Amelia..... pełna wersja
zadzwonił telefon , Amelia wstała z fotela do kuchni.
- Nieznany numer ciekawe.
-Słucham..-, odezwała się
-Dzień dobry. Znalazłem ten numer w telefonie. Ale nie mam podpisanego kontaktu. Czy mogłaby pani powiedzieć skąd mogę mieć ten numer? Wie pani jak to jest, jest jakiś numer a kontaktu nie ma.
-Tak , rozumiem tak się czasem zdarza. Ale zaraz -, myślała ,to trochę dziwnie podobne do tego co wymyśliła z tym dzwonieniem. A może to pan x ???? -, Amelia zamarła w jednej chwili jakby zobaczyła szczura czy coś. Przewróciła oczami i wpadła na doskonały pomysł. Aż się uśmiechnęła
w duchu.
-Halo ?? jest tam pani?
-Tak a jakże. Jestem . Nigdzie się nie wybieram. -, osz ty zarazo, żeby mnie ubiec z moim
planem? Ja ci jeszcze pokaże.,- gadała pod nosem.
-Nie wiem skąd może mieć pan mój numer , może znamy się z widzenia ,ale nie zostaliśmy sobie przedstawieni. Różnie to bywa w życiu proszę pana.
-Wie pani co może trzeba naprawić tę gafę
-To znaczy?
-Spotkać się
-Ach ,że spotkać się -, Amelia pękała ze śmiechu zakrywając buzie dłonią. Siadła na podłodze w salonie kuląc się ze śmiechu.
-Tak co pani na to?
-Nie wiem gdzie ? Nie wiem gdzie pan mieszka.
-Ja droga pani chwilowo szukam swego domu
-to znaczy ?jest pan bezdomny? To przykre.
-Powiem tak jestem w podróży.
-uuu to utrudnia nam z pewnością. A gdzie się pan znajduję?
-Czy dowiem , się gdzie pani mieszka ??Ja jestem obecnie w Warszawie.
-W Warszawie pan mówi? -, o kurcze to nie może być pan x, to kto wobec tego? ,- myślała
podejrzliwie
-Dobrze , dziękuje za poświęcony mi czas. I do zobaczenia
-Proszę bardzo. Do widzenia.
-O czyli pani wierzy ,że się spotkamy
-To znaczy?
-Mówi pani do widzenia
-Bo tak się mówi. Czyż nie?
-Tak i owszem jak chce się z kimś zobaczyć
-Tak się mówi z grzeczności proszę pana.
-Jakby pani nie chciała to już dawno by pani wyłączyła się, a jednak. Wydaje mi się , że panią
zaintrygowałem.
-Nie codziennie ma się tego typu rozmowy. I to z tego powodu.
-Raczej wątpię
-Do czego pan zmierza.
-Do spotkania, droga pani.
-To nie możliwe
-Dlaczego?
-Nie spotykam się z nieznajomymi
-To gdzie się pani znajduję?
-W salonie proszę pan a raczej bardziej w części kuchennej
-A jakże...hihih
-Czy dowiem , się gdzie pani mieszka? ?Ja jestem obecnie w Warszawie.
-W Warszawie pan mówi? -, o kurcze to nie może być pan x, to kto wobec tego? ,- myślała
podejrzliwie
-Tak, czy to problem? To pani tu nie mieszka gdzie ja?
-Nie proszę pana. Ubolewam ,ale spotkanie nie będzie nam dane. Nic zatem nie da się zrobić.
-Dziękuje za miłą rozmowę i życzę przyjemnego popołudnia.
-Dobrze , dziękuje za poświecony mi czas. I do zobaczenia.
-Proszę bardzo. Do widzenia.
-O czyli pani wierzy ,że się spotkamy
-To znaczy?
-Mówi pani do widzenia
-Bo tak się mówi. Czyż nie?
-Tak i owszem jak chce się z kimś zobaczyć
-Tak się mówi z grzeczności proszę pana.
-Jakby pani nie chciała to już dawno by pani wyłączyła się, a jednak. Wydaje mi się , że panią
zaintrygowałem.
-Nie codziennie ma się tego typu rozmowy. I to z tego powodu.
-Raczej wątpię
-Do czego pan zmierza.
-Do spotkania droga pani.
-To nie możliwe
-Dlaczego?
-Nie spotykam się z nieznajomymi.
-Ale my się znamy tylko nas nikt nie przedstawił.
-Och co pan z tą znajomością ciągle? To nie ma sensu. Ja pana nie znam a pan mnie . Zakończmy to
nim stanie się nieprzyjemnie.,- och co za gość? Nie znam go na pewno nawet głosu nie kojarzę a ten