Cudowny obraz pierwszego sekretarza (cz.2)

Autor: ZiKo
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

 

Również naczelnik Strugaczka, chcąc dać wszystkim dobry przykład i wyznaczyć odpowiedni kierunek działań, dobrał się w parę z kierownikiem do spraw strategii i planowania. Nie dlatego, że jakoś bardzo się różnili w kwestiach fundamentalnych, gdyż kierownik był jednym z niewielu, którzy rozumieli wypowiedź liryczną naczelnika, ale kierownik był z innego wydziału i właśnie dzięki temu mógł zachować pewien dystans do tego wszystkiego.

 

-        Pan pozwoli, panie kolego, że na początek wyrecytuję panu mój najnowszy wiersz, aby wytworzyć odpowiedni klimat dla naszych poszukiwań - zaproponował naczelnik, kiedy już opuścili budynek magistratu.

 

-        Z przyjemnością posłucham. Pańskie wiersze mają w sobie tyle metafor i niedopowiedzeń, a właśnie teraz potrzebujemy, jak kania dżdżu głębokich przemyśleń i umiejętności wyciągania wniosków - odpowiedział kierownik, szczerząc żółte od nikotyny zęby.

 

Naczelnik chrząknął i zaczął recytować:

 

Dzień dobry, wróciłem

 

witaj trupioblady świcie

w rozkopanej pościeli

nogi odkryte aż do kości

jeszcze ręce oplecione

pajęczą nicią która łączy

świat żywych z tamtym światem

przyjemnego chłodu nocy

 

krzyż na ścianie

jakby się przesuwał

to tu to tam niezdecydowany

aż po policzku wylizanym

przez muchy spłynie

ostatnia kropelka rosy

i rozleje się żar

 

-        Dobry, przejmujący! - Zawołał kierownik. - Według mnie temat został bardzo ładnie ujęty.

 

Chwilę szli w milczeniu, a gdy kierownik upewnił się, że nikt ich nie podsłuchuje, dodał:

 

- Ale ludzie nie zasługują na to, żeby się dla nich wysilać - powiedział przyciszonym głosem, rozglądając się przezornie. - Chcą, żeby ich autor w dupę całował tylko za to, że raczyli się pochylić nad jego dziełem! Że niby to oni są w całym tym procesie twórczym najważniejsi. Niech pan, Panie kolego wyobrazi sobie widownię, która zdominowała przedstawienie i domaga się od reżysera, żeby to na nią były zwrócone reflektory.

 

***

            Sparowani pracownicy magistratu, początkowo entuzjastycznie nastawieni do swojej pracy w charakterze odkrywców nieznanych faktów nt. pojawienia się w mieście cudownego obrazu pierwszego sekretarza, wkrótce przekonali się jak trudna jest to misja. Dzień był gorący i stąpanie boso po rozżarzonych kamieniach miejskiego bruku obudziło w nich wątpliwości, a u niektórych nawet niedowiarstwo. W konsekwencji wszyscy, z wyjątkiem Strugaczki i kierownika, wylądowali w miejskiej fontannie, żeby znaleźć tam odrobinę ochłody i zapomnienia. Brodząc w zielonkawej wodzie doszukiwali się w całej tej sytuacji absurdu, satyry, groteski oraz drobnych monet, srebrzących się na dnie zbiornika.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
ZiKo
Użytkownik - ZiKo

O sobie samym: Piszę rymowanki takie bardzo proste, co się nazywają rymy częstochowskie liczę więc sylaby, jak sie na nich skupie, to wychodą słowa czasem bardzo głupie grunt, że się rymuje, że coś napisałem może wyszło słabo, ale dobrze chciałem
Ostatnio widziany: 2023-05-14 09:23:51