część piąta
- Całe szczęście, że w ogóle raczyli zaszczycić swą obecnością miejsce akcji, choć jednej pani nie chciało się nawet pokazać – miałem wrażenie, że chciał powiedzieć „pokazać to i owo”, bo Dolores, o której mowa, ma co pokazać, ma też dużo do powiedzenia, ale większość facetów bardziej niż na słowa zwraca uwagę na sam głos Lolity i ruchy jej warg i innych części ciała. Okazało się, że Lo też spędziła noc pod drzwiami. Problemy z tym wynalazkiem przybrały rozmiary epidemii wśród mieszkańców kamienicy na Mervin Street. Ale Godot stwierdziwszy, że nikt nie jest fenomenem pocieszył mnie w te słowy:
– Nadzieja jest zwana matką głupich, ale to nieuniknione, gdyż działa w parze z miłością, a ta odbiera rozum. Skoro w dobru w zasadzie nie ma nic złego, to dlaczego nie? Tyle, że to wcale nie takie proste dojść do tego, że to prostsze niż się wydawało. – A biedna Lola usnęła pod drzwiami sklepu z napisami „nieczynne” i „ciągnąć” zastanawiając się, w którą stronę ciągnąć. Kiepsko żartowałem, ale Dolores faktycznie śpi od dziewiętnastu godzin, bo nałykała się przez pomyłkę tabletek na sen. Żeby pobudzić waszą wyobraźnię do jutra nie powiem już nic. Wrócę tylko na chwilę do naszych bohaterów, którzy nie mogą poradzić sobie z drzwiami od klatki schodowej. Kusi mnie, żeby wyrządzić im jakąś krzywdę, ale przy poniedziałku brakuje mi dobrych pomysłów. Zmęczę ich kopaniem drzwi tak bardzo, że zasną pod nimi jak grzeczne dzieciątka. Tak właśnie uczyniłem. Właśnie tak skończył się poniedziałek. Minął wieczór i poranek dzień pierwszy tygodnia, który za siedem dni miał przejść do historii.
- Kurwa mać! – tymi słowy przywitał nowy dzień Hoolis.
- O kurwa! – w jego ślady poszedł dowódca oddziału saperów, który zauważył, że kilkudziesięciokilogramowe drzwi, które jego koledzy usunęli przy pomocy materiałów wybuchowych przygwoździły do podłogi jasnowłosego mężczyznę.
- Biedny Hoolio – rzekła dyszącym głosem Dolores i pochyliła się nad nieszczęśnikiem eksponując swój obfity biust pracowicie upakowany w perłowo-różowy stanik, miała na sobie rozpiętą białą koszulę i różową marynareczkę, że nie wspomnę o obcisłej różowej mini, spod której raziły swą bielą majteczki doskonale widoczne dzięki pochylonej pozycji Lo.
- Hmmmmm… - saperów wpatrzonych w wiercącą tyłeczkiem dziewczynę najwyraźniej nie obchodziło, że omal nie zabili przez nią człowieka.
- Hmmmm – zacząłem droczyć się z żoną, która słodko pogroziła mi palcem.
- Hmm, ten to wie, gdzie się położyć, co za niemota, ofiara losu – Jessica dodawała otuchy swojemu chłopakowi.
- Nie gapcie się i pomóżcie mi debile! – Hoolisa widocznie znudziło leżenie pod kilkudziesięciokilogramową kołderką.
- Dobra chłopaki, ruszcie dupy, trzeba to z niego zdjąć! – zainterweniował szef brygady i wszyscy ruszyli Hoolisowi na pomoc.
- Gdzie was uczyli podkładać ładunki, barany!? – Lee był tak wściekły, że chyba sam zrzuciłby z siebie ten złom, ale on brzydzi się pracą fizyczną.
- Tam, gdzie budowniczych tej ruiny zakładać drzwi. – jeden z saperów odparł atak.