Budka z pocałunkami cz4
Autor: AkFa
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0
awet promieniowi światła z lampki między nimi przemknąć. Dysząc ciężko Connor znów przetoczył ich i przyszpilił Cory'ego do łóżka patrząc rozpalonym wzrokiem w jego zarumienioną twarz. – Nie tak szybko… och… jesteś zdecydowanie za dobry w tym co robisz… – przyznał z lekko rozmarzonym wyrazem twarzy. Oblizując opuchnięte usta uśmiechnął się do niego. – Twoje wargi powinny być zarejestrowane jako niebezpieczna broń… – wymamrotał jakby z wyrzutem, nie przeszkadzało mu to jednak, aby się do nich po raz kolejny przyssać.
– Mmmm…yhn…oooo… – Tylko wymknęło się Cory'emu. Szybko jednak poddał się i zamiast rozmawiać zaczął kolejną wędrówkę dłońmi po silnych, umięśnionych plecach Connora. Był urzeczony jak jego ciało pracowało. Jak perfekcyjna maszyna.
– Przez moment chciałem się zapomnieć. – Connor wymamrotał całując mu szyję. – Ale zbyt wiele przyjemności sprawiało ci dręczenie mnie, abym nie chciał sprawdzić na własnej skórze jak to jest… – dodał prawie złowieszczo.
Cory zadrżał na całym ciele. Podniecenie było wręcz bolesne. Jeśli Connor go dotknie, będzie po imprezie.
– Kochanie…
– Cii… – Connor ucałował jego usta. Jego brodę i szyję. Znów wpasował się między jego uda i lekko docisnął biodra zgniatając ich przekrwione, spragnione ulgi członki. Rozkosz była oszałamiająca. – Chciałbym pobawić się twoim ciałem, ale nawet ja nie mogę czekać.
– Och!
– Mhm… Och! – wymamrotał liżąc sutki Cory'ego. – Pobawimy się później…
– Później? – Zaskrzeczał Cory z zaskoczenia. Zapomniał jednak o odpowiedzi, kiedy Connor sięgnął do szufladki stolika stojącego przy łóżku i wyciągnął prezerwatywy i żel.
O boże, o boże, o boże … – jak litania wirowało w głowie Cory'ego. Był przerażony. Nie dlatego, że to był pierwszy raz… bo nie był. Ale dlatego, że to był Connor!
– Nie bądź taki zaskoczony – mruknął jego przyjaciel uśmiechając się trochę demonicznie. – Potrafię posługiwać się Internetem…
Wszelkie myśli o tym, że Connor pomyślał o pójściu do łóżka z nim, na tyle poważnie, aby się przygotować, wyparowały z jego głowy, gdy mężczyzna klęknął na łóżku między jego szeroko rozrzuconymi udami, przyglądając mu się z płomieniem w oczach.
Ciało rozpostarte na jego bordowej pościeli lśniło bladością i nagością. Piękno w nim zawarte było absolutnie zniewalające. Smukłe mięśnie, gibkie ciało, szerokie ramiona i wąskie biodra. Perfekcja w formie. Idealne. Inne w stosunku do którego był przyzwyczajony. A jednak nie mniej porywające. Nie mniej przyprawiało go o zawrót głowy. Rozczochrane od przeczesywania jego własnymi palcami włosy kochanka, były najlepszym dowodem ich pasji. Blade policzki były zaróżowione od jego własnego zarostu, a ponętne usta obrzmiały od jego własnych zachłannych pocałunków. Pierś opadała mu w szaleńczych, krótkich oddechach. Choć widać było, że Cory stara się ukryć tak ekscytację jak i strach.
Tylko, że nie dało się skryć tego jak bardzo był podniecony. Wśród schludnie przyciętych blond włosów łonowych dumnie prężył się członek Cory'ego. Zaczerwieniony i lśniący, lekko chylący się ku małemu wklęsłemu pępkowi. Kusił widokiem i zapachem. Connor jednak już niczemu się nie dziwił. Chciał tylko czerpać czystą rozkosz, którą obiecywało rozpostarte tuż przed jego wygłodniałym wzrokiem ciało.
Bez wahania umieścił uda swojego mężczyzny na własnych, przyciągając rozpalone ciało do siebie jeszcze bliżej. Pazernie wręcz mu się przyglądając. Jedna pieszczota. Jeden dotyk, a Cory mamrotał z