Iks-X

Autor: rafalsulikowski
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0


 ***

  Nagle rozlega się dzwonek mojego telefonu. Zanim przerażony go wyłączam, słyszę, jak otwierają się drzwi łazienki i kobieta idzie po pokoju. Zapewne myśli, że dzwoni jej telefon, lecz przecież dzwonki muszą się różnić. Wyobrażam sobie jej zdziwienie. Po chwili słyszę miękki, aksamitny, altowy głos. - Halo? I nastaje grobowa cisza. Po kilkukrotnym wezwaniu odkłada telefon i słychać szum ubieranej bielizny. Nadal jestem przerażony, że będzie wtopa. Staram się nawet wstrzymać oddech, lecz w szafie jest nieco duszno. Niedługo po toalecie porannej i ubraniu się, słychać z kuchni szum gotującej się wody. Nieznajoma najwidoczniej parzy sobie kawę lub mocną herbatę, otwiera lodówkę z charakterystycznym puknięciem i odsuwa krzesło.

   Mija kilkanaście minut, a mnie jest w szafie niewygodnie. Próbuję usiąść, lecz z tego rezygnuję, bo słychać by było szelest ubrań, zresztą na siedząco szafa by się nie domykała. Pozostaje czekać, aż kobieta, a może jeszcze dziewczyna, skończy śniadanie i ulotni się do pracy czy na uczelnię. 

     I tak się rzeczywiście dzieje - szum lejącej się z kranu w kuchni wody, pewnie zmywa naczynia, może jeszcze z wczoraj; potem odgłosy ubieranych butów i moje coraz większe przerażenie, że otworzy szafę i zejdzie na zawał, a ja będę temu wszystkiemu winny. Przez chwilę myślę, czy nie chrząknąć albo kichnąć, żeby ją przygotować na ewentualne spotkanie trzeciego stopnia, ale ten plan też nie jest właściwy. Pozostaje trwać w bezruchu i liczyć na łut szczęścia…


***

   Udało się. Po ubraniu zapewne grubych swetrów i płaszcza - wszak jest listopad, pora niebezpieczna dla Polaków - słyszę odgłos otwieranych zamków, otwarcie drzwi i brzęk przekręcanego z drugiej strony klucza. Modlę się, żeby nie zamknęła wszystkich trzech. Mija kilka sekund i odgłos kroków na schodach. Nie ma tu chyba windy, bo gdy wyjrzałem wcześniej przez okno przez chwilę widziałem czteropiętrowe bloki z czasów Gomułki. Mieszkanie, gdzie się jakimś cudem znalazłem nie było stare, ale zapewne wtopione w otoczenie i nie przekraczające szarych bloków z charakterystyczną ślepą kuchnią z lat 60. XX wieku. 


***

     Po wyjściu kobiety dziękowałem losowi, że ominęło mnie najgorsze i nie będę winien zejścia nieznanej dziewczyny na zawał. Wychodzę z szafy. Jedyne, co muszę teraz zrobić to opuścić nawiedzone widać mieszkanie. - Dlaczego akurat tu się znalazłem? - myślę i podchodzę do drzwi. Przekręcam dwa górne zamki i chwytam wajchę dolnego. Ku mojemu przerażeniu zamek ani drgnie tak, jak poprzednio. Myślałem, że tylko na noc drzwi są zabezpieczone dodatkowo. Myliłem się. Szarpiąc się z zamkiem “Gerda” próbuję za wszelką cenę go otworzyć. Pamiętam tego typu zamknięcia. Gdy przekręci się klucz od zewnątrz dwukrotnie, nie można otworzyć od wewnątrz i złodziej choćby się dostał przez okno, nie wyjdzie. 

     Zrozumiałem w try miga swoją sytuację. Byłem uwięziony w obcym mieszkaniu. Nie mogłem z niego wyjść. Popatrzyłem na zegarek, świecąc sobie latarką w smartfonie, a przy okazji zobaczyłem, że coś nie tak jest z zasięgiem - dochodziła ósma trzydzieści. Kobieta pewne pracowała w jakimś korpo, gdzie trzeba wytrzymać do 17-tej. Miałem więc sporo czasu, aby coś wymyśleć….


***

     Miałem nadzieję, że nieznajoma wszystko wzięła ze sobą na uczelnię czy do pracy i nie wróci po coś. Minęło jednak już kilkanaście minut, więc prawdopodobieństwo wpadki malało. Wygramoliłem się z rozsuwanej szafy. Poszedłem do kuchni. Jakimś cudem kobieta nie zauważyła, że rolety są prawie całkiem podniesione. Znów wyjrzałem przez okno. Moim oczom ukazał się widok podwórka, plac zabaw dla dzieci, ławki dla starszych, a nawet granitowa szachownica dla miłośników tej królewskiej gry.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
rafalsulikowski
Użytkownik - rafalsulikowski

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2024-10-19 14:31:17