Iks-X
- Może poszedł tylko na spacer - pocieszała się jeszcze w duchu Beata, ale zwykle idąc na przechadzkę, zabierałem ze sobą naszego “Szarika”, psa rasy psa, którego zabraliśmy z okropnego schroniska gdzieś na północny-zachód od Poznania. Szarik był jednak w domu. Beti zauważyła, że zwykle gdy jechałem do pracy, piesek leży pod drzwiami i czeka, aż wrócę. Tym razem jednak był więcej niż niespokojny. Chodził tam i we wte po całym mieszkaniu, przewalając się z kąta w kąt, nie mogąc w ogóle znaleźć sobie miejsca. To też dawało do myślenia…
***
Gdy Beti czekała na mnie, aż wrócę ze spaceru lub sklepu, mnie tymczasem w Samsungu całkiem rozładowała się bateria. Zostałem odcięty od świata. W mieszkaniu, jak to teraz zwykle bywa, nie znalazłem telefonu stacjonarnego. Pozostała tylko słynna, szara kostka nisko nad podłogą, co świadczyło, że nie jestem w jakimś mega nowoczesnym apartamentowcu, lecz prawdopodobnie na jednym z osiedli Rzeszowa.
Póki działała komórka telefon z GPS pokazywał niezmiennie to miasto, ale przecież mógł halucynować. Jeszcze miałem nadzieję, że mam omamy albo że świadomie śnię. Zdarzyło mi się parę razy we śnie uświadomić sobie, że śnię i że mogę mieć romans z jakąś nieznaną kobietą. I masz ci los…
Teraz nie mogłem zatelefonować, a gdybym dostał udaru lub ataku serca, nikt by nie pomógł. Pozostawało czekać i opracować jakiś plan na spotkanie trzeciego stopnia z tajemniczą blondynką, “Magdą”, jak ją nazwałem tymczasowo. Jednak musiałem też zaznaczyć jakoś swoją obecność zanim wejdzie do środka, inaczej mogłoby dojść do tragedii.
***
Beti po godzinie od pobudki, a wstawała przeważnie po 9-tej, stawała się coraz bardziej niespokojna. Zdecydowała się zadzwonić. Nie pomyślała o tym wcześniej, a to powinna być pierwsza czynność, jaką mogła wykonać. Teraz było za późno.
Dziś był czwartek i miała wolne. Pracowała jako sekretarka w gabinecie lekarskim swej najstarszej siostry, jednej z dwóch pozostałych, Laury. Zwykle zaczynała pracę o 11-tej i często zawoziłem ją na Szczepankowo, do najbogatszej dzielnicy Poznania, gdzie domy zaczynały się od miliona w górę (drożej było tylko w Tarnowie Podgórnym), gdzie Laura, internistka przyjmowała w dwupoziomowym, wielkim gabinecie. Tam wynajem zaczynał się od 3 tysięcy netto w górę. Podziwiałem ją. Beti nieraz siedziała za biurkiem przed komputerem 9-10 godzin, gdy ja wytrzymywałem ledwie godzinę bez zrobienia sobie przerwy na papierosa, kawę i jakąś przekąskę.
Postanowiła działać. Ciągle próbując dodzwonić się do mnie, jednocześnie zastanawiała się, czy już zgłosić zaginięcie na policję. Mieszkaliśmy razem ponad 10 lat, najpierw osiem lat u teściów, potem już na swoim. Nigdy podobna sytuacja nie miała miejsca. Nie wracałem upity z alkoholowych ciągów, które trwają teraz już non-stop; nie zdradzałem żony z innymi, pewnie ładniejszymi i zdrowszymi, ale uroda i zdrowie po równo przemijają i z miłości pozostaje w najlepszym razie przyjaźń. A najczęściej zero, czyli nic. Albo minus, czyli wzajemnie zapiekłe uczucia, chęć odwetu, nienawiść, zadawnione, wyparte i nieprzepracowane urazy i tak dalej. Nie chciałem teraz wchodzić w szczegóły psychologiczne, lecz odpowiedzieć na pytanie, jak to się stało, że w ciągu jednej nocy znalazłem się z obcą kobietą w cudzym łóżku…