Budka z pocałunkami cz4
Autor: AkFa
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0
tanęli naprzeciwko siebie, nagła niepewność zatrzymała jego dłonie w pół drogi do guzików porozpinanej częściowo koszuli ukochanego. Miał ochotę na tak wiele… a nie był pewien jak wiele było mu wolno. Jak daleko mógł się posunąć? Czy nie rozczaruje kochanka? Czy mu się spodoba? A jeśli zdecyduje, że to jednak nie to? Że nie może…
W końcu Connor do tej pory był hetero… a seks z mężczyzną był przecież… inny…
Connor jednak nie miał takich oporów. Nie wahał się. Nie zastanawiał. Zamierzał sięgnąć po wszystko. Z cechującą go pewnością siebie i zdecydowaniem wziął sprawy w swoje ręce.
W kilka chwil pozbawił Cory'ego bluzki ściągając mu ją przez głowę jednym szarpnięciem i uporał się z zamkiem jego czarnych spodni, jednym płynnym ruchem. Każdy odkryty skrawek skóry znalazł się pod skrupulatnym badaniem jego rąk, ust i rozpalonego wzroku. Lekkim muśnięciem przekrwionej erekcji Cory'ego odebrał mu dech. Zmienił w galaretkę kolana kochanka kilkoma pochłaniającymi pocałunkami i odebrał mu resztki rozsądku. Zanim Cory się połapał już leżał na łóżku nagi przykryty potężnym ciałem. Przygnieciony i zachwycony ciężarem cudownego ciała. Równie nagim i gorącym jak jego własne. Nawet nie zdołał się nacieszyć widokiem. A tak bardzo pragnął poznać jego wszystkie tajemnice.
Ich piersi starły się ze sobą, ich nogi splotły ściśle, a ręce wszczęły wędrówkę po najwrażliwszych zakamarkach ciała. A każde było teraz drażliwe i czułe. Twarde, wzwiedzione penisy cudownie stłamszone między ich ciałami, ociekały z podniecenia i pragnienia. Biodra same poruszały się rytmicznie próbując znaleźć rytm przynoszący im jeszcze więcej błogości. Connor zlizał mgiełkę potu na pokrytej gęsią skórką piersi swojego kochanka, przyprawiając go o palpitację serca, zanim jeszcze zdołał zarejestrować dotyk. Dreszcz spłynął do czubków palców jego stóp.
– Nareszcie… – wyrwało się ze schrypniętego gardła Cory'ego jak dziękczynna modlitwa. Umierający na pustyni z pragnienia, nie byłby bardziej wdzięczny za znalezienie oazy niż on, za dotyk ich ciał. Czuł jak Connor bezczelnie uśmiechnął się przyciskając usta do delikatnej skóry na jego szyi.
– To dopiero początek… – obiecał. Zsuwając się lekko i trąc ich spragnionymi ciałami Connor wpasował swoje szczupłe biodra między uda zachwyconego kochanka. Wolno i z namysłem obcałował lekko wystające obojczyki Cory'ego. Językiem zbadał zgłębienie w jego ramieniu i przyssał się do szyi. Czuł jak maleńkie różowe sutki mężczyzny twarde niczym kamyczki tarły o jego pierś. Odczuł wręcz fizyczny głód, aby znalazły się w jego ustach.
Wyssał więc drogę do każdego z nich liżąc fantazyjne znaki na szaleńczo opadającej piersi Cory'ego. Kontrast jego gorącego języka z lekko chłodną skórą sutków była zachwycająca. Jeszcze bardziej zachwycająca jednak była reakcja mężczyzny. Praktycznie wyprężył się, kiedy Connor przygryzł jeden z wrażliwych supełków. Kiedy zaczął go ssać Cory oszalał. Po chwili rozkosznych tortur wręcz błagał go o więcej.
– Boże słodki! Mmm… proszę cię! Błagam…och… – Drobne dłonie wplotły się we włosy Connora, kiedy Cory wił się zmysłowo cicho pojękując. Przytrzymywał go i przyciskał do siebie, a przecież już bliżej nie mogli się znaleźć. – Tak… tak… tak dobrze…
– Dokładnie tak. – Przytaknął większy mężczyzna znów go całując upojnie. Obejmując się jego ramionami i nogami. Wtulając się jeszcze głębiej w chętne ciało. – A będzie nawet lepiej… – I to była obietnica.
Pot zrosił ich ciała, a krew dudniła im w uszach. O oddech walczyli. Connor nie mógł się napatrzyć na blade ciało drżąc