Dopóki piłka w grze

Autor: Juna89
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

To pytanie męczyło mnie przez cały dzień, a i nocą mnie nie opuściło. Szukałam na nie odpowiedzi i nie mogłam jej odnaleźć. Rano wstałam z podkrążonymi oczami. Tomek zdziwił się, że jestem taka zmęczona. Mieszkałam z nim. Już dwa lata, żyliśmy obok siebie. Wpędzało mnie to w coraz większe wyrzuty sumienia, a przecież z pozoru byliśmy tak szczęśliwą parą.

Dlatego uciekłam na trening. Lubiłam patrzeć jak trener walczy z lenistwem i sennością chłopaków, jak dają z siebie wszystko by mi zaimponować. Tego dnia zobaczyłam naszego nowego zawodnika, transfer potoczył się zaskakująco szybko. Ten widok omal nie zwalił mnie z nóg. Przystojny brunet z zielonymi, cudnymi oczami i to ciało. Na sparingu niewiele widziałam, wtedy byłam ekspertem, teraz kobietą. Poruszał się z siłą i jakimś dziwnym wdziękiem, każdy ruch sprawiał, że mięśnie pięknie grały pod skórą. Chyba rozumiałam trenera, wiedziałam, czego się bał. Ja też się bałam.

- Sama tego chciałaś – znał mnie, niestety – ale córeczko uważaj, to typ bawidamka – uwielbiałam te jego staroświeckie określenia. Oczywiście przesadzał, tak myślałam, ale martwił się o mnie, a jeszcze bardziej o drużynę.

- Jesteś mądrą kobietą, Karolina. – dodał i uśmiechnął się.

Tego dnia nic się nie wydarzyło, nic wielkiego. Poznaliśmy się z Mazurskim, mając piękne plany naszej przyszłej współpracy. Potem były wykłady, ja wciąż studiowałam... i jeździłam starym polonezem. Tych dwóch rzeczy Tomek nie potrafił mi wyperswadować. Resztę, mieszkanie, fryzurę, zmienił. Teraz nosiłam eleganckie ciuchy, prawie zawsze szpilki, mój ukochany samochód przestał do mnie pasować, ale kiedy byłam sama wszystko wracało do dawnych czasów. Godziłam się na to, nie wiem może z wdzięczności, a może przez wyrzuty sumienia.

Nadszedł mecz, pierwszy z Łukaszem w składzie. Czekałam na to, w końcu to pierwszy zawodnik kupiony przeze mnie, tak naprawdę przeze mnie. Chciałam, by poprowadził nas do zwycięstwa, choć wiedziałam, że to za wcześnie. Tyle zdążyłam się nauczyć, na efekty trzeba czekać. Szybko zrozumiałam, że on potrzebuje motywacji, motoru, który napędzi, da mu wiarę, a ja tego jeszcze nie odnalazłam, przynajmniej tak myślałam.

Grał dobrze, to nie to słowo, grał świetnie. Trener był równie zdziwiony jak ja. Łukasz mijał dwóch obrońców, bez chwili wahania, w 17 minucie strzelił piękną bramkę, najpiękniejszą, jaką widziałam. Niczego mu nie brakowało. Znalazł swoją motywację, tylko do cholery ja wciąż nie wiedziałam, co to jest. Może potrzebował zmian?

- Jesteś boska. – rzucił mi w przerwie trener, oboje nie wiedzieliśmy jak trafna była ta uwaga.

Po meczu musiałam z nim porozmawiać, dlatego usiadłam obok niego, co nie uszło uwadze trenera, w wypełnionym wesołymi, niekoniecznie cenzuralnymi, piosenkami autobusie. Wolno było im się cieszyć.

- Był pan wspaniały. – powiedziałam

- Łukasz – podał mi rękę i spojrzał w oczy. Rozpłynęłam się w tych oczach i myślę, że już wtedy byliśmy zgubieni, a ja wciąż myślałam, że panuje nad wszystkim.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Juna89
Użytkownik - Juna89

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2010-03-17 16:36:47