Amelia..... pełna wersja
-Gdzie ten telefon ? wszystko fruwało do góry. Amelia kucała na podłodze wreszcie znalazła ten nieszczęsny telefon. Zamarła. Mąż....odbierz odrzuć...
Trzymała telefon aż przestał dzwonić. Po chwili zadzwonił znowu i tym razem odważyła się
odebrać.
-Słucham ,- cicho szepnęła ...
-Amelia ???? gdzie ty się podziewasz do stu piorunów!!!
-Że co proszę?
-Co ty kobieto wyprawiasz?
-Ja? no proszę cię , jakim prawem masz do mnie jakiekolwiek pretensje ? oszalałeś?
-O co ci chodzi? co się stało? jeszcze się pytasz? no nie mogę! chyba żartujesz. Piszesz do mnie
takie rzeczy i śmiesz pytać co wyprawiam? ta rozmowa nie ma sensu. Żegnaj
-Nie, nie żadne żegnaj . Wyjaśnimy to i to teraz. Ja nic nie pisałem skąd taki wniosek?
- Ty chłopie masz sklerozę i to postępującą. Już dawno ci mówiłam łykaj magnes ,ale nie, ….nie ważne. List.
-Jaki list?
-Czekaj ,- Amelia odłożyła telefon i pobiegła na górę do sypialni, wyszperała jakiś zgnieciony
kawałek czegoś coś dawno temu przypominało kartkę.
-Jest ...,- pobiegła do salonu. Chwyciła telefon
-Jestem...halo
-Tak jestem
-Napisałeś tak,... Amelio dalsze nasze życie razem jako para nie ma sensu, odchodzę do innej
żegnaj.
-Że co? to absurd? my para ? przecież my jesteśmy małżeństwem? Nigdy nie mówiłem o nas jak o parze!! Nie wiem kto ci to napisał, ale to nie powód, żeby wyjeżdżać . Nie wiem gdzie bez słowa i bez żadnej informacji?
-Och przestań .Nie uwierzę ci . To ci na rękę. Zawsze ci przeszkadzałam , nigdy nie miałeś dla mnie czasu. Nie interesowało cię co czuje. Wiecznie sama z dzieckiem. Wychodziłeś skoro świt i wracałeś późną nocą. Och daj mi spokój !Masz rację tak będzie lepiej. I jeszcze ta druga kobieta....
-czekaj dla kogo? jaka druga kobieta???...Amelia słyszysz powiedz mi dla kogo lepiej? ,- Amelia wyłączyła się. Do oczu napłynęły jej łzy. Usiadła w fotelu obok kominka. Zamknęła oczy i przypomniała sobie czasy kiedy byli szczęśliwi. A teraz o wszystko było już za późno. Uciekła od tego wszystkiego , od życia w samotności .Miała dość wszystkich facetów , bezmózgich istot ,które potrafią tylko niszczyć. Przynajmniej teraz miała takie zdanie. Musi wypić jakieś ziółka uspokoić
się wyjść na spacer. Zrelaksować się a wszystko się ułoży. Musi. Tak! Tylko jak. westchnęła
głęboko.
…..….............
Tego dnia pogoda nie sprzyjała nikomu. Było zimno ponuro i melancholijnie. Amelia smęciła się po domu a mały spał w najlepsze. Miała czas dla siebie. Dużo czasu dla siebie. Zrobiła sobie więc kawę latte z bitą śmietaną.
-Pan x i mój mąż, hm co z tym począć. Pan x milczy jak zaklęty a mąż upiera się, że nic nie zrobił takiego co jest mu zarzucane. …,-Amelia zamknęła oczy i przypominała sobie wszystko co łączyło ją z Panem x i łączy z mężem. Z panem x za dużo tego nie było zbyt szybko uleciało.
-Kurcze a może wystraszyłam cię tym nagle wybuchem uczucia? Szaleństwo jakieś....-,mówiła do siebie tak jakby on był obok.
-Co ja mam zrobić ? Odezwać się do niego? Pewnie nie chce mnie już znać! Milczy. Nie chce
kontaktu. O!!! wiem!!!! napisze do niego niby, że nie wiedziałam ,że to jego numer bla bla bla i już.
Nie głupie...to bardzo głupie. Od razu się skapnie ,że to celowe działanie ... -, w tej chwili