężny bym tylko użył części swojej mocy a byś był bezradny jak dziecko w mgle które zgubiło rodziców i teraz płacze bo nie wie jak wrócić do domu.
- To co takiego potrafisz koleś powiedz mi to będę wiedział od razu jak szybko bym cię załatwił. - zaczepiał dalej Sil Arida
- Mam moc panowania nad czasem mogę cię spowolnić tak bardzo że byś ledwo mógł poruszyć się o kilka centymetrów w ciągu dwóch sekund nawet jakbyś poruszał się najszybciej jak potrafisz. A ja wtedy bym użył jednego lepszego zaklęcia i bym cię zmienił w popiół. - odpowiedział Arid
- Spokojnie chłopaki, mój syn nie jest taki słaby co prawda do nas czworga się nie umywa ale umie walczyć ma trochę talentu po mnie w tworzeniu artefaktów też co prawda nic miażdzącego nie stworzył jak ja ale i tak należy mu się mały szacunek. - wtrącił się Lee do rozmowy pomiędzy Aridem a Silem
- A ty co jego obrońca, on nie jest kimś wielkim, mój rywalu na arenie duchowej. - powiedział Arid do Lee
- Jestem silny i wiem wiele pociskam mocą każdego kogo chce... - tu mówił Sil ale przerwał mu Bezilon
- Zamknij się umiesz tylko się chwalić a tak naprawdę nie wiesz co to prawdziwa potęga. Zmieniam zdanie nie powinienem ci mówić abyś został, jesteś zwykłym przeciętniakiem, czuć od ciebie że masz pewnie umiejętności ale zbytnio się przechwalasz jak przedszkolaka rozwoju. Ledwo cię tu dostrzegam jesteś dla mnie jak powietrze mogę cię zniszczyć kiedy zechcę. Wiesz co jak jesteś taki obeznany w duchowości to opowiedz co wiesz najciekawszego o świecie duchowym. - przekazał swą kwestie na głos Bezilon zwracając się do Sila