część druga

Autor: DenisOlivetti
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Marnowanie życia przez zamykanie się w kółku wzajemnej adoracji, najgorsze, że to jest sala luster. Już nie mogę na siebie patrzeć. Muszę zamknąć oczy, by umrzeć czy zamieszkać w Dolinie Pizzy. Obrazki zostają jakby były wytatuowane światłem na wewnętrznej stronie powiek, których nawet największe skurcze nic nie dadzą. Pora wziąć się za siebie. Moje drżące dłonie ściskają jedynie przysłowiowe pióro czy wystukują rytm serc bohaterów na klawiaturze fantazji czy schizofrenii. Niewidzialny kaftan bezpieczeństwa mojej depresji nie pozwala mi wydostać się z otwartego pokoju, więc go zamykam. Krew bezdomnych na chodniku coraz mocniej klei się do moich butów, mgła porannego stawiania się pod monopolowym oplata mi się wokół kostek, chcę się wyrwać, póki jeszcze mogę, ale kula niewiadomoczego ciąży mi u nogi, sam się do niej przykułem i hartuję ten stop wszystkiego, co zbędne, zbędne znaki niezgody między obowiązkami a pięknem, między życiem a miłością, że jak skończę studia to będę mógł być z tą czy ową, rozmyślam, planuję, ani się nie ucząc ani jej nie dotykając, tracę czas, a co dopiero zarobić na utrzymanie. Umiłowanie sztuki dobre, ale tylko, gdy ma się zapewniony byt, materialny spokój, inaczej szósty zmysł przeszkadza narażając nieodpornych na podwójne straty. Rzeczy zbędne, ale będące odwrotnością snobizmu, od takiego przybytku głowa boli, a wypisywanie sobie literackich recept uzależnia. Nie mam kamienia, którym bym rozbił ściany swojej schizofrenii. Muszę porwać się na siebie samego, spojrzeć w swe lustrzane oczy, oczy kogoś innego, kto włazi we mnie, i czeka, aż całkiem mu się oddam pieczętując nasz kontrakt splunięciem w jego twarz, która stanie się na zawsze moją, a ja ciałem swych urojeń, obleczonym w skórę kameleona szukającego akceptacji, zimnokrwiście przyjmującego wszelkie ekstremalia jednocześnie nadstresując się zwykłą codziennością, której ofiarę z siebie czyni. Czy gotów jestem spojrzeć prawdzie czy kłamstwu w oczy i przebić się przez ten mur, który rośnie wokół mojej Doliny Pizzy? Głęboki oddech. Teraz! Kupa szkła, rozcięty łeb. Pobudka. Zmaza.

Dość! Wołam stąd o jałmużnę sławy czy litości! Kupcie tę książkę i spalcie czy przeczytajcie ku przestrodze! Przepiszę swoją legendę czy historię choroby na kartonową tabliczkę nieszczęść i uklęknę brudny w kościelnej bramie, czekając jałmużny niewiernych.

Znów czuję jak czerwono nabrzmiewa to śliskie ciepło. Paraliżowany przez fizjologię nie mogę odeprzeć napływu tej życionośnej cieczy. Kap, kap. Czerwonoskrzydłe ptaki rozbijają się o niewidzialną treść moich rękopisów. Ścisnąć nos zanim wszystko się zachlapie i zanurkować w odmęcie kubicznie ograniczonej bryły zmęczonego powietrza. Z oczami zamkniętymi na poziomie płaskowyżu biurka marzę o szufladzie w starym drzewie za domem, z której dobyłbym czarodziejską maskę chroniącą moje podniebienie przed wszechobecnym kurzem. Dobrze, że nikogo nie było w domu podczas tego zajścia i udało się uniknąć diagnoz oraz pouczeń uciążliwych nie mniej niż gapiące się z podobnych powodów spojrzenia. Z pewnością zaprocentuje to także w najbliższej przyszłości wolnej dzięki temu od ostrzeżeń przed dłubaniem w nosie, które okrutnie w takich chwilach mierzi. Dorabianie ideologii do tych paru kropel uronionych w wir zlewu przez młodzieńca z lustra lub na stare zdjęcia czy między wiersze przez jego sobowtóra zgarbionego przy stoliku. Coś się bardzo stało, że mu tak ciśnienie skoczyło albo wypływa z niego przeszłość niemieszcząca się w krwiobiegu albo też daje o sobie znać nieunikniona choroba lub nałóg, no, co najmniej dostał niedawno po pysku, bo krew nie leci z nosa od tak sobie, jej nurt musi być ideowy, cokolwiek to znaczy. Nie mniej niż w rzeczywistym czuję się odrzucony i zagubiony także w wyimaginowanym świecie. Chyba się przejdę. Świeże powietrze dobrze mi zrobi.

Wspomnienie 10

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
DenisOlivetti
Użytkownik - DenisOlivetti

O sobie samym: Znamy się mało... To może coś o sobie. Urodziłem się w 1986 roku, na wiosnę, dokładnie pierwszego dnia wiosny. No, to tyle o mnie... A tak na poważnie to byłem zdolnym, choć leniwym uczniem. Oglądałem filmy poważniejsze niż rówieśnicy, w liceum zacząłem czytać książki spoza kanonu lektur, co było dziwactwem, fascynacja buntowniczą muzyką, z której wyrosłem, ale przynajmniej dobrze mnie ukierunkowała, wchodzenie w dorosłość pod znakiem poezji, Rimbaud, Baudelaire, Wojaczek, Dwa lata studiowania geografii w Krakowie, tam z przygodami pomieszkiwanie - czasem i na dworcu, fascynacja Cortazarem. Porzuciwszy studia zgłosiłem się do wojska, z którym związałem się jako zawodowy żołnierz na prawie trzy lata w ty czasie zamieszkując w stolicy, gdzie wegetuję do dziś imając się różnych zajęć. Ulubione książki to Gra w klasy, Chrystus ukrzyżowany po raz wtóry, Kamień na kamieniu, Przenajświętsza Rzeczpospolita. Kilka filmów, które lubię to Amores perros, Jancio Wodnik, Macunaima, Leon, Łowca Jeleni, Pi, filmy Kurosawy. W Warszawie znów przerwałem studia na anglistyce z braku funduszy. Dużo czytam, dużo oglądam, staram się śledzić sport, z zainteresowań jeszcze języki obce, geografia polityczna, historia XXw., dobrze gram w piłkę. Przez nieodpowiedzialne decyzje mój związek jest na granicy rozpadu, więc biorę się za siebie, żeby go ratować albo wnowić po przerwie na złapanie oddechu. Pracuję nad projektami autorskich filmów, wydaję książki po 2zł, ale nie mam czasu ani środków na promocję. Grafomania to jednak nałóg podsycany pasją do sztuki.
Ostatnio widziany: 2012-09-16 21:51:20