Moc bursztynu cz-11
Małgorzata dobrze przewidziała. Norberta firma budowlana, zaczęła się walić z każdej strony. Powstały narastające zaległości ZUS-u, w Urzędzie Skarbowym, też było niewesoło. Coraz częściej się zdarzało, że pracownikom nie wypłacał na czas pensji, co kiedyś było wręcz niemożliwe. Przy każdym spotkaniu zgrywał milionera, a tak naprawdę, był na skraju bankructwa. Zaniechał wprowadzenia się do jej mieszkania, chyba przerażał go czynsz. Małgorzata się zastanawiała, na wszystkie strony. Czy alkohol przyczynił się do upadku firmy, czy też ta piegowata dziewucha. Ale jednego była pewna, że gdyby nie odszedł, nie doszedłby do bankructwa. Już niejeden raz się zdarzało, że miał problemy, ale przy pomocy Małgorzaty zawsze z nich wychodził. W tej chwili też wiedział, co robi. Sądził, skoro wycofa pozew rozwodowy, Małgorzata przyjmie go z otwartymi ramionami. Jednak się przeliczył. Nie wziął pod uwagę jednego, że Małgorzata jest śliczną o zielonych oczach kobietą i potrafi oczarować nawet samego diabła. Gdy się dowiedział, że jest widywana coraz częściej z młodym mężczyzną i ma zamiar pozbyć się antyków; wpadł w szał. Najpierw nad butelką wódki, przeklinał swój los. Nieco później płakał, że wszyscy go opuścili; nawet własny syn. Wreszcie zaczął rzucać, czym popadło, aż słodka Zuzia szukała schronienia u Bożeny. Ciotka najpierw chciała udobruchać swojego siostrzeńca, jednak widząc, że nic nie wskóra, cichaczem się wycofała. Małgorzata z synem niewiele rozmawia o ojcu, po co stawiać pomiędzy nimi mur nienawiści – powtarza. Prawdę mówiąc, rzadko z kimkolwiek rozmawia na tematy rodzinne. Zawsze powtarza, że swoje brudy pierze we własnym mieszkaniu. Jednak nie opuszczały ją złe myśli, że Norbert jeszcze da jej zdrowo popalić. Dobrze myślała. Kiedy wychodziła do pracy, spotkała nowego listonosza, który nie wiedział, kto, z kim mieszka, a kto się wyprowadził. Uśmiechnęła się do niego słodko, jak tylko potrafiła.
- Mam trzy listy polecone. Jeden Małgorzata Lipska i dwa Norbert Lipski.
- Małgorzata, to ja. Norbert Lipski jest moim mężem, mogę odebrać? – coś ją tknęło, bo uświadomiła sobie, że Norbert od dłuższego czasu nie odbiera awizowanych przesyłek.
- Jak najbardziej, proszę pokwitować – odpowiedział podając jej długopis. Wszystkie trzy były z zwrotnym poświadczeniem odbioru. Jeden z sądu, dwa z banku. Kiedy rozerwała kopertę swojego listu, już wiedziała wszystko. Wyjęła komórkę i wystukała numer do biura. Nie mogła pójść do pracy, tak nie byłaby w stanie pracować. Zadzwoniła do Norberta, miał wyłączoną komórkę. Próbowała zadzwonić do Bożeny, nie odbierała telefonu. Od Karola się dowiedziała, że Norbert opuścił działkę i nie ma pojęcia gdzie się obraca. Nie bardzo wiedziała, jak wyjaśnić tą zagmatwaną sprawę. Wiedziała również, że bez pomocy prawnika się nie obędzie. Ale zdawała sobie sprawę, że w żadnym wypadku nie może w to, wtajemniczyć syna ani ciotki Antoli. Tak by nie zrozumieli. Ona jednak musi przemyśleć, jak to wszystko odkręcić. Nie może dopuścić, żeby jej syn był włóczony po sądach, za nieodpowiedzialnego ojca. Nawet dobrze się składa, Dawid wyjechał na badania, tym razem do Warszawy. Natomiast Tomasz, ma przyjechać nie prędzej, jak pod koniec przyszłego tygodnia. Nie ma zbyt wiele czasu, by się z wszystkim uporać, ale jakoś to będzie – pocieszyła się w myślach.