dalszy ciąg mojej książki "Po stronie cienia"
- Ja nie mam forsy, ty też goły. Kurwą nie jestem, ale… kto wie…
- Nie pierdol.
- Wiem… pierdolę…
- Joasiu… jak myślisz… czy i ja mógłbym pisać wiersze? – Chciałem przed jej wyjściem wzbudzić trochę zainteresowania swoją osobą.
Zareagowała, ale nie tak jak oczekiwałem.. Było to jak nagłe i głupie otwarcie ust z usłyszenia czegoś nieprzyzwoitego i niedorzecznego. Odchyliła głowę, by mi się bliżej przyjrzeć.
- Czy ty?… No nie!... Czy tobie odbiło, i zacząłeś pisać? - Roześmiała się. – Ale zaraz się zreflektowała. - Ależ tak! Możesz...Nie wiem dlaczego mnie to rozśmieszyło – próbowała się wytłumaczyć. - Chyba dlatego, że tak strasznie się skradałeś z tym pytaniem. To jak? Hi hi… O rany… mam kumpla, który na starość sfiksował. Ale ty serio?
- To tylko pytanie. – Byłem zdruzgotany.
- Jeśli tak…
- A jeśli nie? Co myślisz? Wiesz… coś napisałem. Mam przy sobie kartkę. Chcesz, to ci przeczytam.
- I tak się z tym ukrywałeś? Jezu! Ależ się zestarzałeś. Albo zdziecinniałeś.
- Tak… bo nie wiem. To głupie, i wstyd mi.
- Wstyd?
- Kurwa! Dlaczego po prostu nie powiesz: przeczytaj wreszcie co spłodziłeś, i spływaj, bo chcę się pieprzyć!
- Cham!
- Pizda.
- Bo cię wypierdolę! Czego ty chcesz? Nie obrażaj mnie. Nie jestem pizdą, tym bardziej kurwą. Jeśli jeszcze raz!...
- Przepraszam. Ty też… pofolguj.
- Zaraz wyjdę… Jeśli musisz, to przeczytaj. Teraz już się śpieszę.
- Dobrze.
Wyciągnąłem kartkę, i z kieszeni koszuli okulary. Miałem sucho w ustach, i czułem nierealność wszystkiego co mnie otaczało.
- Wiersz ma tytuł: „ na starość”, choć nie wiem czy dobrze dobrałem. – Nie patrzyłem już na Joannę. Chciałem zakończyć tę komedię z nowo objawionym poetą. Czułem się jak oślizły, nie wiadomo czemu – ale , konfident. Kogo sprzedałem? swoją czystość? której już nie miałem? Honor? który dawno zbrukałem? Resztki godności? która w błocie? Tak się czułem, jakbym na próbie w auli szkolnej, na scenie, mając siedem lat - miał wygłosić napisany przez obcą osobę patriotyczny manifest pierwszo-majowy ku chwale wszystkich robotników i inteligencji pracującej. Choć może jeszcze inaczej… - chciałem być blisko Joanny, i żeby ona blisko mnie była. Dlatego poprawiłem jeszcze raz okulary. I zacząłem czytać: