Flavia w świecie Luny cz1
– Blake! – Wykrzyczała. Po czym rozwinęła skrzydła i podfrunęła tuż przed niego. Blake na nią spojrzał, była piękna, nawet teraz gdy jest brudna i poobijana. Wyglądała bardzo dojrzale jak na swoje siedemnaście lat.
– Jeżeli teraz zachodzi Promises... – Zaczął. – ...to za chwilę wzejdzie...
– Demon!! – Wykrzyczała Flavia. – Musimy się skryć wśród wzgórz! – Dodała.
Demon był drugim księżycem Arvathy. Jego światło było zabójcze. Każdy Anioł lub człowiek, który znalazł się w świetle Demona, spalał się żywcem. Jego ciepło ogrzewało Arvathę, jednak było zbyt silne, by w nim przebywać. Promises zaczął zanikać za horyzontem, był to zły znak ponieważ Promises i Demon nigdy nie występują jednocześnie.
– Mam lepszy pomysł – odrzekł Blake. – Udamy się do Kilat – ostatniego miasta Aniołów na obszarze Arvatha. To niedaleko.
– Ostatniego? – Zapytała Flavia. – A co z Rayo? – Flavia znów nabrała łez do oczu.
– Naprawdę nic nie pamiętasz, co?
Kiwnęła delikatnie głową.
– No dobra, wystartujmy, a po drodze Ci wszystko opowiem.
– W porządku...
Anioły wyleciały na południe w stronę miasta. Pod nimi przez cały czas było widać pustynie urozmaicone gdzieniegdzie ruinami. Udawało się czasem zauważać też pojedyncze trupy zjadane przez padlinożerców.
– A więc... Zacznę od początku. Nasza planeta Arvatha powstała zaledwie czterdzieści ziemskich lat temu. Wtedy to znane ludziom planety: Merkury, Wenus, Ziemia, Mars, Jowisz, Saturn, Uran, Neptun, Planetoidy i meteory, komety, księżyce i inne ciała, zostały spalone przez eksplodujące Słońce – gwiazdę dającą ciepło im wszystkim. Dla ludzi oznaczało to Apokalipsę. I miało tak być, w tej części Wszechświata nie miało nic pozostać, nie miała istnieć Arvatha, ani nawet Księżyce. Jednak coś poszło nie tak. Żar ominął Ziemię, na którą zaczęły zstępować Anioły i Demony, by zbawić lub wiekuiście potępić ludzkość. I tak było przez około półtorej ziemskiego roku, aż do dnia kiedy księżyc Ziemi, szarpiąc jej grawitacją sprawił, że ta rozleciała się na trzy części, które dziś tworzą księżyce Arvathy. Promises – lekko odbijający światło dalekich gwiazd, największy i najpiękniejszy. Mówi się, że na jego powierzchni wciąż żyją ludzie i Anioły. Jest ułożony w zaćmieniu względem Demona, czyli patrząc z jego powierzchni Demon będzie wiecznie zasłonięty przez Arvathę i na odwrót patrząc z powierzchni Demona, nigdy nie ujrzy się Promises. Demon to czerwony księżyc, który świeci własnym światłem. Najgorętszy i najcięższy, kiedyś stanowił jądro Ziemi. Jest on zarówno zbawieniem jak i plagą. Zbawieniem, bo daje ciepło naszej planecie, a plagą, bo nic nie uśmierciło tylu istot co on. Jego światło jest zabójcze dla nas i dla ludzi, jednak demony go wytrzymują, stąd jego nazwa. Demon zwiastuje początek dnia, jednak dzień dla Aniołów zaczyna się o wschodzie Promises, czyli gdy jest już ciemno. Na noc mówimy dzień, a na dzień – noc. Trzecia część Ziemi utworzyła Haze. Jest umierającym księżycem, odbija czasem światło Demona wtedy ukazuje się na niebie, ale zwykle jest skryty w nowiu. Ponoć jeżeli ujrzysz Haze, Twoje wszystkie zmysły się wyostrzają, stajesz się niezwykle szybkim i silnym, ale nie kontrolujesz tego i niszczysz co popadnie. Osobiście nigdy go nie ujrzałem. Resztki planet, Słońca i innych ciał połączyły się w jedno co nazywamy teraz Arvathą – naszą planetą. Żyją tu trzy inteligentne rasy: Anioły, demony i ludzie. My walczymy z demonami, a co do ludzi to jesteśmy neutralni. Zależy nam na utworzeniu wielkiego raju gdzie będziemy żyć wraz z ludźmi, bez demonów. Zostało nas raptem dwa, może dwa i pół tysiąca. Wszyscy mieszkamy w podziemiach Kilat, na zewnątrz miasto jest zrujnowane przez wojny i światło Demona. Smutny widok. Demony chcą zrobić z Arvathy jedną wielką salę tortur, istne piekło, w którym ludzie będą ich niewolnikami, a wszystkie Anioły zostaną uśmiercone. Koncentrują się głównie w krainie o wiele mówiącej nazwie: na Pustyni Krwi, ale można je znaleźć też w innych częściach planety. Jest ich około miliona. Demony zabijają każdego kto stanie na ich drodze, zwłaszcza jeżeli jest to Anioł. Ludzie żyją rozproszeni na całej planecie, walczą z demonami, a nas obdarzają wielkim szacunkiem. Niektóre Anioły kiedyś były ludźmi... heh, skoro o krzyżówkach mowa, uważaj na te arridy. To ludzie zaklęci w demony. Właściwie to demony, bo z człowieka to nic już w nich nie pozostało. Niewolnicy demonów. Ludzi ciężko zliczyć jest ich co najmniej tysiąckrotnie więcej niż demonów. Wojna między rasami będzie trwać dopóki któraś z ras nie zostanie sama... chyba, że wygramy my, damy ludziom raj, jednak oni... zrobiliby z nas zabawki. O! Zbliżamy się do Kilat!