Dalei... "Po stronie cienia"
A ja? Jakie kłamstwa we mnie stały się moim krwiobiegiem?
…Wciąż siedziałem na kanapie, czekając aż któraś z moich dziewczyn się obudzi.
W końcu, to pierwsza zareagowała Oliwia. Wierciła się, i pomrukiwała. Potem zaczęła nóżkami wierzgać. Ten wróbelek dopominał się jedzenia.
Podszedłem do łóżeczka i wziąłem ją ręce. Mała na chwilę się uspokoiła. Ale zaraz zaczęła się krzywić, burczeć, naprężać swe ciałko; była niezadowolona.
Szturchnąłem Joannę.
- Córunia chce jeść.
Joanna, powoli i zła, zaczęła się zbierać, by stanąć na nogi. W końcu zajęła się przygotowaniem posiłku. A kiedy Oktawia była karmiona, poszedłem do kuchni przygotować i dla nas coś do jedzenia.
… Jedliśmy w milczeniu, co jakiś czas łypiąc na siebie wzrokiem. Nie wytrzymałem. Mając pełne usta, wysepleniłem spowszedniałe już pytanie, które nie powinno pojawić się na moich wargach, bo stało się teraz groteskowe, śmieszne:
- Joaniu…cy dzisiaj mówiłem ci, ze cie kocham?
- Ne… - również wysepleniła.
Połknąłem przeżuwany kęs bułki i już czystym głosem wygłosiłem znaną wszystkim prawdę:
-Seksualność, to radość życia. Uprawianie seksu podnosi nasze zdrowie psychofizyczne. Miej litość. Nie pozwól bym został kaleką. – Po czym odgryzłem kawał bułki.
Joanna zamiast mi odpowiedzieć, nie przerywając jedzenia, pokazała mi samotny w jej piąstce, wyciągnięty środkowy palec.
… W gruncie rzeczy, wciąż się zgrywałem. Ale, co za dużo, to niezdrowo. Poczułem niesmak w ustach.
Pomyślałem, że milczenie z Joanną może być syte. Pod warunkiem, że takie jest dla nas obu.
Ale co z pytaniami?
Ktoś powiedział, że stawianie pytań na których odpowiedzi nie ma, to przejaw zdrowego życia duchowego. I, że stawianie trudnych pytań sprawia przyjemność.
… Tak, tak. Przyjemność.
A Joanna?... Ale, co, Joanna? Jest młoda, i… co dalej? No właśnie… Przecież tak niedawno i u mnie była młodość. Miała rzęsy i brwi czarne, czupurne spojrzenie. Poczęstowałem ją zupę ogórkową, usiadłem w kącie. Jadła z apetytem, głodna była, lecz nie dziękowała.
Wciąż ją widzę.
… Monokl wilgotny czyszczę, językiem pieszczę sztuczną szczękę. Dopinam guziki przy koszuli. Niech widzi tylko mój uśmiech pełznący cicho, jasny i piękny. Nie pokażę jej przecież szarozielonego zabarwienia na mym ciele, w okolicy prawego dołu biodrowego.
No tak… głupie to myśli. I niepotrzebne.
Zerknąłem na Joannę. Przyglądała mi się z uwagą. Wciąż nie potrafiłem wyczytać emocji z jej twarzy, gdy patrzyła na mnie. Zapewne zainteresował ją teraz mój uśmieszek ironiczny, i wzrok utkwiony gdzieś w głębokiej wodzie.
- Co jest?...- zapytała, jednocześnie kiwnąwszy do góry głową, jakby dodała: „ hultaju”. – Tylko, proszę, skończ już pieprzyć o seksie.
- Zamyśliłem się.
- No?
- Co, no?
- Opowiedz.
- Nie ma o czym.
- To po coś się zamyślił?
- Nie wiedziałem, że nie ma po co.