Iks-X

Autor: rafalsulikowski
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

   Jednak wiedziałem, że nie mam zielonego pojęcia, w jakim mieście się znalazłem. Komórka pokazywała miasto Rzeszów i właściwą datę. Byłem więc jakieś 450 kilometrów od mojej miejscowości w województwie wielkopolskim. Nie wierzyłem w to, co widziałem na komórce - Podkarpacie? Ale jeśli to prawda, to dlaczego akurat to miasto, akurat ten blok i przede wszystkim to, a nie inne mieszkanie. Musiałem się stąd najszybciej wydostać. Jeszcze raz podszedłem do drzwi i próbowałem otworzyć drzwi. Na próżno. Zamknięte dwukrotnie od zewnątrz zamki “Gerda” blokowały na dobre możliwość wyjścia. 


***

   Postanowiłem sprawdzić, gdzie dokładnie jestem. Otworzyłem mapy Google i wpisałem “twoja lokalizacja”. GPS po chwili pokazał dokładnie ulicę i numer bloku. Znajdowałem się na ulicy Słowackiego 44, blisko centrum miasta. Nie byłem nigdy w Rzeszowie, ale mam dobrą orientację w terenie. Znalazłbym bez trudu pociąg expresowy do Borówca, gdzie pewnie żona jeszcze spała, bo miała zwyczaj wstawać grubo po 9-tej. Zadzwonić? Ale co jej powiem? Że jestem prawie 500 kilometrów od domu? Albo nie uwierzy i pomyśli dwie sprzeczne rzeczy naraz - “coś ty znowu brał?”, ewentualnie  - “znowu nie wziąłeś leków, a prosiłam”. Postanowiłem zadzwonić, ale jeszcze nie teraz. Bałem się znowu, że żona zadzwoni na policję i rozpoczną poszukiwania, oni mnie odnajdą i zawiozą do psychiatryka, gdzie lekarze określą to, co się stało jako “paragnomen”. 

   To określenie na niespodziewane, nieprzewidywalne zachowanie, często zwiastujące chorobę umysłową. Wiedziałem jednak, że telefon nie kłamie - byłem w stolicy Podkarpacia. Zaraz zbudzi się Beti i zobaczy puste miejsce w naszym małżeńskim łożu z IKEI. Pomyśli najpierw, że pojechałem do sklepu. Gdy minie ponad pół godziny będzie telefonować. Oczywiście, nie będę miał wyboru i będę musiał odebrać telefon. I co jej powiem? Że jestem w Rzeszowie, mieście, którego nie znam? Że nie wiem, jak się tu dostałem? Nie uwierzy. A jeszcze na dobitkę jestem uwięziony w mieszkaniu młodej nieznajomej. Nieco pikantna sytuacja…


***

   Mam jakieś osiem godzin, żeby coś wymyśleć. Początkowo planuję przejść przez balkon do sąsiada i opowiedzieć bajeczkę, że jestem znajomym “pani X” i że przez pomyłkę zamknęła zamek na dwa spusty. Jednak balkon sąsiada jest zabudowany przeszkloną werandą. Nici. Nic z tego. Zorientowałem się też, że mieszkanie, którego numeru nawet nie znałem, jest na trzecim piętrze. Dlatego zejście czy skok jest niemożliwy. Wiedziałem z lekcji fizyki, że maksymalna bezpieczna dla człowieka wysokość upadku to pięć metrów. Trzecie piętro to co najmniej 12 metrów. Wezwać policję? Pogotowie? Przecież się tu nie dostaną. Symulować pożar na balkonie i wezwać straż? Też głupi pomysł. Poczułem, jak pętla coraz mocniej zaciska się na szyi, jest mi duszno i nie mogę nic zrobić. Beznadzieja…


***

   Zrobiłem sobie mocną Tchibo, to moja ulubiona kawa. Od razu dwie łyżeczki i trzy łyżeczki cukru. Jeść mi się odechciało. Z nerwów odezwał się znany objaw - ściśnięcie żołądka i ten wolnopłynący, znany mi z rana na co dzień poranny strach. 

    Nagle uświadomiłem sobie chodząc po całym mieszkaniu, że kobieta nie zabrała ze sobą laptopa. Postanawiam sprawdzić, kim ona jest - może tu tkwi klucz do zagadki, czemu akurat zbudziłem się w tym, a nie w innym mieszkaniu czy domu. Usiadłem wygodnie i głęboko w czarnym, modnym fotelu z poręczami i odpaliłem laptopa. Na szczęście tylko “spał”, więc nie trzeba wpisywać hasła. Zresztą skoro mieszka tu sama jak rasowa singielka - poznałem to po garderobie wyłącznie damskiej i jedynej parze butów w przedpokoju - to hasła nie są potrzebne. 

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
rafalsulikowski
Użytkownik - rafalsulikowski

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2024-10-19 14:31:17