Odbicie Lustra
PROLOG:
Kolejne dni zlatują mi tak samo. Co raz częściej mam te dziwne sny. Czuję się prześladowana, jakby ktoś mnie ciągle obserwował i ta twarz… tak bardzo znajoma. Mam już dość, czy nie może być tak jak kiedyś? Chciałabym by moim jedynym zmartwieniem było to kogo zaproszę na moje trzynaste urodziny i jak się ubiorę. Niestety… te czasy już minęły. Nigdy nie będzie jak kiedyś. Nazywam się Amy. Amy Iser, a to jest historia o moim nadzwyczaj nie normalnym życiu. Kiedy dowiedziałam się od rodziców, że nie jestem zwykłym dzieckiem miałam zaledwie dziewięć lat, wtedy brzmiało to cudnie – dziś – to wszystko jest tylko moją zmorą, choć minęło tyle czasu bo prawie dziesięć lat… do tej pory nie umiem się z tym w pełni pogodzić. Tak, może i fajnie jest posiadać nadzwyczajne zdolności, ale uwierzcie mi tylko do czasu. W chwili gdy to co wydawało się kolorowe przybiera czarno – białe barwy, wszystko traci sens, a najbardziej to co za czasów dzieciaka Ci e cieszyło – Twoja odmienność. Dziś , już jako niespełna dziewiętnastoletnia dziewczyna , rzec można by było młoda kobieta pragnęłabym by moja podróż z dotychczasowym światem dobrnęła końca, lecz tak naprawdę to wszystko się dopiero zaczyna…
Rozdział Pierwszy:
Znów mi się śniło to samo i znów w moim śnie ją widziałam, a dokładnie zarys jej ciała, za każdym razem gdy brakuję dosłownie chwili bym ujrzała jej Twarz coś musi stanąć mi na przeszkodzie . Za każdym razem w takiej chwili przeklinam się w duchu, że tak łatwo jest mnie wybudzić ze snu. Gdybym była bardziej odporna na hałas i szturchnięcia zapewne już dawno wiedziałabym kim jest dziewczyna z mojego snu. Od kiedy zaczęłam śnić te dziwne rzeczy, każdy szczegół zapisywałam w zeszycie, który zawsze miałam w zasięgu swojej ręki by od razu po przebudzeniu móc to sklecić w zdania, które będę w stanie zrozumieć. Nie kiedy również zapisywałam jedynie słówka kojarzące mi się z tym nie normalnym czymś pojawiającym się w mojej głowie bądź starałam się uwiecznić je na rysunku. Odkąd oswoiłam się z myślą , że te sny zostały wpisane już na zawsze w moje i tak już nie normalne życie oraz pozbyłam się strachu opanowującego mnie całą podczas pierwszych kilku tych dziwnych seansów, potrafiłam już całkiem dużo zapamiętać, a z każdą chwilą szczegółów przybierało. Gdybym tylko mogła rozmyślałabym o tym dłużej, niestety nie budzili mnie dla swojego widzimisię, od kiedy podjęłam się pracy jako kelnerka u znajomej mojej matki, ona zawsze budziła mnie godzinę wcześniej bym miała czas się naszykować.-Wstawaj. Już siódma. – usłyszałam głos mojej matki.
-Myhym… wstaję. Już. Moment.
-Wstawaj!! Natychmiast!! –krzyknęła mi wprost do ucha, szturchając mnie jednocześnie w ramię.
-Wstaję!! No do cholery!! – odkrzyknęłam , otwierając szybko oczy spojrzałam na nią.- Wstałam!! Nie widzisz?!
-Śniadanie jest na stole w kuchni, doprowadź się do porządku i zejdź na do nas na dół.
-Okey.
Gdy moja mama wyszła ode mnie z pokoju sięgnęłam szybko po zeszyt i zapisałam trzy słowa, które mi się dziś nasunęły. „Blask”, „Piękno” i „Strach”. Właśnie te trzy słowa odzwierciedlają to co czułam bądź dostrzegłam dzisiejszej nocy w moim osobistym , dziwnym jak zwykle seansie, następnie odłożyłam zeszyt oraz ołówek pod poduszkę, zaścieliłam łóżko i pognałam szybko do łazienki się umyć. Nie jestem zwyczajną dziewczyną, jak na początku wam wspomniałam posiadam nie zwykłe zdolności, do takich zdolności mogę zaliczyć coś, co mówiąc wam szczerze często się przydaje – zdolność zatrzymywania czasu. Za każdym razem gdy wypowiedziałam dwa słowa „czas stop” wszystko wkoło mnie zatrzymało się póki nie wypowiedziałam zdania ,które owy czas przywracały do porządku dziennego. Gdy się już przygotowałam do wyjścia z moich ust wypłynęły słowa „ Już czas by wszystko do normy wróciło na raz” i jak za dotknięciem magicznej różdżki wszystko powróciło do takiego stanu , jaki był zanim użyłam swej mocy. Schodząc na dół rozmawiałam przez telefon z Nastenem – Moim najlepszym przyjacielem, znaliśmy się już jako małe bobasy, nasi rodzice nie dość ,że razem pracowali to jeszcze się przyjaźnili, także mimo woli byliśmy na siebie skazani od zawsze, w pracy również.