Torebka.
Wyszłam, zaciagnęłam się świerzym powietrzem.
Cholera, gdzie jesteś, nie schowalam cie do torebki, kurtka, kieszenie.. kurwa.
o, tutaj sie schowałeś, grzeczny chłopczyk.A teraz Cie odbiore. Ledwo widze.
-Halo.Kim jestes ? Trzeźwieje momentalnie.
-A, Kochanie. Wybacz, że nie odbierałam całą noc. Nic nie słyszałam.Gdzoe byłam ? Z koelzankami w klubie, wiesz jak to jest.
Nie, nie musisz mnie odbierać. Kaska mnie odwiezie. Tak tak. nie przejmuj sie. Widzimy sie dzisiaj.No, narazie. Buźka, pa.
I co ja zrobie... Jest 2-ga. Sama. Pijana. Jakieś jebane zadupie. Wrócić? Może mnie odbierze, odwiezie. nic juz nie wiem.
Wróce.
Gdzie byłam ? Na dworze. A Ty? Co robisz nagi. A co ja tu robie. Co ja robie. Jakim cudem juz jestes w srodku mnie. Wszedles mi wczesniej do glowy czy do... Lustro, gdzie jest lusto ... Jestem bez makijażu,, jak mozesz mnie chciec ? Jak możesz na mnie patrzec ? Jestes bardziej popierdolony odemnie, a teraz rob swoje. I tak nigdy nie bede twoja, jestem meską kosmopolitką.
Nie czuje juz kontroli, mieszam sie, jestem połową tego kim kiedyś będą i połową tego kim kiedyś byłam. Ten shake boli. Kazdy twoj dotyk boli. Tak cholernie boli, czuje jakbys wylewal moje wnetrzności i formował je kolejnymi ugryznieniami. Lubie ból.
Czuje zapach twojego mózgu, śmierdzi, strasznie śmierdzi. Daj mi się jeszcze raz zaciągnąc. Nie caluj mnie to obrzydliwe, dotykaj, nie całuj. Tak samo całowałeś je, je wszyskie. Ale kazdą dotykasz inaczej, w zaleznosci jaka masz na nia ochote.
Kurczowo łapie się krawędzi łóżka, a może krawędzi podłogi. Przykładasz mi nóż do gardła, rozśmieszasz mnie, drżą Ci ręcę. Drżysz. Chyba nie chcesz mnie widziec w koszmarach. Przecinasz mi powoli udo, lekko, rózno, idziesz dalej, tniesz bok brzucha, pewnie, silnie a zarazem delikatnie, tniesz. Zlizujesz krew. Na to czekales ja tez. Zasypiam. Zanosisz mnie chyba do auto, dajesz jakies tabletki, połykam. W tych tabletkach byla chyba jakas mikstura co pozwala widziec mnie nie zmiksowana. Widze sama siebie. taka cala, pelna, pewna przyszlosci. Nie ma tego co bylo kiedys. Jest tryklo przyszlosc. Widze jak zamykasz drzwi auta,chyba mnie odwozisz gdzies daleko. To chyba moj dom. Moj dom. jak to smiesznie brzmi, przeciez nic nie nalezy do mnie, do ciebie, do nikogo. bo jak moze nalezec skoro w tym domu kiedys ktos mnieszkasz i niby nalezal do niego, kiedys ktoa powie ze ten dom nalezy do niego. Wszystko co nie ma duszy. trwa.
Wyszłam, zaciagnęłam się świerzym powietrzem.
Cholera, gdzie jesteś, nie schowalam cie do torebki,