Córki pustyni
Na rozdrożach bezkresnej pustyni żyją jeszcze potomkowie - Synowie i Córki - pradawnych kuhailianów. Jedna z najstarszych ras, mająca ponad 2.500 tysięcy lat, dająca początek wielu innym. Subtelna i delikatna. Szlachetne główki, smukłe pęciny, łabędzia szyja, jedwabista sierść - błyszcząca w słońcu, oczy pełne blasku… Ruch przepełniony gracją i lekkością. Opisując te wyjątkowe stworzenia, mogę pokusić się o stwierdzenie, iż są idealne, naturalnie perfekcyjne.
Kuhailiany należą do najsilniejszego typu koni arabskich. W zamierzchłych czasach, były używane w bojach i walkach. Ich maść to przeważnie gniady i skarogniady.
Sahlavi - rumak najbardziej zbliżony do współczesnych, wizualnych wyobrażeń o tej rasie. Przeważa u niego umaszczenie siwe, aczkolwiek mogą występować również inne. Dawniej wykorzystywany do spacerów dla kobiet. Jest dzielny i wytrzymały, ale drobniejszy, niższy i słabszy od kuhailiana.
Munighi to zwykle kasztany. Są wyjątkowo silne i szybkie na krótkich dystansach.
***
Moja opowieść rozegrała się przeszło 1000 lat temu. To historia o magii i sile przyjaźni, jak również bestialsko przywłaszczonej wolności, którą udało się odzyskać. O zasadach niezmiennie niezłamanych. Miłości do natury i darze, jakim są marzenia.
Wielki Nefud jest odwiecznym schronieniem dla licznych gatunków istot i roślin Arabii Saudyjskiej. Noam też była jego częścią. Klacz zrodzona z łona Nicchony, po ogierze Orpaz, złotym Panu Czerwonej Pustyni. Piękna i zmysłowa, samotnie krocząca przez piaski. Każda istota mogłaby jej pozazdrościć pewności siebie i wyrafinowania. Potrafiła płynąć w powietrzu.
Młodziutka, 16 letnia Zohar, pochodziła z kupieckiej rodziny. Bardzo szanowanej w tych stronach. Podczas jednego z chłodnych wieczorów, spędzanych przy cieple ognia, ojciec dziewczyny, Samuel, oznajmił, żonie i córce - iż znalazł odpowiedniego kandydata do jej ręki. Spotkanie z przyszłym narzeczonym wyznaczono za pięć tygodni od wypowiedzenia tej tajemnicy Zohar.
***
Jak, co trzy miesiące, w kolejną handlową podróż wyruszyła ze stolicy karawana Zachariasza. Był on bajecznie majętny. Prekursor w wytyczaniu nowych szlaków. Jednak ta wyprawa odmieniła nie tylko jego istnienie.
Już pierwszego dnia, wstając rano o świcie zobaczył na szczycie wydmy samotnego konia. Niezwykłego, wspaniałego o niewyobrażalnej urodzie. Postanowił za wszelką cenę go złapać. W pośpiechu osiodłał swojego wierzchowca i wszczął pościg. Po mozolnym i wyczerpującym biegu, dopadł klacz w kanionie Zagubionych Dusz. Noam była przerażona. Ogarnęła ją dzika furia. To, co się działo było straszne i nieznane. Nie miała pojęcia - dokąd jest zabierana i co się stanie. Dumna, walczyła do upadłego, ale silna i stanowcza ręka nowego pana uniemożliwiła ucieczkę. Zachariasz po udanym polowaniu, szybko zawrócił swoich ludzi do domu. Chciał jak najszybciej pochwalić się zdobyczą, przed znajomymi. Nie rozumiał, że zabierając Córkę Pustyni do miasta, w którym króluje gwar i przepych, zabija w niej wolę i chęć dalszej egzystencji. Każdy krok w stronę nowego świata był okupiony bólem i rzewnymi łzami.
***
Zohar, jak każdego poranka udała się do rodziny Zachariasza. Pomagała jego żonie- Deborze przy maluchach, by ta mogła poplotkować z koleżankami. Droga do stolicy zajmowała zwykle ponad godzinkę. Dziewczynka lubiła te chwile, kiedy mogła się zatopić we własnych myślach. Przekraczając próg domostwa mężczyzny, jej uwagę przykuła klacz szalejąca po wybiegu. Bez wahania podeszła do siwej piękności, spojrzała głęboko w oczy i położyła malutką rączkę na spoconym czole. Noam czuła się przy Zohar bezpiecznie, instynktownie wyczuwała, że czyste serce dziecka, niezdolne jest, by krzywdzić. Pomimo, iż jeszcze chrapy i boki szybko się poruszały, ogarnął ją spokój, którego tak dawno nie czuła. Tą scenę widział z okna Zachariasz. Był pełen szacunku i uznania dla małej istotki, posiadającej ogromny dar. Natychmiast wezwał ją do swojej komnaty i oznajmił, że tylko ona będzie doglądała konia. Oczywiście musi nadać imię dla klaczy, w której sercu żarzył się ogień. Zohar nie myślała długo jak nazywać przepiękną klacz. Cichutko wyszeptała- Noam - wdzięk…