Bogowie wojny. Część 2
To aż tacy amatorzy? Masakra zastanawiał się, czemu nie widać straży. A może zastawili pułapkę? Jeśli to pułapka, to już po nas. Do tej pory nie zaobserwowali żadnego ruchu.
- Pozostali naprzód – odezwał się Rzeźnik. Wszyscy bez słowa wstali i powoli ruszyli na wyznaczone pozycje. Masakra i Chaos mieli podejść do budynku-3. Stamtąd mogli ostrzelać budynek-1 i drogę wiodącą z północy. Byli osłoną dla Rzeźnika i trzech idących z nim legionistów, którzy mieli uwolnić zakładników z budynku-1 i osłaniać drogę w kierunku południowym.
Rozdzielili się. Masakra i Chaos ruszyli w swoją stronę.
Teren był trudny. Poruszali się powoli. Wypatrywali wroga. Masakra odsunął od siebie wszelkie wątpliwości o ewentualnej zasadzce. Jeśli to zasadzka, to i tak zaraz się dowiemy… Uzbrojony był w karabin szturmowy G36 z podwieszonym granatnikiem. Nakręcony na lufę tłumik powodował, że broń jeszcze bardziej ciążyła do przodu. Zabudowania były coraz bliżej. Masakra bał się oddychać. Wyobraźnia powodowała, że czuł, jakby wszyscy w obozie mieli usłyszeć jego sapanie.
- Wszyscy, tu „Wąż” – odezwał się legionista uzbrojony w karabin snajperski kalibru .50. Został na zboczu wzgórza, za którym ukryli samochody. Był z nim żołnierz z karabinem maszynowym. Mieli utrzymywać ciszę radiową i realizować plan tak długo, jak tylko się da. - Budynek-3. Człowiek – zameldował.
Masakra i Chaos zatrzymali się i uklęknęli. Grupa Rzeźnika na pewno też się zatrzymała. Masakra nic nie widział. Facet musiał być powyżej nich. Obserwowali teren i czekali na dalsze informacje. Nie było sensu dopytywać. Wąż odezwie się, jak coś się zmieni. I odezwał się po dwóch sekundach:
- Broń. Karabin automatyczny.
- Masakra, tu Rzeźnik. Widzisz go?
Zamiast mówić, Masakra wcisnął przycisk nadawania jeden raz. Trzask – „nie”.
- Wszyscy, tu Wąż. Cel zniknął za budynkiem-3.
- Masakra, tu Rzeźnik. Ruszaj.
Trzask, trzask – „tak”.
- Wszyscy, tu Rzeźnik. Ruszamy.
Masakra zerknął na Chaosa, który na plecach, na pasie nośnym, miał erkaem Minimi. W dłoniach trzymał pistolet z tłumikiem. Ruszyli. Tym razem jeszcze wolniej. Chwila nieuwagi, jeden nieostrożny krok i mogło rozpętać się piekło. Jeszcze chwila i budynek-3 mieli przed sobą. Masakra słyszał bicie swojego serca, jakby tłukło mu tuż koło ucha. Zatrzymali się. To była ich pozycja. Uklęknęli w zagłębieniu. Słychać było jakieś dźwięki. Kroki? Chyba tak, wewnątrz budynku. Nie ma sensu o tym meldować, pomyślał. Poniewczasie naszła go refleksja, że za blisko podeszli. Na zdjęciach satelitarnych wyglądało to trochę inaczej.
Chrzanić to. Teraz musimy czekać.
Więc czekali.
Czas stanął w miejscu, czy co?, niecierpliwił się Masakra. Drzemkę sobie ucięli?
- Wszyscy, tu Rzeźnik – w końcu ożyło radio. – Mamy dwóch zakładników, ranni. Tłumacz zamordowany. Brakuje kobiety. Masakra, widzisz coś?
Trzask – „nie”.