część piąta

Autor: DenisOlivetti
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Zważywszy na to, że w poczekalni przychodni lekarskiej, do której dotarliśmy po półtorej godziny płacąc za to kupę forsy przez najbliższe kilkadziesiąt minut nie zdarzy się nic ciekawego poza bójką z personelem i grupą chorych, rozpoczętą przez Hoolisa, którego wybryki stają się coraz bardziej nudne i komentowanie ich jest zbędne, ruszę na ratunek naszemu stwórcy, który się smuci i boi. Będzie mi towarzyszyć żona oraz Jessica, która zostawiła na ten czas dwie trzecie swojego związku z przekonaniem, że w szpitalu nic złego nie może im się przydarzyć. Chcemy mu pomóc, by chociaż na poziomie twórczości był zadowolony, należy mu się, w końcu to on nas wymyślił. Do pomieszczeń z plakietką „lęki” nie pozwalał nam wejść strach i smród, omijając drzwi labiryntu podpisane „zagubienie” zatrzymaliśmy się przy sali kinowej, ale tylko na chwilę pozwalającą zbadać, co puszczają, bo zbliżał się czas powrotu na miejsce akcji, z końca korytarza dobiegały salwy śmiechu, więc z zadowoleniem przyspieszyliśmy kroku, by chociaż dowiedzieć się, co go bawi i wedle tego się powygłupiać, ale po drodze natknęliśmy się na izbę Jezusa z Nazaretu, lepsza okazja do poznania szczerych pragnień autora, który właśnie się modlił nie mogła się przytrafić, zajrzałem więc przez dziurkę od klucza, a w tym samym momencie Dżej-Si spojrzał na mnie znacząco i rzekł aksamitnym głosem „nie podsłuchuj”, przeszedł mnie dreszcz, ale to nie był strach, po chwili cała trójka bez słowa opuściła głowę swego autora. Jego stan wskazuje na to, że potrzebna mu jest fachowa pomoc, na to, że fachowa pomoc jest potrzebna Hoolisowi wskazywał stan jego palca u nogi, opozycję wobec niego wyrażał środkowy palec prawej ręki, który widocznie nie przepadał za swym kuzynem i chciał zniechęcić lekarzy do ulżenia mu w cierpieniu. Ale lekarz, który wyszedł z gabinetu był nad wyraz spokojny.

- Uspokoiliśmy się troszkę? – spytał z uśmiechem.

- Widzę, że tak. – dodał nie otrzymawszy odpowiedzi.

- Chyba złamał sobie palec u nogi, gdy uderzył nią w brzeg drzwi, miał też drugi wypadek i cały trochę się poobijał. – Jessica, która udawała, że nie zna Hoolisa, gdy ten pajacował na korytarzu, głaskała go teraz po głowie i pilnowała, by lekarze dobrze wykonywali swoją robotę.

- Dwa wypadki w jednym dniu, a to pech. – pożałował go lekarz.

- Biedactwo. Prawda? - Jessica nie mogła się dłużej powstrzymywać i wybuchła śmiechem, wyglądało to tak, jakby mała dziewczynka nabijała się ze swego kolegi.

- Owszem – lekarz z trudem zachowywał powagę. - Nastawimy paluszek i wsadzimy w gipsik.

- Będziecie mnie musieli uśpić!

- Myślę, że to zbędne.

- Ja myślę, że to konieczne, żądam narkozy!

- Odradzałbym to, ale skoro pan żąda. – lekarze przystąpili od razu do pracy nad pacjentem, a jego bliskim powiedzieli, że mogą się po niego zgłosić za godzinę, góra dwie. Jego trudny charakter już wkrótce miał się objawić w najstraszliwszej postaci. Gdy wróciliśmy do przychodni po naszego przyjaciela, pierwszy raz od jakiegoś czasu na jego twarzy zagościł uśmiech. Cieszył się jak dziecko swymi kulami i z niezdrową przyjemnością poruszał się przy ich pomocy, jakby chciał powiedzieć „patrzcie chodzę o kulach, a wy nie!”. Wyglądał dosyć śmiesznie z gipsowym bucikiem na prawej nodze. Na prawej?

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
DenisOlivetti
Użytkownik - DenisOlivetti

O sobie samym: Znamy się mało... To może coś o sobie. Urodziłem się w 1986 roku, na wiosnę, dokładnie pierwszego dnia wiosny. No, to tyle o mnie... A tak na poważnie to byłem zdolnym, choć leniwym uczniem. Oglądałem filmy poważniejsze niż rówieśnicy, w liceum zacząłem czytać książki spoza kanonu lektur, co było dziwactwem, fascynacja buntowniczą muzyką, z której wyrosłem, ale przynajmniej dobrze mnie ukierunkowała, wchodzenie w dorosłość pod znakiem poezji, Rimbaud, Baudelaire, Wojaczek, Dwa lata studiowania geografii w Krakowie, tam z przygodami pomieszkiwanie - czasem i na dworcu, fascynacja Cortazarem. Porzuciwszy studia zgłosiłem się do wojska, z którym związałem się jako zawodowy żołnierz na prawie trzy lata w ty czasie zamieszkując w stolicy, gdzie wegetuję do dziś imając się różnych zajęć. Ulubione książki to Gra w klasy, Chrystus ukrzyżowany po raz wtóry, Kamień na kamieniu, Przenajświętsza Rzeczpospolita. Kilka filmów, które lubię to Amores perros, Jancio Wodnik, Macunaima, Leon, Łowca Jeleni, Pi, filmy Kurosawy. W Warszawie znów przerwałem studia na anglistyce z braku funduszy. Dużo czytam, dużo oglądam, staram się śledzić sport, z zainteresowań jeszcze języki obce, geografia polityczna, historia XXw., dobrze gram w piłkę. Przez nieodpowiedzialne decyzje mój związek jest na granicy rozpadu, więc biorę się za siebie, żeby go ratować albo wnowić po przerwie na złapanie oddechu. Pracuję nad projektami autorskich filmów, wydaję książki po 2zł, ale nie mam czasu ani środków na promocję. Grafomania to jednak nałóg podsycany pasją do sztuki.
Ostatnio widziany: 2012-09-16 21:51:20