Dalei... "Po stronie cienia"

Autor: zibi16
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Ile takich kamieni na naszej drodze?

Westchnienie zaświadcza, że istnieje ta, dla której nasze ciała zostały stworzone. Tylko, że koniec  galopuje ze stu diabłami w zaprzęgu, i choć siedzimy w złotej karocy, szaleństwo nasze pędzi na skraj przepaści.

Nic więcej się nie wydarzy. Klęska wpisana jest w nasz krwiobieg.

 

… Miałem tego dosyć. Tego ględzenia ze sobą. Z Mirkiem bym się napił. Ale Joanna… gorsza niż kapo w obozie. Obiecałem, że u niej nie będę pił. Słowo harcerza dałem. Ale z chęcią chciałbym stać się krzywoprzysięzcą.

No nic… zaraz zrobię zakupy w Biedronce.  Już się stęskniłem za  moją Złą Kobietą.

 

4.

 

- Cześć. – Spojrzałem na misiowatego młodzieńca ze skundlonymi rudawymi włosami.  Leszek siedział na kanapie, i bawił się z Oliwią. –     Gdzie się podziewałeś?

            - E… no,  w pracy byłem.

            - Przecież  niedawno minęło południe.  To, jak? Już po robocie?

            - No, nie. Przyjechałem z budowy.  Teraz mam wolne.

            - Aa… - Domyśliłem się, że pracuje gdzieś dalej.

            Joanna zajęta była swoim ulubionym zajęciem upiększania twarzy. Tkwiła wciśnięta w kąt między ścianą, a szafą; jej głowa zanurzona była w lustrze; usta miała wygięte w lekki dziób, bo w napiętym namyśle były - zamiast oczu, które strasznie skupiły się tylko na jednym: na rzęsach, poddawanych delikatnym i trwożnym zabiegom kosmetycznym. A rzęsy miała długie, zaś oczy ogromne, brązowe, które  teraz, w trwożnym wysiłku - były jeszcze większe.

            Usiadłem obok Leszka.

            - Kupiłem coś do jedzenia, i wodę. Położyłem w kuchni – mówiłem w przestrzeń pokoju. – To co ugotować?

            - Zdaję się na ciebie – odrzekła Joanna, nie odchylając głowy nawet na centymetr w moim kierunku.

            -  Nic cię to nie kosztuje – byłem zły.

            - O co ci chodzi? Nie musisz gotować.- Joanna wreszcie zaszczyciła mnie swoim zgorszonym spojrzeniem.

            - Pewnie. To idź do kuchni, i gotuj. – Poczułem wściekłość. Ale mój głos był jedynie chłodny, i spokojny.

            - …Jezu… Przecież wiesz, że nie umiem… - Joanna zaczęła się wycofywać, bo cholernie wolała widzieć mnie w kuchni.

            - Jesteś genialnym kucharzem! – z drugiego pokoju dobiegł pochwalny głos Matki. – Ostatnie kotlety schabowe były prima sort.

            - Dzięki. To miłe. Ale Joanna powinna swój tyłek zaholować do kuchni. Razem stworzymy godny tandem dla każdej potrawy.

            - Wątpię – Matka był rozbawiony. – Ale spróbuj.

            - O co wam chodzi? Słabo gotuję, bo kto miał mnie nauczyć? – Joanna była rozdrażniona.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zibi16
Użytkownik - zibi16

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2023-05-04 18:17:38