splątane serca...cz 4
Ciocia Basia podeszłą by ją obudzić
- Kinia ktoś do ciebie przyjechał
- Pino? Przecież miałam po niego pojechać.
- Nie Pino Pan Dariusz Bogaczewki tak się przedstawił
- Darek tutaj ?- „co on tu u licha robi?”
- Powiedz ,że już schodzę
- Zaparzyłam mu kawę w kuchni
- Dziękuję ciociu.
Ubrała się szybko cały czas myśląc po co Darek przyjechał. Już dawno skończyła ten litościwy związek z nim wszystko było już pozałatwiane. Zbiegła po schodach.
- Część Darek
- Witaj Kingu.
- Co ty tu robisz?- zapytała bez ogródek
- Myślałem ,że się ucieszysz. Twoja mama mi powiedziała, gdzie mogę Cię znaleźć
- A to ciekawe.- Cała układanka z Darkiem zaczęła się teraz układać „Mama, znów mama. Co ona tym razem knuje?”- ale po co przyjechałeś?
- Miałem nadzieję ,ze się ucieszysz ze spotkania.
- Nie lubię niespodzianek- popatrzyła mu prosto w oczy – o co znów chodzi?
- Zapomniałaś mi oddać pierścionek
- Jaki pierścionek?
- Zaręczynowy
- A faktycznie- Kinga zdjęła z palca pierścionek, przywiązała się już do niego. – proszę
- Dziękuję- schował go do kieszenie
- Szkoda, że nie dane mi było mieć ciebie za żonę.- popatrzył w jej zielone oczy- bylibyśmy parą doskonałą