Daga i Marek
ak dobrą chwilę, zanim Daga uwolniła się z jego uścisku. Otarła dłońmi łzy i powiedziała: -Przepraszam.
-Nie masz za co. Wiesz, że mój brat też często płacze. Myśli, że nikt o tym nie wie. I niech tak zostanie – powiedział i uśmiechnął się do niej.
-Jest bardzo wrażliwy – powiedziała kobieta.
-To prawda, dzięki tobie zmienił się na lepsze. Daga, on cię potrzebuje. Bez ciebie jest jak ryba bez wody – mówił Łukasz patrząc na nią wyczekująco.
-Ja też za nim tęsknię.
-Obiecaj mi, że chociaż przemyślisz jeszcze raz swoją decyzję. Po tych słowach Dagmarze przypomniała się rozmowa z Darkiem. Rozejrzała się po swoim domu, popatrzyła na Łukasza i powiedziała, że przemyśli wszystko jeszcze raz, ale niczego nie może mu obiecać.
-Gdybyś się zdecydowała przyjechać do nas, to zapraszamy. W sobotę organizujemy przyjęcie urodzinowe dla Marka. Nie muszę ci chyba mówić, że bardzo by się ucieszył na twój widok – powiedział i zerknął na zegarek. Dochodziła trzecia. Kobieta tylko skinęła głową, w której miała mentlik i nagle poczuła się bardzo zmęczona.
-Pójdę już. Jutro muszę wracać do domu – powiedział smutno.
-Masz gdzie nocować? – zapytała wprost.
-Wynajmę jakiś hotel.
-O tej porze? Daj spokój. Prześpisz się tutaj. Na górze mam pokój gościnny.
-Ale nie chcę…
-Przestań. Chodź, pokażę ci ten pokój – powiedziała, kierując swoje kroki w stronę schodów.
Nazajutrz, kiedy Łukasz już pojechał, Dagmara zadzwoniła do Darka. Umówiła się z nim na mieście. Popijając kawę uzgodnili, że wynajmie jego kuzynowi swój dom na razie na pół roku. Przyjaciel bardzo się ucieszył z tej wiadomości. Wiedział, że choć będzie bardzo daleko swoich przyjaciół, to będzie bardzo szczęśliwa. Obiecał, że nie stracą ze sobą kontaktu i będą się nawzajem odwiedzać.
Kota wzięła pod swoją opiekę Jola. Przepadała za tym zwierzęciem jak mało kto i Dagmara nie miała innego wyboru, jak zawieść ukochanego pupila do przyjaciółki. Po powrocie spakowała swoje najpotrzebniejsze rzeczy: ubrania, buty, kosmetyki, kilka książek i płyt. Zniosła bagaże na dół i postawiła je w przedpokoju. Wieczorem wpadli wszyscy jej przyjaciele. Wypili szybkiego drinka, zjedli pyszną sałatkę, którą przyniosła Ania i powspominali stare, dobre czasy. Na koniec życzyli Dagmarze dużo szczęścia i miłości, ktoś nawet dorzucił dużo seksu i znowu wszyscy mieli uśmiech na twarzy.
Daga wyruszyła o świcie, tuż po śniadaniu. Jechała słuchając swojej ulubionej płyty i myślała o spotkaniu z Markiem. Ciekawa była, jak zareaguje. Podczas postojów meldowała się Joli i Darkowi, tak jak obiecała im to poprzedniego dnia wieczorem. Na miejsce dotarła przed osiemnastą. Zaparkowała swój samochód po drugiej stronie ulicy. Było to jedyne wolne miejsce parkingowe. Wyjęła torebkę i ruszyła w stronę bramy. Już z daleka dało się słyszeć muzykę. O ile Daga dobrze kojarzyła, była to piosenka Modern Talking. Kiedy szła trawnikiem w stronę domu, od strony ogrodu usłyszała głos Łukasza: -Wiedziałem, że przyjedziesz – powiedział i podszedł do niej bliżej.
-Cześć – przywitała się z mężczyzną i dała mu się przytulić. -Gdzie nasz solenizant?
-Daj spokój. Taka impreza, a on siedzi na tarasie i patrzy w siną dal.
-Zaprowadź mnie do niego, proszę – powiedziała uwalniając się z jego uścisku. Łukasz wziął ją za rękę i poprowadził w głąb pięknego, zadbanego ogrodu.
-Po schodach i na górę – powiedział puszczając jej dłoń. Daga wzięła głęboki wdech i zaczęła pokonywać jeden schód po drugim. Muzyka stawała się coraz głośniejsza. Kiedy weszła na ostatni stopień, zauważyła Marka siedzącego do niej plecami. Nawet nie zorientował się, że ktoś za nim stoi. Z głośników akurat popłynęła piosenka R